czwartek, 1 października 2015

XI rozdział

Nasze oglądanie filmu nie potrwało jednak długo gdyż wymęczeni całym dniem wszyscy usnęliśmy.

Następnego dnia obudzić mnie raczył Leo spadający z łóżka i towarzyszący temu wielki huk. Zaraz chwila, Leo? Co robił tu Leo? Znowu daje się we znaki poranny nieogar Pati...

- Leo? - spytałam nie ruszając się z łóżka
- Tak Pati? - dał się słyszeć stłumiony głos dochodzący zza łóżka
- Co się dzieje? Z tego co pamiętam nie mieszkamy razem... - zdezorientowana spytałam
- Chyba... Chyba oglądaliśmy wczoraj film i musieliśmy zasnąć, tak mi się wydaje - odpowiedział sensownie
- Oki...
W tym momencie znowu usłyszeliśmy huk. Tym razem to był Charlie.
- Kolejny? - zaśmiałam się patrząc na Charlsa z góry
- Masz bardzo niewygodne łóżko - stwierdził
- Może dlatego, że normalnie nie śpi na nim tyle osób? - zapytałam ironicznie
- Jasne jasne, lepiej pomóż mi wstać - poprosił

Wyciągnęłam rękę aby mu pomóc i to był błąd. Zamiast podnieść go z podłogi sama zostałam ściągnięta na dół. Popatrzyłam tylko na niego i stwierdziłam:

- Zaczynasz zachowywać się jak Leo
- Coś w tym złego? - zaśmiał się
- Nie nic, jestem głodna. Idziemy coś zjeść? - zaproponowałam
- Pewnie, chodź - pomógł mi wstać

Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się na dół do kuchni. W domu nie było już nikogo, bo jak już wcześniej mówiłam rodzice wychodzą dość rano. Trzeba dodać, że wstaliśmy późno bo była godzina 10:30. Charlie stwierdził, że wynagrodzi mi ten upadek z łóżka i zrobi mi śniadanie. Nie miałam nic przeciwko temu więc pozostało tylko czekać. Patrzyłam na niego krzątającego się po kuchni i uświadomiłam sobie jakie mam szczęście. Moje przemyślenia przerwał kucharz, który zbliżał się z gotowym śniadaniem. Postawił przede mną talerz, usiadł obok mnie i powiedział:

- Smacznego księżniczko!
- Dziękuję kucharzu - zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek - Smacznego!

Jedzenie śniadania dokończyliśmy w miłej atmosferze.

~Leo~

Obudziłem się spadając z łóżka. Niechcący rozbudziłem też Pati, która chyba za bardzo nie wiedziała co się dzieje i musiałem jej uświadamiać wydarzenia z ostatniej nocy. Po chwili z łóżka spadł też Charlie i zaczął rozmawiać z Pati, po czym oboje zeszli na dół zjeść śniadanie. Nie miałem ochoty leżeć na podłodze więc wróciłem na łóżko do Klaudii, która jeszcze słodko spała. Położyłem się obok niej obejmując ją i przyciągając do siebie. Wiedziałem, że już nie zasnę więc zacząłem bawić się jej włosami. Po chwili obróciła się w moją stronę, a ja nadal ją obejmowałem.

- Dzień dobry księżniczko - powiedziałem całując ją w czoło
- Hej Leo - uśmiechnęła się

Uwielbiam kiedy się uśmiecha a tym bardziej z mojego powodu. Uwielbiam sprawiać, że jest szczęśliwa.

- Leo? - spytała
- Tak? - przyciągnąłem ją jeszcze bliżej
- Dziękuję, że jesteś - uśmiechnęła się i wtuliła we mnie
- Robię to dla Ciebie!

~Klaudia~

Obudziłam się w objęciach Leo, który trzymał mnie nadzwyczaj blisko siebie. Kiedy rozmawialiśmy powiedział coś czego za bardzo nie zrozumiałam. Nie chciałam o nic dopytywać bo zauważyłam, że momentalnie posmutniał. Mam nadzieję, że nie chodziło mu o nic poważnego. Nastała cisza a my leżeliśmy w swoich objęciach aż znowu usnęliśmy.

~Pati~

Kolejne dni leciały bardzo szybko. Sytuacja zmieniała się bardzo dynamicznie jak to zwykle bywało w moim przypadku. Nawet nie zdałam sobie sprawy a już musiałam dać znać o decyzji Simonowi. Byłam bardziej na nie niż na tak. Owszem przełamywałam swoją nieśmiałość ale powoli. Wszystko potoczyło się tak szybko. Najpierw Leo, potem Charlie i ta propozycja, filmik i znowu temat śpiewania na koncertach. Tego było za dużo jak na moją głowę. Taki natłok tych rzeczy. To mnie przybijało. Obiecałam jednak Simonowi, że przemyślę tę decyzję dokładnie więc postanowiłam udać się w to miejsce, które pokazał mi Charlie. Kiedy dotarłam usiadłam tam gdzie wtedy. Urok natury znów mnie urzekł. Teraz moje myśli brały górę. Moja głowa zamieniła się w jeden wielki pierdolnik. Milion pytań "A co jeśli tamto, a siamto?" Z jednej strony mówiłam sobie "Tak zrobię to dla chłopaków" a z drugiej "Nie, to nie dla mnie." Mimowolnie na moim policzku pojawiły się łzy, których było coraz więcej. Kapały jedna po drugiej do krystalicznie czystej wody. Ta decyzja była trudniejsza niż myślałam. Stwierdziłam, że skoro sprawia mi taki trud to jednak na nią nie przystanę. To wszystko jednak mnie przerosło. Załamana siedziałam płacząc i zastanawiałam się gdzie jest Charlie. Chciałam, żeby był ze mną teraz. Przypomniała mi się nasza rozmowa na ten sam temat.
//
- Charlie...?
- Tak księżniczko?- Ja naprawdę nie wiem co mam z tym zrobić, wiesz to wszystko mnie przerasta. Wszystko dzieje się tak szybko. Chyba nie jestem jeszcze gotowa do publicznych występów – posmutniałam
- Nie przejmuj się, podejmiesz taką decyzję , którą uznasz za słuszną, tak? Pamiętaj, że nikt na Ciebie nie naciska – pocałował mnie w czoło
- Dziękuję – wyszeptałam
//
Jednak życie to nie bajka. Musiałam się uporać z tym sama. Wiedząc już na czym stoję łatwiej było mi się ogarnąć i wrócić do normalnego stanu. Tak więc zaczęłam iść do domu. Wracając, w pewnym momencie na kogoś wpadłam . Okazało się, że był to ten którego przed chwilą tak bardzo potrzebowałam. Rzuciłam mu się na szyję i mocno przytuliłam.

- Co się stało? - spytał zmartwiony
- Trudna decyzja... - krótko odparłam
- Nie martw się - przytulił mnie mocno - Już wiesz co robić?
- Tak - odparłam smutno
- I to jest teraz najważniejsze - uśmiechnął się całując mnie w policzek

Przytuliłam się do niego po raz kolejny. Po chwili zaproponował, że odprowadzi mnie do domu i tak zrobił.

- Dziękuję za wszystko - pocałowałam go w policzek
- Nie ma sprawy, teraz najlepiej odpocznij - uśmiechnął się a ja weszłam do domu. Udałam się na górę i z impetem rzuciłam na łóżko. 
- Co jest mała? - spytała Klaudia
- Muszę dać znać Simonowi... - odparłam a ona od razu zrozumiała
- No dalej, zrób to. Będzie Ci lżej, serio - zapewniła
- No oki... - niepewnie wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer z wizytówki

Przez chwilę nie wiedziałam czy wcisnąć zieloną słuchawkę i wtedy Klaudia posłała mi uśmiech. Przyłożyłam telefon do ucha.

- Simon Brown, słucham - usłyszałam jego głos w słuchawce
- Ymmm - zawahałam się - Simon? Cześć... Tutaj Patrycja - powiedziałam
- O hej! Dzwonisz do mnie z odpowiedzią, prawda? - spytał
- Dokładnie! Hmm, jakby to powiedzieć nie mam dobrych wiadomości. Dziękuję Ci bardzo za      propozycję ale to nie dla mnie. Wybacz.
- No cóż, bardzo mi przykro... - jego głos wydał się smutny
- Tak, mi też. Ale zrozum to mnie przerasta...
- Rozumiem, ale pamiętaj, że nasze drzwi są dla Ciebie zawsze otwarte
- Dobrze, dziękuję - uśmiechnęłam się do siebie
- Trzymaj się, do usłyszenia - pożegnał się
- Ty też, do zobaczenia! - odłożyłam telefon

Ponownie rzuciłam się na łóżko. Tym razem czułam się już lepiej.

- I co? Ulżyło, co? - spytała przyjaciółka
- Troszkę - uśmiechnęłam się
- No widzisz - puściła mi oczko
- Jutro zaczynamy treningi, tak się cieszę - zmieniłam temat
- Ja też, będzie świetnie - odparła
- Nie mogę się doczekać, pewnie poznamy tylu wspaniałych ludzi
- Wiesz co? Cieszę się, że tańczymy. Taniec daje mi szczęście - uśmiechnęła się
- Mi za to pozwala zapomnieć o nieśmiałości - uśmiechnęłam się smutno
- Ej misia, nie smuć się. I tak już przecież ją pokonujesz... - podniosła mnie na duchu
- No wiem wiem - uśmiechnęłam się
- Opowiadaj jak tam z Leo! - zaciekawiłam się

Cały wieczór spędziłyśmy na takich właśnie babskich pogaduchach. Gadanie o chłopakach i takie tam. Podekscytowane jednak dniem jutrzejszym położyłyśmy się dość wcześnie.

Rano obudziła mnie przyjaciółka, która była równie podekscytowana jak ja. Po porannym rozciąganiu zeszłyśmy na dół zjeść śniadanie. Wyciągnęłam z szafki płatki owsiane, do których dodałam mleko. Gotowy posiłek urozmaiciłam malinami. Wlałam do szklanek sok pomarańczowy i z apetytem zjadłyśmy śniadanko. Z powrotem weszłyśmy na górę. Podeszłam do szafy, wyjęłam z niej czarne sportowe spodenki i również sportowy stanik koloru białego. Na siebie założyłam też turkusową koszulkę bo nie będę przecież paradować w samym staniku ulicami Port Talbot. Włosy związałam w kucyka, do torby wsadziłam moje jazzówki i wodę. Kiedy moja przyjaciółka była już gotowa wyszłyśmy z domu. Droga minęła nam bardzo szybko i już po chwili dotarłyśmy na miejsce. Byłam bardzo ciekawa jak tutaj wyglądają lekcje tańca, czy poziom jest rzeczywiście tak wysoki jak mówiła miła Pani, jacy okażą się poznani ludzie... Musiałam być tak zamyślona, że nie zauważałam nawet ludzi. Będąc już w środku studia po chwili na kogoś wpadłam. To mnie wyrwało z przemyśleń. Moim oczom ukazał się brunet mojego wzrostu. Miał bardzo ładne oczy. Stałam naprzeciw niego i nie mogłam oderwać się od patrzenia na niego, to chyba przez jego hipnotyzujący wzrok.

- Ojej przepraszam - powiedziałam nadal w niego wpatrzona
- Nie szkodzi - uśmiechnął się
- Ymm, muszę już iść - udało mi się zwrócić wzrok na coś innego

Po tych słowach ruszyłam do mojej przyjaciółki stojącej kilka metrów przede mną. Kiedy do niej podeszłam spytała

- Co to było?
- Nie wiem - odparłam krótko i pociągnęłam za rękę w stronę sali.

Przed pomieszczeniem stało gdzieś około 10 osób. W sumie nie tak dużo. To dobrze bo zespołowi będzie się lepiej zgrać. Po niecałych 5 minutach pojawiła się ta sama Pani, która poinformowała nas o dostaniu się do grupy zaawansowanej. Zaprosiła nas wszystkich do środka dość dużej sali. Jedna rzecz, która mnie zdziwiła to drzwi a właściwie ich brak. Stwierdziłam jednak, że to kolejny dziwny element w tym studio, który ma służyć czemuś konkretnemu.

- Witam Was wszystkich - uśmiechnęła się trenerka - Mam na imię Sally Ross i będę Waszą trenerką - przedstawiła się

Pani Ross przedstawiła nam w skrócie jak będą wyglądały treningi. Zaczęliśmy od rozciągania jak zwykle to bywa. Później technika tańca i mała przerwa. Podczas niej zauważyłam tego samego chłopaka, na którego wpadłam przed zajęciami. Stał w drzwiach a właściwie w ich miejscu i patrzył się w moją stronę... Aby uniknąć poprzedniej sytuacji spuściłam wzrok. Po przerwie zaczęła się nauka układu,który miał być zaprezentowany na konkursie za dwa tygodnie. Bardzo mi się podobał, był po prostu idealny. Oczywiście to była tylko jego część. Pod koniec pierwszego treningu Pani Sally poinformowała nas:

- Na następnych zajęciach wybierzemy dwie osoby, które na konkursie zatańczą solówkę. Na dzisiaj to tyle. Dziękuję!

Wszyscy opuścili salę. Wychodząc ze studia rozglądałam się za chłopakiem, na którego wpadłam ale jego już nie było. Cała ta sytuacja wydała mi się dość dziwna. No ale nic, nie będę przecież roztrząsać jakiejś nie istotnej rzeczy. Wyszłyśmy ze studia i Klaudia powiedziała:

- Zadowolona?
- No pewnie, a Ty? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Jak nigdy - dumnie się uśmiechnęła

Reszta dnia minęła jak zwykle bardzo miło, bo z chłopakami. Dużo wygłupów i śmiechu. Jednak zmęczone dniem dzisiejszym znów położyłyśmy się wcześnie spać.


hejka <3 przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział ale szkoła i sami rozumiecie, sorki za zmianę kolorów w tekście ale coś ostatnio mi się psuje w bloggerze :/ mam jednak nadzieję, że się podoba <3 ten rozdział dedykuję mojej najlepszej przyjaciółce ( mojej siostrzyczce) , która podczas pisania wpadła na pewien genialny pomysł i pomogła z wieloma innymi <3 kocham Cię Karolina :* widzimy się w listopadzie :** także tyle z dedykacji i do następnego posta! 

1 komentarz:

  1. Dlaczego tak krótko :c ? Czekam na kolejne i dłuższe (!) :D xx <3

    OdpowiedzUsuń