sobota, 28 listopada 2015

XV rozdział

I tym kimś będę ja...
Bez trudu odnalazłem (mam nadzieję) właściwy dom, w którym znajdę tego blondyna myślącego, że może ranić Pati. Zapukałem do drzwi, które otworzyła mi miło wyglądająca kobieta.

-Dzień dobry – podałem jej rękę – Ja szukam kogoś o imieniu bodajże Charlie
-Dzień dobry – uśmiechnięła się – A tak, proszę wejdź, już go wołam – weszła po schodach na górę

Po chwili zszedł na dół śpiewający blondasek. Nie mam zamiaru być miły bo mnie ostatnio bardzo wkurzył. Wnioskując po tym jak mnie powitał też nie będzie zbyt uprzejmy.

- Znowu Ty? Czego tutaj chcesz? - prychnął
- Lepiej schowaj swoje ego bo później mi jeszcze podziękujesz za tę wizytę – odszczeknąłęm
- Jak na razie mogę Cię tylko winić za popsucie mojej przyjaźni z Patką – obarczył mnie
- Nie rozśmieszaj mnie, jeśli chcesz kogoś winić to tylko siebie i swój egoizm
- Może powiesz wreszcie po co przyszedłeś,nie chcę tracić czasu na Ciebie – zdissował
- Raczej powinieneś mi dziękować za to, że ja marnuję swój na uświadamianie Ci oczywistych spraw – wymamrotałem
- Jeszcze nic mi nie uświadomiłeś... - zauważył, ależ on jest spostrzegawczy
- Dobrze, więc posłuchaj uważnie bo nie będę się powtarzał. I, żeby było jasne pomagam Ci tylko ze względu na szczęście mojej wspaniałej przyjaciółki. Z jakiegoś dziwnego powodu mimo, że ją zraniłeś tak mocno, ona za Tobą tęskni i smutno jej z powodu Waszej kłótni... Nie mam siły patrzeć ja ona cierpi bo mnie to najzwyczajniej w świecie boli. Lepiej, żebyś jakoś to naprawił bo jak nie to pogadamy inaczej – wyjaśniłem mu chyba dość jasno sprawę
- To wszystko? - spytał zniecierpliwiony
- Na szczęście tak – uradowany odparłem ciesząc się, że nie muszę z nim już rozmawiać
- Wspaniale – oświadczył ironicznie
- Naprawdę nie wiem co ona w Tobie widzi... - wymamrotałem a on otowrzył przede mną drzwi przez które wyszedłem na zewnątrz i wróćiłem do domu

~ Charlie~


Chciałem jak najszybciej pozbyć się tego całego Brooklyna czy jak on tam ma. Po co on tu wogóle przyszedł? Myśli, że będzie mówił mi co mam robić, ja sam doskonale wiem. Jeszcze nazywa Pati swoją przyjaciółką a zna ją zaledwie dwa czy trzy dni. Za dużo sobie wyobraża chłopak. Jednak ma rację, chyba naprawdę powinienem pomyśleć nad sprostowaniem całej sytuacji. Źle ją potraktowałem, tym bardziej, że to nie od niej zależy. Zachowałem się jak świnia i teraz już to wiem. Dotarło! Nie potrzebuję żadnych gości "uświadamiającyh" mi moje błędy. Muszę coś wymyślić. Wyszedłem na dwór, żeby się przejść i uporządkować wszystko w głowie.

~Klaudia~
- Dobrze, więc słucham - powiedziałam 
- Widzisz... Em, wiesz, że mnie dręczyli w szkole, prawda?
- Tak Leo - odparłam zmartwiona i przybliżyłam się do niego
- No więc, ostatnio widziałem... To znaczy, ja... - nie mógł dokończyć więc podeszłam do niego przytuliłam się i zapewniłam, że jestem z nim
- Ja, widziałem ostatnio na ulicy jednego z tych dręczycieli - wypowiedział na jednym oddechu - Ale mnie nie poznał - odetchnął jakby z ulgą
- Leo - moje oczy napełniły się łzami - Dlatego nie chciałem Ci mówić - westchnął - Nie chcę, żebyś się martwiła 
- Nie spokojnie, ja daje rade, a Ty? - zatroszczyłam się
- Od kiedy Cię poznałem jest dobrze, pomagasz mi wiesz? - objął mnie w pasie
- I zawsze będę, będę przy Tobie Leo, będę Cię wspierać, pamiętaj że masz mnie - odwróciłam się i pocałowałam go w policzek
- Dziękuję Ci Klaudia, dziękuję - wyszeptał - Kocham Cię, my polish queeen!
- Kocham Cię bardziej Leo - przytuliłam go najmocniej jak umiałam

~Pati~ 
Brooklyn doprowadził mnie do domu a ja weszłam do środka. Byłam nieco zmęczona po treningu, jednak postanowiłam się przebrać i jakoś spożytkować wolny czas. Założyłam szare dresy ze sciągaczami i czarną zwykłą bluzkę. Do tego włożyłam czarne fluxy, związałam włosy w kucyka i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa zeszłam na dół i wyszłam z domu. Potrzebowałam chwili dla siebie, żeby móc wszystko przemyśleć. Szłam przed siebie rozmyślając. Czy Charlie mnie zranił? Tak, i to bardzo, uderzając w mój najczulszy punkt. Czy za nim tęsknię? Otóż tak, jest dla mnie jedną z ważniejszych osób w moim życiu, był ze mną nawet kiedy nie znaliśmy się osobiście. Łączy mnie z nim zbyt duża więź psychiczna aby tak po prostu, po tym wszystkim co się stało, wypuścić go z mojego życia. Nie wiem, nie wiem dlaczego zachował się w ten sposób, nigdy taki nie był. Jednak brakuje mi go cholernie... W tym momencie zoorientowałam się gdzie zaszłam. Znajdowałam się w miejscu, tym wyjątkowym miejscu, miejscu moim i Charliego. Westchnęłam i usiadłam nad brzegiem wody nucąc piosenkę Eda Sheerana "Photograph". "Loving can hurt, loving can hurt sometimes..."
~Charlie~
Po tym jak Brooklyn wyszedł uświadomiłem sobie, że miał rację. W sumie wiedziałem o tym, że popełniłem błąd wcześniej ale on jeszcze bardziej mnie w tym utwierdził. Czasami sam siebie nie rozumiem, jak mogłem ją tak zranić. Przecież ona niczym mi nie zawiniła, a ja ją tak okropnie potraktowałem. Czy ona zdoła mi wybaczyć? Nie mam pojęcia. Muszę się przewietrzyć, zawsze kiedy mam coś ważnego sobie ułożyć idę w miejsce gdzie dobrze mi się myśli, w nasze miejsce... Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze...
~Pati~ 
"When it gets hard, you know it can get hard sometimes..."  W tym momencie usłyszałam głos ( żeby nie było, nie nie słyszę głosów w głowie).  Ktoś zaczął śpiewać ze mną, właściwie nie ktoś tylko Charlie. Tylko on wiedział o tym miejscu. Po chwili siedział już obok mnie. Cieszyłam się z jego obecności. Kiedy skończyliśmy śpiewać popatrzyłam się na niego mając łzy w oczach, które kapały po moich policzkach. Charlie je otarł i powiedział: 

- Nie płacz księżniczko

Podniósł mój podbrudek aby skierować mój wzrok na siebie. 

- Popatrz teraz na mnie i posłuchaj. Wiem, że zawaliłem. Wiem, że Cię zraniłem jednak chcę to naprawić. Przepraszam Cię z całego serduszka, zachowałem się jak świnia. Po prostu od czasu kiedy się poznaliśmy nie widzę świata poza Tobą, jesteś moim oczkiem w głowie, to Ty jesteś całym moim światem. A kiedy usłyszałem, że nie będzie Cię na koncercie, coś we mnie pękło. Tak bardzo chcę, żebyś tam ze mną była. Przepraszam Pati... Słyszałaś kiedyś, że człowiek głupieje z miłości? I tak było ze mną. Kocham Cię Pati! - powiedział to po polsku - Czy wybaczysz mi? - i w tym momencie zaczął śpiewać Sorry Justina Biebera
- Charlie, nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś obok mnie.  Tak bardzo mi Cię brakowało, oczywiście , że Ci wybaczam - znów wybuchłam płaczem
- Kocham Cię - szepnął mi do ucha przysuwając do siebie
- Kocham Cię bardziej Charlie - popatrzyłam mu w oczy, które lśniły szczerością 

Blondyn pochylił się nade mną i złączył nasze usta. To już teraz, czekałam na tą chwilę całe moje życie, marzyłam o tym, a teraz stało się to rzeczywistością. On jest taki cudowny. Kiedy odsunęliśmy się od siebie znów popatrzyłam w jego oczy a on objął moje ręce swoimi i zapytał: 

- Czy będziesz moją księżniczką?

W tym momencie po raz kolejny emocje puściły. Byłam w stanie tylko pokiwać głową a z moich oczu znów poleciały łzy. Po chwili odezwałam się:

- Charlie?
- Tak perełko? - spytał przytulając się do mnie
- Zrobię wszystko, żeby być na tym koncercie - podniosłam głowę do góry spoglądając na mojego chłopaka
- Dziękuję - wyszeptał - Ale obiecaj mi jedno - poprosił
- Hm? - mruknęłam
- Tańce nie mogą na tym ucierpieć... 
- Ale... - chciałam coś powiedzieć jednak mi przerwał
- Nie ma żadnych ale, taniec jest dla Ciebie ważny i rozumiem to, teraz już tak - uśmiechnął się po czym cmoknął mnie w usta 
- Dobrze, taniec nie ucierpi - uśmiechnęłam się 
- Chciałbym jutro pójść z Tobą na próbę, mogę? - zapytał
- Nawet musisz głuptasie - zaśmiałam się - Oczywiście, że możesz - przytuliłam go - Wracajmy do domu, co? Troszkę tutaj zimno - westchnęłam a on zdjął z siebie bluzę i ją na mnie włożył 
- Lepiej? - spytał
- O wiele - uśmiechnęłam się
Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę domu...


hejka wszystkim xx znowu przepraszam was za tak długą przerwę, jednak najpierw nawał szkoły a potem jak dobrze wiecie były koncerty BAM w Polsce, dokładnie tydzień temu, no i tak naprawdę nie byłam w stanie nic napisać, ponieważ trzymały mnie emocje, chłopcy byli cudowni i uwierzcie mi jak bardzo żałuję, że nie mogę żyć w swoim fan fiction, wpadłam w pokoncertową depresję i no nie było dobrze, dzień koncertu był najlepszym dniem w moim życiu, naprawdę, udało mi się przytulić Leosia bez m&g, jednak Charliego niestety nie,  dobra, dobra, możecie pisać w komentarzach swoje wrażenia z koncertów, mam nadzieję, że rozdział się podoba, wiem, że jest krótki ale jakby miałbyć długi to musielibyście czekać jeszcze bardzo długo, wgl dziękuję Poli, bo dzięki niej zmotywowałam się, żeby dokończyć ten rozdział, także dziękuję kochana i wbijajcie na jej bloga bo jest świetny --> http://polciabamnino.blogspot.com 
do następnego xx 





3 komentarze:

  1. Cudowny rozdział <3
    Ale czemu taki krótki?! :'(
    Czekam na następny... Błagam nie zamęczaj mnie tak czekaniem na następny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, szkoda że krótki czekam na kolejny xx !

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy kolejny rozdział ?????
    Już nie moge sie doczekać :)

    OdpowiedzUsuń