poniedziałek, 23 maja 2016

XXIX rozdział

Chwilę później wszystko się rozmazało a ja widziałam tylko ciemność.


Weszłam na scenę i stanęłam na środku próbując opanować stres, który zawsze mi towarzyszył ale ten był silniejszy, ponieważ to pierwszy występ odkąd dołączyłam do studia. Spojrzałam na widownię i oprócz pierwszego rzędu mogłam dostrzec tylko ciemność. Rozejrzałam się i zobaczyłam znajomą twarz uśmiechającą się w moim kierunku. Ucieszyłam się na widok blondyna ale już po chwili musiałam się skoncentrować na tańcu, ponieważ rozległa się muzyka. Jak zwykle niesamowicie się wczułam chcąc każdy, jeden mały ruch wypełnić emocjami. Byłam szczęśliwa, że znów mogę robić to co kocham. Idealnie w momencie, w którym muzyka ucichła ja skończyłam układ czując jak moja klatka piersiowa unosi się w górę i w dół. Po chwili rozległy się gromkie brawa i wiwaty, a kiedy zauważyłam, że Charlie wstał, szybko się ukłoniłam i zbiegłam ze sceny by się w niego wtulić. Kiedy odsunęliśmy się od siebie, ten ujął moje policzki w swoje ręce i cmoknął mnie w usta po czym powiedział:

-To studio było zdecydowanie najlepszą decyzją jaką mogłaś podjąć kochanie, jesteś niesamowita!

Już miałam mu odpowiedzieć kiedy usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam przyjaciółkę biegnącą w moją stronę.

-Pati! - mogłam słyszeć ją coraz głośniej
-Pati!

Pati, nie rób sobie z nas żartów – błagalnie stwierdziła Klaudia a w tym momencie moje oczy się otworzyły

Nade mną stali dosłownie wszyscy i ze zmartwieniem mi się przyglądali. Zorientowałam się, że leżę na jakiejś kanapie na backstage'u.

- Matko kochanie, tak się martwiłem – powiedział Charlie klęczący obok mnie, a ja zauważyłam, że trzyma moją rękę
- Jak się czujesz? - zapytał mężczyzna w białym fartuchu siedzący po mojej drugiej stronie
- Ja, nie wiem, chyba dobrze ... Co się dzieje? - byłam trochę zdezorientowana

Jak zgaduję lekarz poświecił mi latarką w oczy i sprawdził prawidłowość odruchów po czym powiedział:

- W porządku, nic jej nie jest. Pamięć powinna wrócić za chwilę.To była tylko chwilowa utrata przytomności, nie ma powodów do zmartwienia! - uśmiechnął się i po wymianie zdań z menadżerem chłopaków opuścił pomieszczenie
- Wszystko w porządku? - popatrzyła zasmucona przyjaciółka
- Um, tak... Głowa mnie tylko trochę boli – odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- Pamiętasz co się stało? - zainteresował się Leo
- Taak, tak mi się wydaje... Mela zepchnęła mnie ze sceny, prawda? - upewniłam się a kiedy otrzymałam potwierdzenie nagle mnie olśniło -Jeju, a co z koncertem?
- Spokojnie, nic się nie stanie jak poczekają dwadzieścia minut – zaśmiał się Charlie
- Więc na co czekacie? - uśmiechnęłam się słabo – Lećcie na scenę!
- Na pewno? - upierał się blondyn
- Tak, Charlie... Jest okej – mrugnęłam oczami
- Za niedługo wracam – poinformował mnie i złożył krótki pocałunek na moich ustach na co się uśmiechnęłam

Chłopcy weszli na scenę a miejsce Charliego zajęła Klaudia.

- Mówiłam, że to się źle skończy – zaczęła
- Daj spokój – westchnęłam – A właśnie, co z Melanie?
- Zwolniłem ją – poinformował mnie Simon siedzący obok a kiedy widziałam bezradność na jego twarzy zrobiło mi się go szkoda
- Simon, ja przepraszam. Nie chciałam, żeby to się tak skończyło – skierowałam do niego słowa
- Spokojnie mała, to nie twoja wina. Następnym razem będę ostrożniej dobierał ludzi – obiecał sobie
- Jeśli chodzi o pozostałe miasta, mogę zaoferować swoją pomoc – uśmiechnęłam się
- Jak będziesz się czuła na siłach to nie ma problemu – posłał mi uśmiech
- Dzięki – szepnęłam

~*~
- Jak się czujesz? - było pierwszą rzeczą, którą usłyszałam od blondyna po tym jak zeszli ze sceny

Zaśmiałam się na jego opiekuńczość i odpowiedziałam:

- Już lepiej – uniosłam kąciki ust do góry
- Musimy pogadać Pati – spoważniał
- Wiem, Charlie... - westchnęłam
- Przepraszam za moją reakcję ale ja..... Nie wiem.... Boję się Ciebie stracić, nie chcę żebyś wyjechała, nie chcę żebyś mnie zostawiła – złapał moją rękę
- Charlie to nie tak, że Cię zostawiam. Ja po prostu chcę spełniać marzenia, bo bez tańca nie umiem żyć, to jest moja pasja, coś co kocham. Rozumiesz? Również się tego boję, boję się wyjechać zostawiając wszystko co tu mam ale tak już chyba musi być... Jesteśmy w tym razem, ej! - próbowałam go pocieszyć
- Mam nadzieję, że ta decyzja będzie jedną z lepszych w Twoim życiu – wyznał a mi się przypomniał mój sen na co się uśmiechnęłam
- Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy – ze łzami w oczach rzuciłam mu się w ramiona
- Kocham Cię – powiedział po polsku
- Kocham Cię – powtórzyłam

~Klaudia~
Kiedy na dworze trochę ucichło skierowaliśmy się do wyjścia chcąc bezpiecznie dostać się do autokaru. Zauważyłam, że w pobliżu nie ma Leondre i zaczęłam się zastanawiać czemu mój mózg wykrył ten fakt skoro tak na prawdę on nie obchodził mnie w tym momencie... Postanowiłam to zignorować i wraz z resztą ekipy opuściłam klub. Na dworze było już ciemno, a ja prawie umarłam kiedy poczułam czyjeś ręce na talii odciągające mnie w bok. Już miałam krzyczeć i błagać o pomoc ale wtedy jego spokojny głos mnie uciszył.

- Spokojnie, to tylko ja – szepnął a ja poczułam ciepło na mojej szyi co spowodowało, że automatycznie się odwróciłam i znalazłam twarzą w twarz z brunetem
-W takim razie sobie pójdę – wzruszyłam ramionami ale nie mogłam odejść, ponieważ on mi na to nie pozwalał -Leo, puść mnie! Pozwól mi pójść do ciepłego busa! - rozkazuję mu
- Jeśli ze mną porozmawiasz – nalega
- Okej – zgadzam się
- Nadal jesteś zła za te smsy? - spytał
- Leo... Nie jestem zła za smsy, bo nie obchodzi mnie z kim tam sobie piszesz... - trochę skłamałam bo jeśli to jakaś laska, która flirtuje z moim chłopakiem to chyba jednak mnie to obchodzi – Jestem na Ciebie zła, bo ostatnio mnie ignorujesz, Leo! - wyjaśniłam – A ignorujesz mnie czemu? Bo wolisz smsować z laską, której nawet nie znasz! - wyrzuciłam ręce do góry
- Czyli jednak jesteś zła za smsy? - mówił powoli jakbym była jakimś niedorozwojem
- Ugh, nie! - wykrzyknęłam – Jestem na Ciebie zła, bo cholera, nie poświęcasz mi czasu a mamy go coraz mniej... - spuściłam wzrok
- Cooo? - na jego twarzy wymalowany był szok - O czym Ty mówisz?
- Niedługo wracam do Polski, Leo... - przypomniałam mu radosną nowinę i szybko pobiegłam do busa tak, by nie mógł mnie zatrzymać

Weszłam do środka i rzuciłam się na łóżko. Miałam ochotę wyć, krzyczeć i płakać. Nie zwracałam uwagi nawet na Pati i Charliego, którzy najwidoczniej się pogodzili. Nie obchodziło mnie, że właśnie w tym momencie mogą patrzeć na mnie i brać mnie za jakąś idiotkę widząc jak kopię i macham rękoma i nogami. Na prawdę miałam wszystko w dupie. Odwróciłam się do ściany i próbowałam się uspokoić kiedy poczułam obejmującą mnie rękę.

- Kiedy musisz wrócić? - spokojnie zapytał
- Za tydzień kończą się wakacje, więc wyjeżdżam dzień po zakończeniu trasy... - po moim policzku spłynęła pojedyncza łza
- To już... Niedługo – posmutniał i odnalazł moją dłoń po czym złączył ją ze swoją
- Przykro mi Leondre – wyszeptałam i odwróciłam się do niego
- Nie chcę, żebyś wracała – pogłaskał mój policzek
- Ja też tego nie chcę, ale muszę... - uśmiechnęłam się smutno
- Kochanie, obiecuję Ci, że wykorzystamy ten czas jak najlepiej, okej? - spytał a ja nie wytrzymałam i po moich policzkach zaczęły sączyć się łzy – Ej, spokojnie – szepnął wycierając słoną ciecz – Będzie dobrze – złączył nasze usta w czułym pocałunku ale ja i tak wiedziałam, że nie będzie dobrze

Cala zapłakana usnęłam w jego kojących ramionach.

~Karolina~
Brooklyn nie odzywał się do mnie od czasu naszej randki w kinie. W sumie ja sama nie miałam ochoty na kontaktowanie się z nim, ponieważ zaczęłam się już w tym wszystkim gubić. Nie wiem czy jego intencje są szczere lub czy nadal realizuje swój niecny plan. To co dzieje się między nami jest do prawdy chore i nie powinno nigdy się wydarzyć, bo miłość, o ile taka istnieje w tym wypadku, nie powinna być przedmiotem zabaw? Nie można przecież bawić się czyimiś uczuciami.
Nie ukrywałam zdziwienia kiedy dziś wieczorem niespodziewanie dostałam smsa. Szybko chwyciłam telefon i odczytałam wiadomość.

od Brooklyn
Wyjdź na dwór! <3

do Brooklyn
Zwariowałeś??? Jest 23!

od Brooklyn
Nie ważne, po prostu chodż! Czekam <3

Nie wiedząc czemu szybko zbiegłam po schodach oczywiście zważając na to by nikogo nie obudzić. Najciszej jak umiałam otworzyłam, a po chwili zamknęłam drzwi. Dostałam zawału kiedy ktoś pociągnął mnie za rękę więc przestraszona pisnęłam.

- Ciszej, bo jeszcze kogoś obudzisz – spotkałam się z rozśmieszonym spojrzeniem wyższego ode mnie bruneta
- Brooklyn co Ty do cholery wyprawiasz? - szeptem krzyczałam będąc pod wpływem emocji
- Zabieram Cię na randkę – odparł jak gdyby była to najoczywistsza rzecz na świecie po czym zakrył mi oczy na co się spięłam
- Spokojnie, przecież nic Ci nie zrobię – zaśmiał się kiedy gdzieś mnie prowadził
- Daleko jeszcze? - zajęczałam, ponieważ zaczęły mnie boleć nogi
- Już jesteśmy – szepnął i odsłonił mi oczy

Znajdowaliśmy się na jakimś wzgórzu, z którego było widać całe oświetlone miasto co wyglądało wprost cudownie. Na trawie leżał koc z koszykiem co jak zgaduję przygotował wcześniej.

- Woah – tylko tyle byłam w stanie powiedzieć
- Podoba Ci się? - spytał a ja przytaknęłam – Panie przodem – uśmiechnął się i gestem ręki wskazał koc na którym usiedliśmy
- Nie wiedziałam, że jesteś takim romantykiem – oparłam się plecami o jego klatkę piersiową
- No cóż, ja... Um... - zaczął się plątać co wydało mi się słodkie więc cicho zachichotałam

Brunet zaczął mnie gilgotać, na co zaczęłam się szarpać, a już po chwili oboje leżeliśmy na kocu wpatrując się w gwiazdy. Ziewnęłam bo czułam się zmęczona ale jedno pytanie nie dawało mi spokoju i po prostu musiałam je zadać:

- Dlaczego tak się starasz, Brooks?

Przez chwilę panowała cisza a ja co chwila spoglądałam to na jego zamyśloną twarz to na gwiazdy.

- Bo Cię kocham... - stłumiony głos dobiegł moich uszu a mnie zamurowało, tak że aż podniosłam się do pozycji siedzącej
- Ja... Powinnam już iść, przepraszam – szybko wstałam i pobiegłam do domu

Nie umiałam w żaden racjonalny sposób wytłumaczyć tego co się stało przed chwilą lub może po prostu nie chciałam. Moje zachowanie mogło wydać się głupie, chamskie czy jeszcze jakieś inne ale byłam zmieszana. Wiedziałam, że jego wyznanie nie było już jakąś cholerną grą, tylko szczerym i prawdziwym uczuciem. Najzwyczajniej w świecie to wiedziałam...

**

~Klaudia~
Obudziłam się przez pocałunek Leondre co automatycznie wywołało u mnie uśmiech.

- Dzień dobry – powiedział zaspanym głosem
- Czeeść – ziewnęłam – To jakie dzisiaj miasto? - spytałam orientując się, że jesteśmy w trasie

Mam bardzo szybki refleks, szczególnie rano...

- Birmingham – odparł przewracając się na drugi bok
- Oki, w takim razie idę się przejść – powiedziałam wiedząc, że już nie zasnę
- Nieee! - prawie, że krzyknął z powrotem odwracając się do mnie a ja popatrzyłam na niego zdziwionym wzrokiem – Zostań ze mną, prooooszę – mówił jak dziecko – Jesteś taka ciepła – zaśmiałam się na jego dziwną paplaninę
- W porządku – zgodziłam się i zostałam przyciągnięta do jego klatki piersiowej

Wstaliśmy godzinę później, ponieważ chłopców wzywały próby jak zazwyczaj. Wyszli wcześniej a ja weszłam do łazienki z wcześniej przygotowanymi ciuchami, gdzie je nałożyłam i się ogarnęłam. Gotowa opuściłam pomieszczenie i zaczekałam na przyjaciółkę po czym udałyśmy się do klubu, który szczerze mówiąc wyglądał jak każdy inny. Większość naszego wolnego czasu spędziłyśmy nudząc się i rozmawiając o jakichś bezsensownych rzeczach. W pewnym momencie zauważyłam świecący się ekran iPhona Leo, który leżał niedaleko. Mimowolnie spojrzałam w tamtym kierunku aby ujrzeć tekst wiadomości wyświetlający się na pasku powiadomień.

Już niedługo się spotkamy kochanie :*

Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia bo to było dziwne, chore, i psychiczne? Postanowiłam nie wnikać w to, aczkolwiek coś było nie tak, ponieważ wątpię by Leo powiedział obcej osobie kim jest... W takim razie skąd ta laska to wiedziała? Nie mogłam być zła na bruneta tym bardziej, że ostatnio starał się ograniczać korzystanie z telefonu za co byłam mu niezmiernie wdzięczna. Cała ta sytuacja wydawała się być bardzo dziwna jednak nie chciałam sobie zawracać tym głowy.

~Pati~
Siedziałyśmy z Klaudią na kanapie nudząc się niemiłosiernie, aż w końcu chłopcy zeszli ze sceny co oznaczało koniec ich prób. Blondyn od razu pokierował się w moim kierunku i usiadł obok mnie, a po chwili przed nami stanął Simon.

- To jak z tym supportem, młoda? - zapytał
- Jeśli tym razem nikt nie zepchnie mnie ze sceny to mogę zaśpiewać – zaśmiałam się czym wywołam uśmiech na twarzach wszystkich obecnych
- Świetnie, chodź pokażę Ci możliwe podkłady – puścił mi oczko a my razem z Charliem ruszyliśmy za nim trzymając się za rękę

Podeszliśmy do ziomka odpowiedzialnego za muzykę a ten na komputerze wyświetlił listę dostępnych piosenek, które jak mniemam wybrała Melanie.

- Większość z nich to jakieś tanie gówno, jak ta laska w ogóle się tu dostała? - szepnęłam do Charlsa a ten się zaśmiał
- Hmmm – zastanowiłam się patrząc na ekran – "Read all about it" i "Let her go" będą idealne – wyznałam, ponieważ lubiłam wolne piosenki
- Okej, okej... A co Ty na to byś również zaśpiewała tym razem do końca "Uncover" Zary? Ostatnio jest na topie, więc ludziom może się spodobać!
- Jasne, uwielbiam ją! - wykrzyknęłam
- W takim razie możesz iść na scenę, żeby wszystko przećwiczyć – poinformował mnie a ja zrobiłam tak jak powiedział

Oczywiście Charlie mi towarzyszył, ponieważ stwierdził, że musi być ze mną w tak ważnym dla mnie momencie... Bo to wcale nie tak, że wcześniej już śpiewałam... No cóż, on zawsze ma jakieś głupie pomysły. Podkłady leciały po kolei a ja nie mogłam zaśpiewać ani jednej piosenki bez zaśmiania się, bo blondyn robił wszystko aby mnie rozśmieszyć. Co chwila naśladował moje charakterystyczne ruchy robiąc to prześmiewczo a ja się przecież tylko wczuwałam. Co jakiś czas podchodził do mnie by zabrać mi mikrofon i wrzasnąć coś bardzo głupiego. Jednym słowem zachowywał się jak dzieciak.

- Charlie Joe Lenehan Green! - krzyknęłam w przerwie między piosenkami
- Słucham księżniczko...? - udawał głupiego, w sumie nawet nie musiał
- Czy dasz mi w spokoju zaśpiewać choć jedną piosenkę, czy będę zmuszona do zrezygnowania, ponieważ mój wspaniałomyślny chłopak nie pozwolił mi się przygotować? - spojrzałam na niego zwycięsko wiedząc, że go złamałam

- No dobra – spuścił głowę a ja się uśmiechnęłam
Kiedy rozległy się pierwsze nuty 'Let her go' chłopak usiadł na środku sceny po turecku i nie wyglądał jakby miał się ruszyć. Pokręciłam jedynie glową i zaczęłam śpiewać tekst piosenki, którą od zawsze kochałam, bo była po prostu idealna i życiowa.

Well, you only need the light, when it's burning low
Only miss the sun when it's stars to snow
Only know you love her when you let her go
Only know you've been high when you're feeling low
Only hate the road when you're missing home
Only know you love her when you let her go
And you let her go

I w tym momencie spojrzałam na Charliego, a on zrobił to samo bo ta piosenka dokładnie opisywała nas za kilka dni. Za te kilka cholernych dni kiedy będę musiała wyjechać. To znaczy chyba... W moich oczach zebrały się łzy a gdy chłopak to zauważył podszedł do mnie i po prostu mnie przytulił. Resztę piosenki spędziłam kołysząc się z nim na boki będąc wtulona w jego ramiona. Kiedy moje próby już się skończyły pozostało nie wiele czasu do rozpoczęcia m&g. Podczas gdy chłopcy świetnie się bawili przytulając fanki, ja coraz bardziej się stresowałam faktem, że za chwilę wyjdę na scenę i zaśpiewam aż trzy piosenki. Ostatecznie udało mi się jednak opanować z pomocą przytulasa od blondyna. Zostałam zapowiedziana i weszłam na scenę, kiedy Charlie się wychylił i krzyknął do mikrofonu:

- To moja dziewczyna!

W klubie rozległy się dzikie piski a ja miałam ochotę go zabić za bycie takim idiotą. Przewróciłam oczami i skupiłam się na śpiewaniu, co wyszło mi chyba nieźle, ponieważ na koniec podziękowano mi głośnymi brawami. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zeszłam ze sceny chcąc przytulić się do Charliego jednak ten mnie zaskoczył i złączył nasze usta w pocałunku, który natychmiast oddałam.
Simon oczywiście mnie pochwalił, tak samo jak Leo z Klaudią. Głośne piski dziewczyn przypomniały nam o właściwej części tego wieczoru i już po chwili chłopcy znajdowali się na scenie z tą samą pozytywną energią co zawsze. Przyglądałyśmy się ich występowi z uśmiechem na ustach przypominając sobie czasy koncertów w Polsce. Po zakończonym koncercie dość szybko się pożegnali i wrócili na backstage. Nie rozumiałam skąd ten pośpiech ale wytłumaczono mi, że kolejne miasto jest kawałek stąd i należałoby wyjechać najwcześniej jak to możliwe. W tym wypadku szybko opuściliśmy klub, a na zewnątrz zdążyła się już stworzyć spora grupa Bambinos, a ja pomyślałam, że pierwszy raz goryle się na coś przydadzą. Ochroniarze torowali nam drogę co ale i tak duży ścisk był odczuwalny.

- Nie chcę zginąć! - krzyknęłam do Charlsa, który szedł przede mną

Odwrócił głowę w moją stronę, złapał mnie za rękę i powiedział:

- Ze mną nigdy nie zginiesz

Uśmiechnęłam się na ten gest, a po chwili wydostaliśmy się z tłumu i znaleźliśmy w busie, który ruszył do Blackpool.


hejka kochani <3 więc teraz będzie tak szczerze...
jakiś czas temu pisałam, że zbliżamy się do końca i ten koniec niestety jest coraz bliżej :,) zostały może jeszcze ze dwa rozdziały...
coś się stało, sama nie wiem co, ale już nie mam dawnego zapału do pisania tego ff, i wydaje mi się, że to co piszę nie jest wystarczająco dobre, przykro mi to mówić ale tak na prawdę teraz, jest to jak jakiś obowiązek, który muszę odwalić a to nie dobrze :/ nie pomaga też w tym presja, którą odczuwam aby jak najszybciej wstawić kolejny rozdział, na co często nie mam czasu :(
nie zostawię tak tego, ponieważ skończyć muszę w wielkim stylu i mam nadzieję, że się to uda <3
wiem, że wielu z Was pewnie zawiodłam za co szczerze przepraszam, ale to już nie jest to samo co kiedyś, naprawdę mi przykro, przepraszam Was jeszcze raz :/ mimo wszystko mam nadzieję, że rozdział się podoba choć jest krótki i to też wiem :,) no to co? Trzymajcie się i do następnego, od razu mówię nie wiem kiedy będzie...
P.S. kocham Was <3



poniedziałek, 2 maja 2016

XXVIII rozdział

misie w związku, że była długa przerwa proponuję cofnąć się, żeby przypomnieć sobie co się działo, dużo osób też chyba nie widziało więc no, miłego czytania kochani <3


Ochroniarz pokręcił jedynie głową a ja weszłam za nim do środka kompleksu tanecznego...

Kiedy znalazłam się w budynku zaparło mi dech w piersiach. Szkoła była ogromna i przestrzenna, pomijając fakt, że na razie jestem tylko w holu. Na ścianach wisiały zdjęcia najsławniejszych tancerzy, który każdy obeznany w świecie tańca zna. Oprócz tego oczywiście tysiące wyróżnień, dyplomów, pucharów i medali zdobiło miejsce, w którym się znajdowaliśmy. Podeszłam bliżej ściany i zaczęłam przyglądać się temu wszystkiemu z bliska jakby było to jakąś fikcją. Zamyślona usłyszałam za sobą głos mężczyzny i wtedy zorientowałam się, że ochroniarza już dawno tutaj nie ma.

- Robi wrażenie, co?
- Oh tak, i to jakie – odparłam odwracając się na pięcie
- Johny Bucket – podał mi rękę, którą uścisnęłam – Jestem przedstawicielem tego studia. Pani Patrycja, prawda?
- Zgadza się – odpowiedziałam z uśmiechem nadal będąc pod wrażeniem
- Słyszałem o Tobie wiele dobrego, podobno zaimponowałaś naszemu łowcy talentów, a uwierz, że to człowiek wybredny – stwierdził czym mi schlebił
- W takim razie, jest mi bardzo miło – lekko zarumieniona powiedziałam
- Mi również – posłał mi uśmiech – Przechodząc do rzeczy, oprowadzę Cię po studiu a później przejdziemy do biura gdzie będziesz mogła dowiedzieć się wszelkich interesujących Cię rzeczy – wyjaśnił a ja przytaknęłam

Na początku prowadził mnie długimi korytarzami, które wyglądały identycznie jak duży hol przy wejściu. Co jakiś czas opowiadał coś o jakimś ważniejszym absolwencie, którego zdjęcie akurat wisiało na ścianie czy o pamiętnych zawodach światowych, które szkoła wygrała. Zdawało się to trwać wiekami a ja zastanawiałam się czy w przyszłości się tutaj nie pogubię... W końcu przyszedł czas na pokazanie sal tanecznych czyli to co najbardziej chciałam zobaczyć.

- W kompleksie mamy sześć głównych sal, które wyglądają podobnie jak ta, czyli są duże – powiedział kiedy oglądaliśmy jedną z nich – Ale to nie wszystko co oferuje studio... Jak pewnie się spodziewasz wybitniejsi uczniowie dostają solówki czy duety lub mają możliwość korzystania z zajęć indywidualnych, dlatego też są przewidziane cztery mniejsze sale przeznaczone do ich dyspozycji. - oświadczył
- Nieźle – wydusiłam z siebie nadal przyglądając się ogromnej sali

Była idealna, parkiet wydawał się być nowy co ułatwiałoby treningi. To, że była obszerna dawało swobodę ruchu i odnalezienie się w tym wszystkim. Kątem oka zauważyłam również wszelkie sprzęty pomagające pracować nad rozciąganiem. I wtedy pomyślałam, że to studio jest nie tylko ogromną szansą dla mnie ale także spełnieniem marzeń. Ocknęłam się z tego dziwnego transu kiedy Johny zamknął mi drzwi przed nosem i śmiejąc się pomachał ręką przede mną.

- O matko – zaśmiałam się – Przepraszam, chyba gdzieś odpłynęłam... Czy możemy zobaczyć jedną z tych mniejszych sal? - dodałam po chwili
- Oczywiście – uśmiechnął się i poprowadził kawałek dalej

Nacisnął na klamkę i wtedy do naszych uszu dobiegła muzyka a ja ujrzałam ćwiczącą piękny układ dziewczynę. Oczywiście była pod nadzorem jednego z trenerów jak zgaduję. Nerwowo spojrzałam na mojego towarzysza bojąc się, że przeszkadzamy ale on uspokoił mnie wzrokiem i dał znak nauczycielowi tańca, żeby sobie nie zawracał głowy nami. Wzruszyłam ramionami i kontynuowałam przyglądanie się tancerce. Była niezła a idea małej sali zdawała się faktycznie sprawdzać. Kilkakrotnie podczas naszego chwilowego pobytu, trener podchodził do swojej uczennicy i jej coś tłumaczył, poprawiał pozycję i motywował do dalszej pracy. Tutaj chyba mają lepsze metody nauki niż w Port Talbot gdzie pani Sally zostawiała nas samych sobie twierdząc, że znamy układ i na pewno sobie poradzimy. Mhm... W pewnym momencie Johny skinął głową abyśmy już wyszli i pozwolili im w spokoju dokończyć, więc tak zrobiliśmy. Pokazał mi jeszcze szatnie, które ku mojemu zdziwieniu też były urządzone w całkiem nowoczesnym stylu.

- To by chyba było na tyle jeśli chodzi o wygląd całego studia, więc teraz możemy przejść do pytań – uśmiechnął się w moją stronę kiedy siedzieliśmy już w jego biurze
- Cóż... - zaczęłam – Jeśli chodzi o pytanie to tak naprawdę mam jedno zasadnicze bo co do szkoły jestem już zdecydowana... To znaczy, chyba – trochę się plątałam
- Chyba? Widzę, że nie jesteś do końca pewna, co Cię powstrzymuje? - zapytał
- Niii, nie wiem... To znaczy... Przyjaciele, tak, chyba przyjaciele... Ciężko będzie mi ich zostawić – westchnęłam
- Rozumiem Cię doskonale, sam kiedy jeszcze byłem młody musiałem podjąć podobną decyzję... Niestety to musisz obgadać sama z nimi, zapytaj ich o zdanie, a na pewno Ci doradzą! Tylko pamiętaj, że decyzja należy do Ciebie! To Twoje życie i Twoje marzenia – powiedział ciepło a mi zrobiło się miło bo przecież wcale nie musiał mi radzić
- Jasne – uśmiechnęłam się – A co do pytania... Więc jeśli zdecyduję się na stypendium, które zostało mi przydzielone to co z... um... To znaczy, gdzie ja będę mieszkać? Nie jestem jeszcze w stanie wynająć mieszkania, a z Port Talbot kawałek jest... - przygryzłam wargę zastanawiając się jak głupio to zabrzmiało
- Ah tak, w naszym kompleksie jest coś takiego jak internat, który jest wliczany w stypendium, więc o to nie musisz się martwić – rozbawiony odparł a ja odetchnęłam z ulgą
- Wspaniale – zaśmiałam się – Jak na razie wiem chyba wszystko co mnie interesuje, dlatego dziękuję Panu bardzo za to spotkanie, było mi bardzo miło – wstałam i podałam mu rękę
- Mi również, niech Pani przemyśli sobie jeszcze raz wszystko na spokojnie i mam nadzieję, że zobaczymy się już nie długo – posłał mi uśmiech i odprowadził do drzwi

Podziękowałam mu jeszcze raz, pożegnałam się i opuściłam jego biuro. Po chwili już znajdowałam się na świeżym powietrzu, które przywróciło mnie do rzeczywistości. Kierowałam się w kierunku klubu a myśli nie dawały mi spokoju. Studio wywarło na mnie ogromne wrażenie, co do tego jestem pewna. Czy chciałabym się tu uczyć? Cóż, sama nie wiem. To znaczy, oczywiście, że tak! To jest prestiżowa szkoła a nie codziennie ktoś staje przed tobą i daje Ci tak ogromną szansę. Taniec jest czymś co kocham, czymś czemu mogę się w pełni oddać. Z drugiej strony, czy moje dotychczasowe życie nie jest tym czego od zawsze pragnęłam? W najskrytszych marzeniach snułam podobne opowieści a kiedy one okazują się być rzeczywistością... No właśnie, co wtedy? Co teraz? Mam ich po prostu zostawić, wyjechać i zapomnieć o wszystkim?
Z przemyśleń na szczęście wyrwał mnie widok klubu, w którym odbywa się koncert. Nie chciałam tam wchodzić... Właściwie, to nie chciałam konfrontacji z Charliem, chociaż wątpię, żeby chciał teraz ze mną gadać. To lepiej, bo ja również nie mam zamiaru tego robić, nie mam z czego się tłumaczyć. Przed klubem stała już spora kolejka dziewczyn. Jedne się śmiały, drugie nerwowo się poruszały, trzecie z kolei płakały a jeszcze inne podśpiewywały piosenki chłopaków. Uśmiechnęłam się na ten widok przypominając sobie jak ja się czułam przed koncertami. Rozejrzałam się wokół czy na pewno nie ma tu jakichś nieproszonych osób i nacisnęłam na klamkę od drzwi na backstage modląc się by nikt nie zadawał zbędnych pytań. Jak się okazało nie musiałam się o to martwić, ponieważ wszyscy byli zajęci sobą. Do moich uszu dobiegły dźwięki jakby rozstrojonej gitary i wtedy dostrzegłam siedzących do mnie tyłem na kanapie Melanie i Charliego. Na pierwszy rzut oka wyglądało to jakby on uczył ją grać na tym jakże skomplikowanym instrumencie, czyli ta sucz wczoraj kłamała chcąc zagrać. Oh, tak chcesz się bawić, kochanie? Zignorowałam ten fakt i postanowiłam im nie przeszkadzać, aby mogli nacieszyć się sobą. Na moje szczęście zauważyłam przyjaciółkę, która już pospiesznym krokiem szła w moją stronę.

~Klaudia~
Odsunęłam się od chłopaka i uświadomiłam sobie, że nadal mam jego telefon. Spuściłam wzrok i oddałam mu iPhona, a on podniósł mój podbrudek i się uśmiechnął. Mam tylko nadzieję, że nie będzie zadawał pytań ani nie domyśli się, że widziałam te smsy. Niepotrzebnie się o to obawiałam bo po chwili spojrzał na ekran, odblokował i zaczął pisać. No zajebiście. Mając dość patrzenia jak mój chłopak wspaniale się bawi smsując z jakąś loszką, po prostu wyciągnęłam swój telefon i zajęłam się sobą nie zwracając uwagi na nic. Nie rozumiem gościa, chwilę temu mówi, że mnie kocha a teraz najzwyczajniej w świecie mnie ignoruje. Później siedzieliśmy już tylko w ciszy, przybijającej ciszy bo ja miałam świadomość, że z każdą minutą tracimy nasz cenny czas, którego niedługo już wcale nie będzie. Ta myśl rozwalała mnie od środka, przegrać tyle to dopiero trzeba mieć farta. Będąc tak pogrążona przesiedziałam nawet nie wiem ile. W pewnym momencie podszedł do nas Simon, który chciał coś od Leo. Ten jednak jak zwykle go nie zauważył, ponieważ był zajęty czym innym...

- Halooo, Leoondre! - pomachał mu ręką przed nosem
- Co jest, Simon? - wytrącony spytał jakby nic się nie stało
- Dzieciaku, co takiego jest aż tak ważne abyś nie zorientował się jak wołam Cię na scenę? - menadżer złapał się za głowę
- Woli pisać z jakąś fajną laską ,która jak widać jest ważniejsza również ode mnie– wtrąciłam się i wstałam

Opuściłam to pomieszczenie nie przysłuchując się ich dalszej rozmowie. Znalazłam jakieś cichy i pusty korytarz, gdzie nikogo nie było. Osunęłam się po ścianie i schowałam głowę w dłonie. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, a za nią spłynęły kolejne.

- Jesteś taka żałosna – powiedziałam sama do siebie
Jak mogę być zazdrosna o jakąś laskę, której nie znam? Przecież zachowuję się jak jakaś idiotka. Po prostu już nie wyrabiam. Wizja powrotu do Polski nie daje mi spokoju. Już teraz wiem, że nie będę umiała tego wszystkiego zostawić, zapomnieć. To będzie tak cholernie bolało a ja nie mam ochoty tego ponownie znosić. Pamiętam jak czułam się po koncertach, byłam totalnie załamana. A co będzie teraz? Teraz kiedy mam ich na co dzień, to będzie milion razy gorsze uczucie. Nie dam sobie rady, nie będę umiała wrócić do rzeczywistości. To oni są moją rzeczywistością, zawsze nią byli.
Usłyszałam dźwięk muzyki dochodzący ze sceny, co znaczyło, że w najbliższym czasie nie zobaczę Leo, więc wstałam i znalazłam toaletę gdzie się trochę ogarnęłam. Resztę czasu spędziłam na przemieszczaniu się wkoło po klubie, od czasu do czasu spoglądałam w stronę sceny ale kiedy przypadkiem złapałam kontakt wzrokowy z Leo od razu odwracałam głowę. Kiedy zeszli ze sceny ja szybko poszłam gdzie indziej aby unikać konfrontacji z brunetem. Jak na razie mi się to udawało wiec byłam zadowolona. Jakiś czas później usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają a to znaczyło, że Pati wróciła. Potrzebowałam jej w tym momencie, pewnie jak ona mnie więc udałam się w kierunku drzwi wejściowych. Zauważyłam ją i resztę ekipy, która na szczęście zajęta była sobą, dlatego szybkim krokiem podeszłam do przyjaciółki.

- Chyba musimy pogadać – powiedziałyśmy w tym samym momencie i się zaśmiałyśmy
- Taak, ale może nie tu – zasugerowałam ciszej a ona przytaknęła, więc wyszłyśmy na zewnątrz

Pogoda była na prawdę ładna a od wejścia do klubu dobiegały stłumione dźwięki fanek czekających na otwarcie bram, bo przecież za chwilę zaczyna się m&g.

- Mów jak było – pisnęłam
- Matko – złapała się za głowę – Idealnie, mówię Ci. To studio to spełnienie marzeń, dosłownie! - widać, że była zadowolona – Tylko, że Charlie się wkurzył, pokłóciliśmy się – przewróciła oczami
- Witaj w klubie – uśmiechnęłam się ironicznie
- Co? Wy też? - wyglądała na mocno zszokowaną a ja kiwnęłam głową – O co poszło? - dodała
- Od jakiegoś czasu często mnie ignoruje, a dzisiaj jak dał mi swój telefon zauważyłam, że pisze z jakąś laską... To znaczy, wiedziałam, że z kimś smsuje ale nie sądziłam, że to jakaś dziewczyna...
- Może ona się pomyliła? - z nadzieją zapytała
- Niestety... Ta rozmowa ciągnie się od kilku dni – posmutniałam
- Jejku mała, nie martw się. Wiesz przecież, że Leo Cię kocha – przytuliła mnie
- Co z tego jeśli i tak niedługo wracam do Polski? - westchnęłam
- Klaudia no – złapała mnie za rękę – Coś wymyślimy – uśmiechnęła się promiennie
- Pati, proszę Cię... Co wymyślimy? Dobrze wiesz, że będę musiała wrócić, wiedziałaś od początku. Mam tam rodzinę, szkołę. Nie mogę tego rzucić, mimo że bardzo bym chciała. Tutaj już nic nie da się wymyślić – stwierdziłam

Widziałam, że chciała coś powiedzieć, coś poradzić ale po prostu nie wiedziała co, więc mnie przytuliła. To mi wystarczyło, świadomość, że mam ją przy sobie i mogę na nią liczyć... ZAWSZE.
Po krzykach, które było słychać ze środka wywnioskowałyśmy, że m&g właśnie się zaczęło, więc stwierdziłyśmy, że przez ten czas pochodzimy sobie jeszcze bo dobrze nam to zrobi. Miło spędzałyśmy czas, który mijał dość szybko. Robiąc kolejną rundkę wokół budynku kiedy cały wcześniejszy tłum był już wpuszczony do środka zauważyłam jakąś smutną dziewczynę, która siedząc opierała się o mur, wyglądała na dość przygnębioną. Dyskretnie poinformowałam o tym przyjaciółkę i podeszłyśmy do niej.

- Hej, wszystko w porządku? - spytałam a ona spojrzała na nas

Była śliczną blondynką o zielonych oczach, z których aktualnie kapały łzy. Szybko je otarła i wstała by być z nami na równi.

- Um tak, to znaczy nie – plątała się
- Spokojnie – Pati posłała jej uśmiech – Chcesz pogadać czy coś? Jak masz na imię?
- Jestem Lucy – podała nam rękę a my również się przedstawiłyśmy
- Co się stało, Lucy? Czemu siedziałaś sama a w dodatku zapłakana? - troskliwie spytałam a ona westchnęła
- Uhhh, znacie to uczucie kiedy robicie wszystko, żeby spełnić Wasze marzenia, a i tak coś Wam staje na drodze? - popatrzyła się na nas a Pati dała jej znak aby kontynuowała – No właśnie, zawsze chciałam zobaczyć BAM na żywo a co więcej ich przytulić, ale do tego ostatniego nigdy się nie łudziłam bo wiem, że to niemożliwe. Jednak kiedy usłyszałam, że będą w moim mieście bardzo się ucieszyłam, że może w końcu chociaż ich zobaczę. Powiedziałam o wszystkim mamie, ale mimo tego, że wie jak bardzo są dla mnie ważni nie była w stanie zafundować mi tej przyjemności, bo nie ukrywajmy ale nie powodzi nam się najlepiej. Nie miałam jej tego za złe bo od zawsze robiła wszystko, żeby mi dogodzić. Dzisiaj zdesperowana przyszłam jednak pod klub licząc na jakiś cud, no wiecie jak w tych wszystkich fan fiction i tak dalej – tutaj się zaśmiała – Ale jednak nie mam chyba farta – uśmiechnęła się smutno tym samym kończąc swoją historię

Zrobiło mi się jej szkoda bo doskonale wiedziałam co czuje i wcale jej nie zazdrościłam. Odsunęłyśmy się na chwilę na bok z Pati a ta zaczęła:

- Klaudia, musimy!
- Tak ale... - zawahałam się
- Nie ma żadnych ale! - szybko wtrąciła
- Jesteśmy pokłóceni – przypomniałam jej
- Walić to, nie musimy nawet nic mówić – mówiła pośpiesznie
- Nie... - stanowczo powiedziałam
- Tak! - krzyknęła
- Wszystko okej? - Lucy dziwnie na nas spojrzała a ja mrugnęłam do przyjaciółki na znak, że się zgadzam
- Tak, tak! No widzisz... - zaczęła Pati – Tak się składa, że jednak tego farta chyba masz – poinformowała blondynkę z szerokim uśmiechem
- Cooo? - jej źrenice się rozszerzyły a my się zaśmiałyśmy
- Po prostu chodź z nami – pociągnęłam ją za rękę i kierowałyśmy się w stronę wejścia na backstage gdzie oczywiście postawili ochroniarza
- Laski, serio doceniam to ale ten gość nas nie wpuści – wskazała na 'goryla'
- Zostaw to mnie – stwierdziła Pati i puściła mu oczko a ten zrozumiawszy o co jej chodzi otworzył nam drzwi
- Ale... Co? Jak Wy..? - plątała się spoglądając to na mnie to na przyjaciółkę

Kiedy dostrzegłam chłopaków w głębi pomieszczenia skierowałam jej wzrok w tamtym kierunku i powiedziałam:

- To tam powinnaś spojrzeć

Lucy pisnęła i szybko podbiegła do nich przytulając się i płacząc. Z początku wydawali się być zdziwieni tym zdarzeniem ale już po chwili zauważyłam, że blondynka coś im tłumaczy pokazując na nas. Cała trójka patrzyła na nas i się uśmiechała a ja westchnęłam, podobnie jak Pati. Jednak byłyśmy zadowolone, że pomogłyśmy tej dziewczynie spełnić marzenia.

~Pati~
Patrzyłam jak Lucy spełnia marzenia i uśmiechałam się jak idiotka sama do siebie. Cieszyłam się jej szczęściem. Moje dobre samopoczucie nie trwało jednak długo bo ze sceny usłyszałam głos Melanie, która powiedziała, że zaśpiewa ostatnią piosenkę. Szczerze to miałam ochotę podejść do operatora i jakoś zmienić jej podkład. Tak, to byłoby dość zabawne. Zapewne szczerzyłam się niemiłosiernie, bo wtedy Lucy spytała czy wszystko okej. Zdziwiłam się, że tutaj w ogóle stoi więc spytałam.

- A Ty nie jesteś z chłopakami?
- Musieli iść się przygotować do wejścia na scenę ale zaproponowali mi obejrzenie koncertu z backstage'u – odparła podekscytowana
- To świetnie – ucieszyłam się – W takim razie możemy już podejść bliżej sceny – zasugerowałam i tak zrobiłyśmy

Stojąc i czekając aż sztuczna blondi opuści scenę Lucy w końcu zapytała:

- Jakim cudem w ogóle udało nam się tu wejść? Nadal tego nie rozumiem – śmiała się
- Jesteśmy ich dziewczynami – wyjaśniła Klaudia co jak dla mnie trochę dziwnie zabrzmiało
- Ojejku, naprawdę? - zaskoczona aż podskoczyła – Jakie z Was farciary – dodała a my z przyjaciółką popatrzyłyśmy się na siebie znacząco
- Mhm – przytaknęłam
- O co chodzi? Nie wyglądacie na szczęśliwe – popatrzyła pytająco
- Ostatnio trochę się sprzeczamy – wyznała Klaudia
- Niestety – wtrąciłam
- Oj tam, nie przejmujcie się! Chłopcy są kochani, na pewno Wam się ułoży – promiennie powiedziała

Akurat w tym momencie ze sceny zeszła Melanie, popatrzyła na nas krzywo i zapytała:

- Oh, moim małym księżniczkom nie układa się w związku? - zrobiła 'smutną' minkę
- Daruj sobie – syknęłam
- A to kto? - zainteresowała się blondynką i zaczęła bawić się jej włosami, wtf kto tak robi
- Zabieraj łapy – odezwała się Lucy
- Nie masz żadnej przepustki, wydaje mi się, że nie wolno Ci tutaj przebywać! Tam są drzwi – wskazała palcem na co ja wybuchnęłam śmiechem
- A mi się wydaje – podeszłam bliżej suki – Że ona jest z nami, a z tego co pamiętam Ty jesteś tu tylko jako support i nie masz prawa decydować kto może tu być a kto nie. Tak więc jeśli nie masz już więcej zastrzeżeń to 'tam są drzwi' – z wrednym uśmieszkiem powiedziałam kładąc szczególny nacisk na ostatnie słowa

Ta pisnęła tylko ze zdenerwowania i poszła gdzieś, w sumie nie obchodziło mnie gdzie była póki nie znajdowała się w moim pobliżu.

- Kto to był? - zapytała blondynka z szeroko otwartymi oczami
- Melanie... To support chłopaków – wyjaśniła Klaudia
- Matko, przecież to jakaś kompletna sucz – zauważyła na co my jedynie westchnęłyśmy

Chwilę później rozległy się dźwięki pierwszej piosenki a chłopcy wparowali na scenę. W oczach Lucy mogłam dostrzec łzy i byłam szczęśliwa wiedząc, że to łzy szczęścia. Charlie i Leo co jakiś czas spoglądali w naszą stronę sprawiając, że dziewczyna ledwo co trzymała się na nogach.
A ja? Ja mimo wszystko zostawałam uśmiechnięta, bo to nadal moi idole.
Po tym jak chłopcy zeszli ze sceny, Lucy większość czasu spędziła przy nich czemu się nie dziwiłam, bo korzystała z szansy, która została jej dana. Jednak w momencie, w którym Simon podszedł do nich aby coś z nimi ustalić, dziewczyna skierowała się w naszym kierunku.

- Matko, laski nie wiem jak Wam dziękować! To jest najlepszy dzień w moim życiu i to wszystko tylko dzięki Wam – uradowana nas przytuliła
- Ejj, nie musisz dziękować, cieszymy się razem z Tobą – powiedziała Klaudia a ja przytaknęłam
- Zobaczymy się jeszcze? - z nadzieją spytała
- Nie wydaje mi się – zmartwiła się przyjaciółka – Pod koniec wakacji wracam do Polski...
- Jesteście z Polski? - zdziwiła się a my twierdząco pokiwałyśmy głowami
- My możemy się jeszcze spotkać – skierowałam słowa do blondynki – Prawdopodobnie od nowego semestru będę uczyć się w tutejszej szkole tańca – wyjaśniłam
- Ojaaa, serio? To strasznie blisko mnie – ucieszyła się – Co tańczysz? - spytała
- Tańczymy – wtrąciła się Klaudia – Jazz – poinformowała ją
- Nieźle – posłała nam uśmiech

Rozmowa się ciągnęła a ja czułam jakbym znała tę uroczą dziewczynę od lat. Wymieniałyśmy się numerami kiedy obok nas pojawił się Charlie. Przełknęłam ślinę i czekałam na dalszy rozwój sytuacji. Jego bliskość sprawiała, że nawet kiedy byliśmy pokłóceni mój żołądek wywracał fikołki.

- Możemy porozmawiać? - spytał
- Charlie... - westchnęłam
- Pati – spojrzał na mnie swoimi niebieskimi tęczówkami i już po chwili znajdowaliśmy się na boku

Na początku nikt nic nie mówił. Po prostu staliśmy w kompletnej ciszy, która sprawiała że miałam ochotę wrócić do interesującej rozmowy z przyjaciółmi. W końcu złapał moją rękę, którą szybką wyswobodziłam z jego uścisku.

- Czemu mi nie powiedziałaś wcześniej? Czemu musiałem się tego dowiedzieć od Melanie? - zapytał a kiedy usłyszałam imię tej zdziry chciało mi się rzygać
- Oh z tego co pamiętam, świetnie się bawiliście z Melą, więc może nie będę zanudzać swoimi wytłumaczeniami, które są zbędne – z gorzkim uśmiechem odpowiedziałam
- Przestań... - podszedł bliżej
- Nie Charlie, idź do niej. Może znowu dasz jej lekcje gry na gitarze? Brzmi kusząco, nie? - zrobiłam krok w tył
- Pati, proszę.... - westchnął a ja pokręciłam tylko głową i odeszłam

Wróciłam do dwóch blondynek, które bawiły się w najlepsze i nie dałam po sobie poznać, że coś jest nie tak. Kiedy zapytały o naszą rozmowę jedynie wzruszyłam ramionami. Na szczęście nie pytały o nic więcej. Jakiś czas później na dworze trochę ucichło co znaczyło, że można wyjść bez klubu bez narażania się na atak fanek. Dla nas było to bardzo wygodne aczkolwiek wiem, że chłopcy mogliby i wyjść w tłum tylko, żeby ucieszyć każdą jedną Bambino. Upewniając się czy wszystko zostało zabrane opuściliśmy klub. Lucy pożegnała się z nami przy okazji dziękując tysiąc razy, a potem poleciała do chłopaków. Minęło dość dużo czasu zanim się od nich odkleiła co szczerze uważałam za słodkie. Jeszcze raz nam pomachała i zniknęła za rogiem klubu. Weszliśmy do busa, który ruszył do kolejnego miasta czyli New Castle, a po wieczornej toalecie weszłam na górę piętrowego łóżka. Zauważyłam, że przyjaciółka robi to samo więc smutno się do niej uśmiechnęłam. Kiedy Charlie wyszedł z łazienki popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem na co ja tylko przewróciłam oczami i odwróciłam się na bok. Wymęczona tym wszystkim szybko zasnęłam.
~*~
Rano, a właściwie koło 12 obudziło mnie walenie w drzwi. Chłopców już nie było, to jasne, że musieli iść na próby. Zwlokłam się z łóżka zdenerwowana zastanawiając się kto i czego ode mnie chce. Nienawidzę jak przerywa mi się sen. Otworzyłam drzwi do tour busa i ujrzałam wytapetowaną twarz Melanie więc nie słuchając co ma do powiedzenia od razu zamknęłam drzwi przed jej nosem.

- Jeszcze z Tobą pogadam gówniaro – usłyszałam jej stłumiony głos

Nie przejęłam się tym zbytnio i mając dość wszystkiego wróciłam z powrotem do łóżka. Obudziłam się ponownie dwie godziny później. Moja przyjaciółka już nie spała, a kiedy zauważyła, że już otworzyłam oczy spytała:

- Był tutaj ktoś rano?
- Taa, Mela znowu coś chciała ale jakoś nie miałam ochoty jej słuchać – przeciągnęłam się
- Ona jest chora – skomentowała a ja przyznałam jej rację

Wyjęłam ciuchy z walizki i weszłam do łazienki gdzie się przebrałam. Pomalowałam się i gotowa opuściłam pomieszczenie. Miałyśmy ochotę na jakieś bardziej pożywne śniadanie niż płatki z mlekiem, więc wybrałyśmy się w poszukiwaniu jakiejś restauracji. Niedaleko klubu znalazłyśmy naleśnikarnię, gdzie spędziłyśmy dobrą godzinę. Tak więc kiedy w końcu dotarłyśmy na backstage było już koło 16. Dzień mijał spokojnie, do czasu... Siedząc na kanapie w pewnym momencie zauważyłam przechadzających się po klubie Melanie i Charliego. Kiedy ta sztuczna blondi mnie dostrzegła szybko złapała Charlsa za rękę. Uniosłam brwi bo nie wiedziałam, że są już na tak zaawansowanym etapie. Blondyn z kolei rzucił mi błagalne spojrzenie i wyrwał dłoń z jej uścisku na co mi ulżyło. W tym momencie byłam wściekła na Melanie, byłam wściekła na nią jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. Charlie poszedł gdzieś indziej więc Mela usiadła obok mnie.

- Hej – powiedziała
- Nara – rzuciłam
- Oh widzę, że dzisiaj nie w humorze, przykro mi, że będę musiała jeszcze bardziej popsuć Ci humorek...
- Co znowu? - obojętnie spytałam
- Lepiej zacznij się martwić o swój związek z Charliem, bo już nie długo ktoś może Cię zastąpić, a tym kimś będę ja – uśmiechnęła się wrednie i wstała
- Pożałujesz tego suko – posłałam jej uśmiech

Wstałam i zaczęłam nerwowo chodzić po pomieszczeniu. Co ona sobie wyobraża? Odkąd się tu znalazła przynosi same kłopoty i jeszcze śmie mi takie rzeczy mówić. Zastanawiałam się czy mam się śmiać czy płakać, aż w końcu wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem. Dobrze, że nikogo w pobliżu nie było bo moje zachowanie musiało wyglądać co najmniej dziwnie. Musiałam dać upust moim emocjom ale nie wiedziałam jak. Zazwyczaj tańczę lub śpiewam... To jest to!

- Klaudiaaa! - wydarłam się zorientowawszy, że długo jej nie widziałam
- Matko, czemu się tak drzesz? - wywróciła oczami wchodząc do pomieszczenia
- Posłuchaj, musisz mi pomóc – uniosłam brwi do góry zaczynając opowiadać swój plan
- O matko, Pati nie możesz – zakryła ręką usta kiedy skończyłam
- Daj spokój, Simon mnie lubi – zauważyłam
- Ale ona Cię zabije – potrząsnęła mną jakby chciała, żeby rozum wrócił mi do głowy
- Ona mnie nie obchodzi ,tak samo jak jej życie. Będzie dobrze, zrób to dla mnie – poprosiłam
- Okeeej – niechętnie odparła a na moje usta wkradł się uśmiech

Do rozpoczęcia koncertu pozostało około dziesięciu minut i jak na zawołanie pojawiła się Melanie. Klaudia od razu przystąpiła do działania a ja zajęłam się swoją częścią planu. Podeszłam do operatora i wcisnęłam mu gadkę, że Mela prosiła mnie, żebym ją dziś zastąpiła. Ten ku mojemu zdziwieniu uwierzył mi i bez większego problemu pokazał mi listę podkładów i powiedział abym coś wybrała.

- Myślę, że "Uncover" będzie idealne – uśmiechnęłam się do niego a on przytaknął

Kiedy przechodziłam aby stanąć przy wejściu na scenę obejrzałam się czy przypadkiem w pobliżu nie ma tej sztucznej lali. Miałam szczęście bo Klaudia jak widać z powodzeniem zajęła się Melą. Po drodze spotkałam Simona, który domyślił się moich zamiarów i nieco się zdziwił ale gdy spojrzałam na niego prosząco ten się zaśmiał i powiedział:

-Leć rozwal tę scenę!

Wywołał tym uśmiech na mojej twarzy więc szepnęłam ciche 'Dziękuję'. Czekałam na jego znak, który pozwoliłby mi wejść na scenę a kiedy go otrzymałam ruszyłam przed siebie i po chwili znajdowałam się w świetle reflektorów. Rozległy się pierwsze nuty ślicznej piosenki a ja już zdążyłam się wczuć. Cały stres, który kiedyś mi towarzyszył nagle znikł a ja czułam się po prostu dobrze. Wszystko szło świetnie dopóki nie usłyszałam jakichś hałasów dochodzących zza kulis. Spojrzałam tam i zauważyłam oczywiście Melanie. Później wszystko działo się bardzo szybko. Blondynka wkurzona wparowała na scenę, próbując wyrwać mi mikrofon i zepsuć występ. Kiedy jednak jej się to nie udało popchnęła mnie tak mocno, że straciłam uwagę i spadłam ze sceny. Poczułam przeszywający ból, słyszałam czyjeś głosy i widziałam ludzi biegnących w moją stronę. Chwilę później wszystko się rozmazało a ja widziałam tylko ciemność.


hejka kochani <3 o ja Cię, tak długo mnie tu nie było :/ :** nawet nie wiecie jak tęskniłam za pisaniem, za Wami i za tym wszystkim, na szczęście jestem, żyję i będę pisać dla Was <3 

awwww dziękuję Wam, że wytrzymaliście tyle i dziękuję za 41 000 wyświetleń, jesteście niesamowici, bardzo się cieszę, że już po egzaminach i mogę zająć się blogiem, mam nadzieję, że rozdział się podoba i przepraszam, że tak mało chłopaków ale obiecuję, że w następnych będzie ich więcej

nie wiem co Wam jeszcze powiedzieć, więc może teraz Wy napiszcie coś w komentarzu, będzie mi bardzo miło, a tymczasem do zobaczenia kochani, trzymajcie się, do następnego, kc <3