sobota, 28 listopada 2015

XV rozdział

I tym kimś będę ja...
Bez trudu odnalazłem (mam nadzieję) właściwy dom, w którym znajdę tego blondyna myślącego, że może ranić Pati. Zapukałem do drzwi, które otworzyła mi miło wyglądająca kobieta.

-Dzień dobry – podałem jej rękę – Ja szukam kogoś o imieniu bodajże Charlie
-Dzień dobry – uśmiechnięła się – A tak, proszę wejdź, już go wołam – weszła po schodach na górę

Po chwili zszedł na dół śpiewający blondasek. Nie mam zamiaru być miły bo mnie ostatnio bardzo wkurzył. Wnioskując po tym jak mnie powitał też nie będzie zbyt uprzejmy.

- Znowu Ty? Czego tutaj chcesz? - prychnął
- Lepiej schowaj swoje ego bo później mi jeszcze podziękujesz za tę wizytę – odszczeknąłęm
- Jak na razie mogę Cię tylko winić za popsucie mojej przyjaźni z Patką – obarczył mnie
- Nie rozśmieszaj mnie, jeśli chcesz kogoś winić to tylko siebie i swój egoizm
- Może powiesz wreszcie po co przyszedłeś,nie chcę tracić czasu na Ciebie – zdissował
- Raczej powinieneś mi dziękować za to, że ja marnuję swój na uświadamianie Ci oczywistych spraw – wymamrotałem
- Jeszcze nic mi nie uświadomiłeś... - zauważył, ależ on jest spostrzegawczy
- Dobrze, więc posłuchaj uważnie bo nie będę się powtarzał. I, żeby było jasne pomagam Ci tylko ze względu na szczęście mojej wspaniałej przyjaciółki. Z jakiegoś dziwnego powodu mimo, że ją zraniłeś tak mocno, ona za Tobą tęskni i smutno jej z powodu Waszej kłótni... Nie mam siły patrzeć ja ona cierpi bo mnie to najzwyczajniej w świecie boli. Lepiej, żebyś jakoś to naprawił bo jak nie to pogadamy inaczej – wyjaśniłem mu chyba dość jasno sprawę
- To wszystko? - spytał zniecierpliwiony
- Na szczęście tak – uradowany odparłem ciesząc się, że nie muszę z nim już rozmawiać
- Wspaniale – oświadczył ironicznie
- Naprawdę nie wiem co ona w Tobie widzi... - wymamrotałem a on otowrzył przede mną drzwi przez które wyszedłem na zewnątrz i wróćiłem do domu

~ Charlie~


Chciałem jak najszybciej pozbyć się tego całego Brooklyna czy jak on tam ma. Po co on tu wogóle przyszedł? Myśli, że będzie mówił mi co mam robić, ja sam doskonale wiem. Jeszcze nazywa Pati swoją przyjaciółką a zna ją zaledwie dwa czy trzy dni. Za dużo sobie wyobraża chłopak. Jednak ma rację, chyba naprawdę powinienem pomyśleć nad sprostowaniem całej sytuacji. Źle ją potraktowałem, tym bardziej, że to nie od niej zależy. Zachowałem się jak świnia i teraz już to wiem. Dotarło! Nie potrzebuję żadnych gości "uświadamiającyh" mi moje błędy. Muszę coś wymyślić. Wyszedłem na dwór, żeby się przejść i uporządkować wszystko w głowie.

~Klaudia~
- Dobrze, więc słucham - powiedziałam 
- Widzisz... Em, wiesz, że mnie dręczyli w szkole, prawda?
- Tak Leo - odparłam zmartwiona i przybliżyłam się do niego
- No więc, ostatnio widziałem... To znaczy, ja... - nie mógł dokończyć więc podeszłam do niego przytuliłam się i zapewniłam, że jestem z nim
- Ja, widziałem ostatnio na ulicy jednego z tych dręczycieli - wypowiedział na jednym oddechu - Ale mnie nie poznał - odetchnął jakby z ulgą
- Leo - moje oczy napełniły się łzami - Dlatego nie chciałem Ci mówić - westchnął - Nie chcę, żebyś się martwiła 
- Nie spokojnie, ja daje rade, a Ty? - zatroszczyłam się
- Od kiedy Cię poznałem jest dobrze, pomagasz mi wiesz? - objął mnie w pasie
- I zawsze będę, będę przy Tobie Leo, będę Cię wspierać, pamiętaj że masz mnie - odwróciłam się i pocałowałam go w policzek
- Dziękuję Ci Klaudia, dziękuję - wyszeptał - Kocham Cię, my polish queeen!
- Kocham Cię bardziej Leo - przytuliłam go najmocniej jak umiałam

~Pati~ 
Brooklyn doprowadził mnie do domu a ja weszłam do środka. Byłam nieco zmęczona po treningu, jednak postanowiłam się przebrać i jakoś spożytkować wolny czas. Założyłam szare dresy ze sciągaczami i czarną zwykłą bluzkę. Do tego włożyłam czarne fluxy, związałam włosy w kucyka i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa zeszłam na dół i wyszłam z domu. Potrzebowałam chwili dla siebie, żeby móc wszystko przemyśleć. Szłam przed siebie rozmyślając. Czy Charlie mnie zranił? Tak, i to bardzo, uderzając w mój najczulszy punkt. Czy za nim tęsknię? Otóż tak, jest dla mnie jedną z ważniejszych osób w moim życiu, był ze mną nawet kiedy nie znaliśmy się osobiście. Łączy mnie z nim zbyt duża więź psychiczna aby tak po prostu, po tym wszystkim co się stało, wypuścić go z mojego życia. Nie wiem, nie wiem dlaczego zachował się w ten sposób, nigdy taki nie był. Jednak brakuje mi go cholernie... W tym momencie zoorientowałam się gdzie zaszłam. Znajdowałam się w miejscu, tym wyjątkowym miejscu, miejscu moim i Charliego. Westchnęłam i usiadłam nad brzegiem wody nucąc piosenkę Eda Sheerana "Photograph". "Loving can hurt, loving can hurt sometimes..."
~Charlie~
Po tym jak Brooklyn wyszedł uświadomiłem sobie, że miał rację. W sumie wiedziałem o tym, że popełniłem błąd wcześniej ale on jeszcze bardziej mnie w tym utwierdził. Czasami sam siebie nie rozumiem, jak mogłem ją tak zranić. Przecież ona niczym mi nie zawiniła, a ja ją tak okropnie potraktowałem. Czy ona zdoła mi wybaczyć? Nie mam pojęcia. Muszę się przewietrzyć, zawsze kiedy mam coś ważnego sobie ułożyć idę w miejsce gdzie dobrze mi się myśli, w nasze miejsce... Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze...
~Pati~ 
"When it gets hard, you know it can get hard sometimes..."  W tym momencie usłyszałam głos ( żeby nie było, nie nie słyszę głosów w głowie).  Ktoś zaczął śpiewać ze mną, właściwie nie ktoś tylko Charlie. Tylko on wiedział o tym miejscu. Po chwili siedział już obok mnie. Cieszyłam się z jego obecności. Kiedy skończyliśmy śpiewać popatrzyłam się na niego mając łzy w oczach, które kapały po moich policzkach. Charlie je otarł i powiedział: 

- Nie płacz księżniczko

Podniósł mój podbrudek aby skierować mój wzrok na siebie. 

- Popatrz teraz na mnie i posłuchaj. Wiem, że zawaliłem. Wiem, że Cię zraniłem jednak chcę to naprawić. Przepraszam Cię z całego serduszka, zachowałem się jak świnia. Po prostu od czasu kiedy się poznaliśmy nie widzę świata poza Tobą, jesteś moim oczkiem w głowie, to Ty jesteś całym moim światem. A kiedy usłyszałem, że nie będzie Cię na koncercie, coś we mnie pękło. Tak bardzo chcę, żebyś tam ze mną była. Przepraszam Pati... Słyszałaś kiedyś, że człowiek głupieje z miłości? I tak było ze mną. Kocham Cię Pati! - powiedział to po polsku - Czy wybaczysz mi? - i w tym momencie zaczął śpiewać Sorry Justina Biebera
- Charlie, nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś obok mnie.  Tak bardzo mi Cię brakowało, oczywiście , że Ci wybaczam - znów wybuchłam płaczem
- Kocham Cię - szepnął mi do ucha przysuwając do siebie
- Kocham Cię bardziej Charlie - popatrzyłam mu w oczy, które lśniły szczerością 

Blondyn pochylił się nade mną i złączył nasze usta. To już teraz, czekałam na tą chwilę całe moje życie, marzyłam o tym, a teraz stało się to rzeczywistością. On jest taki cudowny. Kiedy odsunęliśmy się od siebie znów popatrzyłam w jego oczy a on objął moje ręce swoimi i zapytał: 

- Czy będziesz moją księżniczką?

W tym momencie po raz kolejny emocje puściły. Byłam w stanie tylko pokiwać głową a z moich oczu znów poleciały łzy. Po chwili odezwałam się:

- Charlie?
- Tak perełko? - spytał przytulając się do mnie
- Zrobię wszystko, żeby być na tym koncercie - podniosłam głowę do góry spoglądając na mojego chłopaka
- Dziękuję - wyszeptał - Ale obiecaj mi jedno - poprosił
- Hm? - mruknęłam
- Tańce nie mogą na tym ucierpieć... 
- Ale... - chciałam coś powiedzieć jednak mi przerwał
- Nie ma żadnych ale, taniec jest dla Ciebie ważny i rozumiem to, teraz już tak - uśmiechnął się po czym cmoknął mnie w usta 
- Dobrze, taniec nie ucierpi - uśmiechnęłam się 
- Chciałbym jutro pójść z Tobą na próbę, mogę? - zapytał
- Nawet musisz głuptasie - zaśmiałam się - Oczywiście, że możesz - przytuliłam go - Wracajmy do domu, co? Troszkę tutaj zimno - westchnęłam a on zdjął z siebie bluzę i ją na mnie włożył 
- Lepiej? - spytał
- O wiele - uśmiechnęłam się
Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę domu...


hejka wszystkim xx znowu przepraszam was za tak długą przerwę, jednak najpierw nawał szkoły a potem jak dobrze wiecie były koncerty BAM w Polsce, dokładnie tydzień temu, no i tak naprawdę nie byłam w stanie nic napisać, ponieważ trzymały mnie emocje, chłopcy byli cudowni i uwierzcie mi jak bardzo żałuję, że nie mogę żyć w swoim fan fiction, wpadłam w pokoncertową depresję i no nie było dobrze, dzień koncertu był najlepszym dniem w moim życiu, naprawdę, udało mi się przytulić Leosia bez m&g, jednak Charliego niestety nie,  dobra, dobra, możecie pisać w komentarzach swoje wrażenia z koncertów, mam nadzieję, że rozdział się podoba, wiem, że jest krótki ale jakby miałbyć długi to musielibyście czekać jeszcze bardzo długo, wgl dziękuję Poli, bo dzięki niej zmotywowałam się, żeby dokończyć ten rozdział, także dziękuję kochana i wbijajcie na jej bloga bo jest świetny --> http://polciabamnino.blogspot.com 
do następnego xx 





poniedziałek, 9 listopada 2015

XIV rozdział

Jeśli ktoś nie pamięta co się dzieje, cofnijcie o jeden rozdział ;) P.S czytamy notkę na dole <3

Złapałam go za szyję i oddałam pocałunek
Kiedy odsunęliśmy się od siebie uśmiechnęłam się do niego, a on spojrzał na mnie i powiedział:

- O kurde, przepraszam, tak jakoś wyszło
- Nie musisz przepraszać, jest w porządku – uśmiechnęłam się
- Ale nie powinienem – tłumaczył się
- Przecież nie całowałabym Cię gdybym nie chciała – zaśmiałam się
- Miło to słyszeć, jak coś to jestem do dyspozycji – uśmiechnął łobuzersko
- Na pewno skorzystam – odpowiedziałam sarkastycznie
- Teraz nie wiem czy będę mógł zatańczyć ten fragment bez specjalnej końcówki – zaczął się śmiać
- No cóż... - również się śmiałam

Zgodnie stwierdziliśmy, że pora się zbierać. Brooks zaproponował, że odprowadzi mnie do domu, więc w miłej atmosferze zmierzaliśmy w tym kierunku. Najśmieszniejsze jest to, że ten pocałunek nie zmienił nic pomiędzy nami. Nie było żadnej wyczuwalnej niezręczności. Takiej relacji szukałam od dawna.

~Charlie~
Dzisiejszy dzień po porannej kłótni spędziłem sam brząkając na gitarze. Myślałem nad wszystkim co się stało. Nie mogę się pogodzić z tym, że jej nie będzie na koncercie. Chcę, żeby byla tam ze mną, a ona ma jakiś konkurs. To dlatego tak się uniosłem, zbyt mi na niej zależy. Ale chyba jednak przesadziłem. Pójdę porozmawiać z Leo, on zawsze pomaga mi w takich sytuacjach. Wyszedłem z pokoju i udałem się do niego. Siedział razem z Klaudią, więc spytałem:

- Ej stary, możemy pogadać na osobności?
- Jasne, Klaudia zaczekasz na mnie chwilę? - skierował pytanie do blondynki
- Pewnie – krótko mu odparła

Leo ruszył w moim kierunku, a gdy znaleźliśmy się na korytarzu spytał:

- O co chodzi?
- Myślałem nad sytuacją z rana, wiesz... - zacząłem
- Kurczę, ostro przegiąłęś – rzucił
- Wiem, ale stary ona nie będzie na koncercie bo ma konkurs, konkurs tańca, rozumiesz?
- Charlie, ogarnij dupe. Robisz jej awanturę bo ma zawody taneczne? Koncertów będzie jeszcze milion, to nie jej wina, że akurat w tym terminie to wszystko jest. Zrozum taniec jest dla niej ważny, a ty ją skrzywdziłeś lekceważąc jej uczucia. Ona... ona płakała, powiedziała, że to zabolało – wykrzyczał
- Płakała? Ja, nie wiedziałem... - posmutniałem
- A skąd miałeś wiedzieć skoro wyszedłeś trzaskając drzwiami? Lepiej to napraw bo ona nie zasługuje na takie traktowanie – westchnął
- Tak, najlepiej zrobię to od razu, wiesz może gdzie teraz jest?
- Klaudia mówiła, że miała trening jak wychodziła więc powinna niedługo być w domu – poinformował mnie
- Jasne, dzięki Leo – wymusiłem uśmiech
- Tylko tego nie spieprz – powiedział i wszedł do swojego pokoju

Jak mogłem być tak głupi? Myślałem tylko o sobie, nie wierzę, że przeze mnie płakała. Powinna się uśmiechać dzięki mnie, a nie płakać. Muszę coś z tym zrobić. Wyszedłem z domu i skierowałem się pod jej. Dziewczyny jeszcze nie było więc usiadłem na schodkach i czekałem.


~ Pati~
Droga mijała nam świetnie jednak w pewnym momencie zaczęło padać więc przyspieszyliśmy kroku. Kiedy zbliżaliśmy się już do domu, zobaczyłam, że ktoś pod nim siedzi i dobrze wiedziałam kim ta osoba jest.

- O nie! - powiedziałam
- Co się stało? - spytał troskliwie Brooks – Kto tam siedzi? - spytał przy okazji
- No właśnie... To Charlie – westchnęłam
- Będzie dobrze – ścisnął moją rękę po chwili ją puszczając

Kiedy podeszliśmy bliżej blondyn wstał. Przez chwilę się uśmiechał jednak gdy dojrzał obok mnie bruneta jego wyraz twarzy zmienił się w niezadowolenie.

- Co tutaj robisz? - spytałam z niechęcią w głosie

- Przyszedłem, żeby Cię przeprosić ale jak widzę już chyba znalazłaś pocieszenie, więc...- stwierdził spoglądając na Brooksa
- Nie mam zamiaru się kłócić – westchnęłam – Jestem zmęczona kłótnią. Nie poznaję Cię Charlie, nigdy tak się nie zachowywałeś – posmutniałam
- Ja Ciebie też nie poznaję – pokręcił głową – Ostatnio mówiłaś, że nie znasz tego lalusia – powiedział z irytacją
- Po pierwsze, to nie laluś. A po drugie mówiłam prawdę, bo wtedy jeszcze się nie znaliśmy -wyjaśniłam spokojnie
- Oh, i dziwnym przypadkiem nagle się poznaliście?
- Nie mów do niej w taki sposób, nie rozumiem jak można być tak ślepym, żeby ranić cudowną dziewczynę – wtrącił Brooklyn – I wyobraź sobie, że tak było. Poznaliśmy się niedługo później bo tańczymy w duecie na zawodach – wyjaśnił
- Nie rozmawiam z Tobą – wkurzył się blondyn – Tańczycie razem? Hm? Na tym konkursie, przez który nie możesz być na koncercie,tak?
- Charlie, proszę nie obwiniaj mnie – spojrzałam błagalnie
- Kiedy to jest Twoja wina! - wykrzyknął – Gdyby nie taniec – zrobił się czerwony – Jeszcze z nim, ugh

W tym momencie napłynęły mi łzy do oczu, które zaczęły kapać jedna po drugiej. Znowu to robi, znowu mnie rani. Dlaczego?

- Widzisz co jej zrobiłeś? - wykrzyczał Brooklyn patrząc na moją zapłakaną twarz - Ranisz ją, lepiej już idź i nie wracaj! - krzyknął

- Już dobrze, nie ma go już tutaj – zwrócił się do mnie pocieszając

Ja nadal płakałam. Wpierw Brooks objął mnie mocno swoimi ramionami i głaskał po głowie tłumacząc, że wszystko będzie dobrze. Kiedy się odsunął spojrzał na mnie i starł moje łzy z policzka mówiąc:

-Nie płacz już, jestem przy Tobie. On nie zasługuje na Ciebie.

Jednak to nie pomagało, widziałam po jego twarzy, że nie wie jak może mi pomóc. W tym momencie przysunął się do mnie, położył ręce na moich policzkach i ponownie starł łzy. Pochylił się nade mną i złączył nasze usta po raz kolejny dzisiaj. Bez wahania oddałam mu pocałunek. Po chwili, dłuższej chwili odsunęliśmy się od siebie a on powiedział:

- To na pocieszenie, nic nie pomagało więc to była ostatnia deska ratunku

- Właściwy krok – zaśmiałam się i czułam się już lepiej – Przy okazji nie musisz się zawsze tłumaczyć
- Oki , zapamiętam. Lepiej Ci? - zapytał
- Tak, o wiele, dziękuję – przytuliłam się
- Mówiłem, że jestem do dyspozycji – zaczął się śmiać
- A ja, że skorzystam, widzisz? Nie kłamałam – szturchnęłam go w ramię

Pogadaliśmy jeszcze chwilę, po czym się pożegnałam i weszłam do domu. Na górze zastałam już przyjaciółkę.

~Klaudia~

Kiedy Leondre wrócił do pokoju wyglądał na wkurzonego.

- Coś nie tak między Wami? - spytałam zmartwiona

- W porządku, tylko zdenerwowałem się przypominając sobie sytuację z rana – westchnął
- Charlie coś wspominał? - mruknęłam
- Tak, poszedł wyjaśnić wszystko z Pati – usiadł obok mnie na łóżku
- Hmm, lepiej, żeby dobrze to rozegrał bo to świeża sprawa – odparłam
- Powiedziałem mu to samo – uśmiechnął się – Tak właściwie z kim ona wyszła dzisiaj? - zainteresował się
- Z Brooklynem, to chłopak, z którym ma duet. Chyba mu się podoba – wyjaśniłam
- Mam tylko nadzieję, że nic się między nimi przez to nie zmieni, przecież oni idealnie do siebie pasują
- Też tak myślę – zaśmiałam się

Chwilę jeszcze pogadaliśmy po czym usłyszeliśmy wielki trzask drzwiami co oznaczało,że Charlie wrócił. Głośne tupanie po schodach i znowu dźwięk zatrzaskiwanych drzwi do pokoju.

- Leo? - spojrzałam z przerażeniem

- Wiedziałem! Wiedziałem kuźwa, że to zwali! - wykrzyknął
- Spokojnie – przytuliłam go
- Idę z nim pogadać – oznajmił
- Leondre, ja pojdę zobaczyć co z Pati – stwierdziłam
- Tak, to dobry pomysł – przyznał mi rację

Pożegnaliśmy się i szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu. Nigdy nie sądziłabym, że tych dwoje posprzecza się dwa razy w ciągu jednego dnia. Zawsze się dogadywali, a teraz Charlie odwala takie akcje. Skupiłam się na jak najszybszym dotarciu na miejsce. Kiedy już dochodziłam zobaczyłam przed domem przyjaciółkę i jakiegoś chłopaka, najprawdopodobniej był to Brooklyn. Pati płakała a on próbował ją pocieszać. Postanowiłam, że nie będę się na razie wtrącać więc stałam w ciemnym miejscu niezauważona. W pewnym momencie Brooks zbliżył się do przyjaciółki i ją pocałował. Nie wierząc własnym oczom weszłam do domu tylnym wejściem aby się nie ujawnić bo mogłoby się zrobić niezręcznie. Będąc już w środku czekałam na nią w pokoju. Po chwili się zjawiła.


~Pati~
Kiedy weszłam do pokoju Klaudia podbiegła do mnie i przytulając zapytała:

- Jak się czujesz?
- Już lepiej, skąd wiesz? - westchnęłam
- Charlie wrócił strasznie zły a to raczej nie zwiastuje dobrych wieści – posmutniała
- Ach tak...
- O co poszło tym razem? - spytała
- Czekał na mnie i początkowo miał pokojowe zamiary jednak gdy zobaczył Brooklyna obok mnie stwierdził, że jest mi nie potrzebny bo znalazłam już sobie pocieszenie. Oczywiście wpsomniał po raz kolejny o tym nieszczęsnym koncercie i stwierdził, że to moja wina – wydusiłam z siebie
- Ojeju Pati – przytuliła mnie ponownie – Nawet nie wiesz jak mi przykro
- W porządku... Przyzwyczaiłam się do fałszywości ludzi, tutaj miało być inaczej ale cóż...
- Nawet tak nie mów! - krzyknęłam – To chwilowe, zobaczysz – pocieszyła mnie
- No nie wiem, ale nie przejmujmy się już tym, chcę od tego odpocząć – poprosiłam
- Jasne, jeszcze tylko jedna sprawa... Ja, ja widziałam... - zaczęła
- Co widziałaś? - odparłam lekko zaskoczona
- Ciebie i Brooklyna – spuściła wzrok
- Aaaaa – przygryzłam wargę – Widzisz to nie tak...
- Nie, posłuchaj! Nie musisz się tłumaczyć bo nie uważam tego za złe, jeżeli jesteś z nim szczęśliwa to jest najważniejsze... - wyznała
- Nie jesteśmy parą, mimo to pocałował mnie dzisiaj dwa razy – uśmiechnęłam się
- To czemu Cię całował? - spytała
- Pierwszy pocałunek był impulsem, a ten którego byłaś świadkiem był tak jakby na pocieszenie – wyjaśniłam
- Śmieszna ta relacja – zaśmiała się
- Mi się podoba – dumnie odparłam
- Czyli nie ma nic między Wami? - dopytała
- Chyba nie, chyba...

Na tym skończyłyśmy tę rozmowę. Skierowałam się w stronę toalety i wzięłam ciepły prysznic, to to czego dzisiaj mi było trzeba. Odświeżona położyłam się do łózka i zasnęłam.

~Leo~
Ten dzieciak, on doprowadzi mnie kiedyś do szału. Miał wszystko naprawić a zapewne pogorszył sprawę. Wparowałem do jego pokoju:

- Czego nie rozumiesz w słowach "tylko tego nie spieprz"? - zapytałem ostro

- Nie mam ochoty na krzyki – odparł
- Trzeba było myśleć wcześniej – ziirytowałem się – Czy aż tak trudno jest powiedzieć cholerne przepraszam?
- A co Cię tak to obchodzi, masz Klaudię to czemu bronisz tak Patrycji? - spytał
- Bo dziewczyny nie zasługują na takie traktowanie, powinny czuć się jak księżniczki, a tym bardziej Bambino – wytłumaczyłem
-Słuchaj, chciałem ją przeprosić ale jak zobaczyłem ją z tym gościem to mnie coś wzięło. Jedna kłótnia a ona leci do innego?
- A co? Ma użalać się nad sobą? Pozatym nie jesteście razem więc co Ci do tego z kim ona spędza czas...
- Jeszcze nie jesteśmy razem...
- Lenehan, jesteś bipolarny! Przed chwiła byłeś na nią wkurzony a teraz mówisz, że będziecie razem. Powiem Ci, że jak narazie to szanse są marne...
- Dobra, weź daj mi spokój, idź stąd już – rzucił we mnie poduszką a ja opuściłem pokój

Czasami nie rozumiem tego gościa... Wszedłem do pokoju i zauważyłem smsa od Klaudii.

           Od Klaudia
      Jak z Charliem?

      Do Klaudia
      Doprowadza mnie do szaleństwa, mam dość, jestem zmęczony tym wszystkim

      Od Klaudia
      Leo? Musimy porozmawiać...
Odpisałem jej tylko krótko. Nie chcę, żeby się martwiła, wystarczy już tylko jedna osoba. Ona chyba się czegoś domyśla. Mogłem być ostrożniejszy, a tym czasem chyba za bardzo dałem jej znać, że jest coś nie tak. Zawsze musi pójść nie po myśli...
~Klaudia~~
Obudziłam się rano a przyjaciółka już nie spała. Zamieniłyśmy słowo i zeszłyśmy coś zjeść. Każda z nas miała plany na dzisiaj, ja musiałam porozmawiać z Leo, Pati spotyka się z Brooklynem. Ubrałam się po czym wyszłam z domu i skierowałam się do domu przyjaciela. Po chwili byłam już na miejscu i siedziałam obok Leo na huśtawce w ogrodzie.

- Leo, wiesz, że Cię to nie ominie? - spytałam smutno
- Przecież wszystko jest w porządku – uśmiechnął się
- Leo, nie musisz kłamać. Już jakiś czas temu zauważyłam, że coś jest inaczej. Myślałam, że to chwilowe ale to się powtarzało, powiedz o co chodzi, przecież możesz na mnie liczyć – wyznałam
- Dobrze, powiem Ci wszystko. Nie chcę przed Tobą nic ukrywać bo jesteś dla mnie bardzo ważna – zapewnił


~Pati~
Po tym jak Klaudia wyszła miałam jeszcze chwilę czasu, Brooklyn miał po mnie przyjść. Podeszłam do szafy, z której wyjęłam krótkie czarne spodenki z wysokim stanem i szary crop top. Nałożyłam ubrania na siebie, zrobiłam lekki makijaż a włosy uczesałam w dobierane warkoczyki, uważam, że są mega słodkie. Będąc gotowa usłyszałam dzwonek do drzwi, zgarnęłam z łóżka torebkę i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi i przywitałam się z Brooksem. Wyszliśmy z domu i przez chwilę szliśmy w ciszy, w końcu Brooklyn się odezwał:


- Ej, co jest mała?

- Przepraszam, chyba dzisiaj nie jestem najlepszym kompanem do rozmowy – westchnęłam
- Nie musisz przepraszać, mów co Cię gryzie – powiedział
- Nie chcę Cię zanudzać – uśmiechnęłam się
- Nie będziesz – zachęcił do wygadania się
- Widzisz... Sama siebie nie rozumiem,bo z jednej strony jestem wkurzona na Charliego i to bardzo, tak że nie chcę go widziec, ale z drugiej strony tęsknie za nim. Nie przywykłam do kłótni z bliskimi osobami. On jest jednak moim idolem i w pewnym sensie był ze mną w ciężkich chwilach nawet kiedy nie wiedział o moim istnieniu... Wiem, że to głupie ale tak czuję, mam dość sporów – wyznałam
- Hmmm, wiesz ten koleś tak bardzo mnie do siebie zraził, że na Twoim miejscu nigdy bym za nim nie zatęsknił jednak wnioskując po tym co mówisz musiał czymś się zasłużyć w Twoim życiu... Nie martw się, będzie dobrze, obiecuję! - pocałował mnie w czoło
- Dziękuję Brooklyn, zawsze jesteś przy mnie kiedy tego potrzebuję – przytuliłam się do niego
- I zawsze będę – wyszeptał a ja uśmiechnęłam się sama do siebie

~Brooklyn~
Spędziliśmy z Pati miło czas. Dzisiejsza próba była wcześniej niż wczorajsza, więc zaszliśmy po drodze do niej aby wzięła potrzebne rzeczy i kierowaliśmy się w stronę studia. Cały układ znaliśmy na pamięć więc pozostało tylko szlifowanie aby wszystko wyszło jak najlepiej. Dobrze nam szło, a nawet bardzo dobrze. Po skończonej próbie odprowadziłem Pati do domu i udałem się do tego blondyna. Nie lubię go ale przez niego moja przyjaciółka jest smutna a ja tak tego nie zostawię. Ktoś musi mu uświadomić pewne sprawy... I tym kimś będę ja.


hejka<3 przepraszam, że tak dawno nie było rozdziału ale szkoła itd. ciężko znaleźć czas,.. :( jednak ten jest dość długi i mam nadzieję, że się podoba <3 KOMENTUJCIE, żebym miała motywację do pisania szczególnie w te jesienne dni, w które człowiekowi nic nie chce się robić... :/ trzymajcie się i miejcie nadzieję, że nie będziecie musieli czekać tak długo <3 <3 <3 do następnego :***** P.S baaardzo przepraszam, za zmiany czcionki i koloru ale najzwyczajniej w świecie nad tym nie panuję, poprawiałam to z tysiąc razy i nic nie skutkuje :/// sorka :(