I
tym kimś będę ja...
Bez
trudu odnalazłem (mam nadzieję) właściwy dom, w którym znajdę
tego blondyna myślącego, że może ranić Pati. Zapukałem do
drzwi, które otworzyła mi miło wyglądająca kobieta.
-Dzień
dobry – podałem jej rękę – Ja szukam kogoś o imieniu bodajże
Charlie
-Dzień
dobry – uśmiechnięła się – A tak, proszę wejdź, już go
wołam – weszła po schodach na górę
Po
chwili zszedł na dół śpiewający blondasek. Nie mam zamiaru być
miły bo mnie ostatnio bardzo wkurzył. Wnioskując po tym jak mnie
powitał też nie będzie zbyt uprzejmy.
-
Znowu Ty? Czego tutaj chcesz? - prychnął
-
Lepiej schowaj swoje ego bo później mi jeszcze podziękujesz za tę
wizytę – odszczeknąłęm
-
Jak na razie mogę Cię tylko winić za popsucie mojej przyjaźni z
Patką – obarczył mnie
-
Nie rozśmieszaj mnie, jeśli chcesz kogoś winić to tylko siebie i
swój egoizm
-
Może powiesz wreszcie po co przyszedłeś,nie chcę tracić czasu
na Ciebie – zdissował
-
Raczej powinieneś mi dziękować za to, że ja marnuję swój na
uświadamianie Ci oczywistych spraw – wymamrotałem
-
Jeszcze nic mi nie uświadomiłeś... - zauważył, ależ on jest
spostrzegawczy
-
Dobrze, więc posłuchaj uważnie bo nie będę się powtarzał. I,
żeby było jasne pomagam Ci tylko ze względu na szczęście mojej
wspaniałej przyjaciółki. Z jakiegoś dziwnego powodu mimo, że ją
zraniłeś tak mocno, ona za Tobą tęskni i smutno jej z powodu
Waszej kłótni... Nie mam siły patrzeć ja ona cierpi bo mnie to
najzwyczajniej w świecie boli. Lepiej, żebyś jakoś to naprawił
bo jak nie to pogadamy inaczej – wyjaśniłem mu chyba dość
jasno sprawę
-
To wszystko? - spytał zniecierpliwiony
-
Na szczęście tak – uradowany odparłem ciesząc się, że nie
muszę z nim już rozmawiać
-
Wspaniale – oświadczył ironicznie
-
Naprawdę nie wiem co ona w Tobie widzi... - wymamrotałem a on
otowrzył przede mną drzwi przez które wyszedłem na zewnątrz i
wróćiłem do domu
~
Charlie~
Chciałem
jak najszybciej pozbyć się tego całego Brooklyna czy jak on tam
ma. Po co on tu wogóle przyszedł? Myśli, że będzie mówił mi co
mam robić, ja sam doskonale wiem. Jeszcze nazywa Pati swoją
przyjaciółką a zna ją zaledwie dwa czy trzy dni. Za dużo sobie
wyobraża chłopak. Jednak ma rację, chyba naprawdę powinienem
pomyśleć nad sprostowaniem całej sytuacji. Źle ją potraktowałem,
tym bardziej, że to nie od niej zależy. Zachowałem się jak świnia
i teraz już to wiem. Dotarło! Nie potrzebuję żadnych gości
"uświadamiającyh" mi moje błędy. Muszę coś wymyślić.
Wyszedłem na dwór, żeby się przejść i uporządkować wszystko w
głowie.
~Klaudia~
-
Dobrze, więc słucham - powiedziałam
-
Widzisz... Em, wiesz, że mnie dręczyli w szkole, prawda?
-
Tak Leo - odparłam zmartwiona i przybliżyłam się do niego
-
No więc, ostatnio widziałem... To znaczy, ja... - nie mógł
dokończyć więc podeszłam do niego przytuliłam się i zapewniłam,
że jestem z nim
-
Ja, widziałem ostatnio na ulicy jednego z tych dręczycieli -
wypowiedział na jednym oddechu - Ale mnie nie poznał - odetchnął
jakby z ulgą
-
Leo - moje oczy napełniły się łzami - Dlatego nie chciałem Ci
mówić - westchnął - Nie chcę, żebyś się martwiła
-
Nie spokojnie, ja daje rade, a Ty? - zatroszczyłam się
-
Od kiedy Cię poznałem jest dobrze, pomagasz mi wiesz? - objął
mnie w pasie
-
I zawsze będę, będę przy Tobie Leo, będę Cię wspierać,
pamiętaj że masz mnie - odwróciłam się i pocałowałam go w
policzek
-
Dziękuję Ci Klaudia, dziękuję - wyszeptał - Kocham Cię, my
polish queeen!
-
Kocham Cię bardziej Leo - przytuliłam go najmocniej jak umiałam
~Pati~
Brooklyn
doprowadził mnie do domu a ja weszłam do środka. Byłam nieco
zmęczona po treningu, jednak postanowiłam się przebrać i jakoś
spożytkować wolny czas. Założyłam szare dresy ze sciągaczami i
czarną zwykłą bluzkę. Do tego włożyłam czarne fluxy, związałam
włosy w kucyka i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa zeszłam na dół
i wyszłam z domu. Potrzebowałam chwili dla siebie, żeby móc
wszystko przemyśleć. Szłam przed siebie rozmyślając. Czy Charlie
mnie zranił? Tak, i to bardzo, uderzając w mój najczulszy punkt.
Czy za nim tęsknię? Otóż tak, jest dla mnie jedną z ważniejszych
osób w moim życiu, był ze mną nawet kiedy nie znaliśmy się
osobiście. Łączy mnie z nim zbyt duża więź psychiczna aby tak
po prostu, po tym wszystkim co się stało, wypuścić go z mojego
życia. Nie wiem, nie wiem dlaczego zachował się w ten sposób,
nigdy taki nie był. Jednak brakuje mi go cholernie... W tym momencie
zoorientowałam się gdzie zaszłam. Znajdowałam się w miejscu, tym
wyjątkowym miejscu, miejscu moim i Charliego. Westchnęłam i
usiadłam nad brzegiem wody nucąc piosenkę Eda Sheerana
"Photograph". "Loving can hurt, loving can hurt
sometimes..."
~Charlie~
Po
tym jak Brooklyn wyszedł uświadomiłem sobie, że miał rację. W
sumie wiedziałem o tym, że popełniłem błąd wcześniej ale on
jeszcze bardziej mnie w tym utwierdził. Czasami sam siebie nie
rozumiem, jak mogłem ją tak zranić. Przecież ona niczym mi nie
zawiniła, a ja ją tak okropnie potraktowałem. Czy ona zdoła mi
wybaczyć? Nie mam pojęcia. Muszę się przewietrzyć, zawsze kiedy
mam coś ważnego sobie ułożyć idę w miejsce gdzie dobrze mi się
myśli, w nasze miejsce... Mam nadzieję, że wszystko będzie
dobrze...
~Pati~
"When
it gets hard, you know it can get hard sometimes..." W tym
momencie usłyszałam głos ( żeby nie było, nie nie słyszę
głosów w głowie). Ktoś zaczął śpiewać ze mną,
właściwie nie ktoś tylko Charlie. Tylko on wiedział o tym
miejscu. Po chwili siedział już obok mnie. Cieszyłam się z jego
obecności. Kiedy skończyliśmy śpiewać popatrzyłam się na niego
mając łzy w oczach, które kapały po moich policzkach. Charlie je
otarł i powiedział:
-
Nie płacz księżniczko
Podniósł
mój podbrudek aby skierować mój wzrok na siebie.
-
Popatrz teraz na mnie i posłuchaj. Wiem, że zawaliłem. Wiem, że
Cię zraniłem jednak chcę to naprawić. Przepraszam Cię z całego
serduszka, zachowałem się jak świnia. Po prostu od czasu kiedy się
poznaliśmy nie widzę świata poza Tobą, jesteś moim oczkiem w
głowie, to Ty jesteś całym moim światem. A kiedy usłyszałem, że
nie będzie Cię na koncercie, coś we mnie pękło. Tak bardzo chcę,
żebyś tam ze mną była. Przepraszam Pati... Słyszałaś kiedyś,
że człowiek głupieje z miłości? I tak było ze mną. Kocham Cię
Pati! - powiedział to po polsku - Czy wybaczysz mi? - i w tym
momencie zaczął śpiewać Sorry Justina Biebera
-
Charlie, nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś obok mnie.
Tak bardzo mi Cię brakowało, oczywiście , że Ci wybaczam -
znów wybuchłam płaczem
-
Kocham Cię - szepnął mi do ucha przysuwając do siebie
-
Kocham Cię bardziej Charlie - popatrzyłam mu w oczy, które lśniły
szczerością
Blondyn
pochylił się nade mną i złączył nasze usta. To już teraz,
czekałam na tą chwilę całe moje życie, marzyłam o tym, a teraz
stało się to rzeczywistością. On jest taki cudowny. Kiedy
odsunęliśmy się od siebie znów popatrzyłam w jego oczy a on
objął moje ręce swoimi i zapytał:
-
Czy będziesz moją księżniczką?
W
tym momencie po raz kolejny emocje puściły. Byłam w stanie tylko
pokiwać głową a z moich oczu znów poleciały łzy. Po chwili
odezwałam się:
-
Charlie?
-
Tak perełko? - spytał przytulając się do mnie
-
Zrobię wszystko, żeby być na tym koncercie - podniosłam głowę
do góry spoglądając na mojego chłopaka
-
Dziękuję - wyszeptał - Ale obiecaj mi jedno - poprosił
-
Hm? - mruknęłam
-
Tańce nie mogą na tym ucierpieć...
-
Ale... - chciałam coś powiedzieć jednak mi przerwał
-
Nie ma żadnych ale, taniec jest dla Ciebie ważny i rozumiem to,
teraz już tak - uśmiechnął się po czym cmoknął mnie w usta
-
Dobrze, taniec nie ucierpi - uśmiechnęłam się
-
Chciałbym jutro pójść z Tobą na próbę, mogę? - zapytał
-
Nawet musisz głuptasie - zaśmiałam się - Oczywiście, że możesz
- przytuliłam go - Wracajmy do domu, co? Troszkę tutaj zimno -
westchnęłam a on zdjął z siebie bluzę i ją na mnie włożył
-
Lepiej? - spytał
-
O wiele - uśmiechnęłam się
Złapał
mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę domu...