Ochroniarz pokręcił jedynie głową a
ja weszłam za nim do środka kompleksu tanecznego...
Kiedy znalazłam się w budynku zaparło
mi dech w piersiach. Szkoła była ogromna i przestrzenna, pomijając
fakt, że na razie jestem tylko w holu. Na ścianach wisiały zdjęcia
najsławniejszych tancerzy, który każdy obeznany w świecie tańca
zna. Oprócz tego oczywiście tysiące wyróżnień, dyplomów,
pucharów i medali zdobiło miejsce, w którym się znajdowaliśmy.
Podeszłam bliżej ściany i zaczęłam przyglądać się temu
wszystkiemu z bliska jakby było to jakąś fikcją. Zamyślona
usłyszałam za sobą głos mężczyzny i wtedy zorientowałam się,
że ochroniarza już dawno tutaj nie ma.
- Robi wrażenie, co?
- Oh tak, i to jakie – odparłam
odwracając się na pięcie
- Johny Bucket – podał mi rękę,
którą uścisnęłam – Jestem przedstawicielem tego studia. Pani
Patrycja, prawda?
- Zgadza się – odpowiedziałam z
uśmiechem nadal będąc pod wrażeniem
- Słyszałem o Tobie wiele dobrego,
podobno zaimponowałaś naszemu łowcy talentów, a uwierz, że to
człowiek wybredny – stwierdził czym mi schlebił
- W takim razie, jest mi bardzo miło –
lekko zarumieniona powiedziałam
- Mi również – posłał mi uśmiech
– Przechodząc do rzeczy, oprowadzę Cię po studiu a później
przejdziemy do biura gdzie będziesz mogła dowiedzieć się
wszelkich interesujących Cię rzeczy – wyjaśnił a ja
przytaknęłam
Na początku prowadził mnie długimi
korytarzami, które wyglądały identycznie jak duży hol przy
wejściu. Co jakiś czas opowiadał coś o jakimś ważniejszym
absolwencie, którego zdjęcie akurat wisiało na ścianie czy o
pamiętnych zawodach światowych, które szkoła wygrała. Zdawało
się to trwać wiekami a ja zastanawiałam się czy w przyszłości
się tutaj nie pogubię... W końcu przyszedł czas na pokazanie sal
tanecznych czyli to co najbardziej chciałam zobaczyć.
- W kompleksie mamy sześć głównych
sal, które wyglądają podobnie jak ta, czyli są duże –
powiedział kiedy oglądaliśmy jedną z nich – Ale to nie wszystko
co oferuje studio... Jak pewnie się spodziewasz wybitniejsi
uczniowie dostają solówki czy duety lub mają możliwość
korzystania z zajęć indywidualnych, dlatego też są przewidziane
cztery mniejsze sale przeznaczone do ich dyspozycji. - oświadczył
- Nieźle – wydusiłam z siebie nadal
przyglądając się ogromnej sali
Była idealna, parkiet wydawał się
być nowy co ułatwiałoby treningi. To, że była obszerna dawało
swobodę ruchu i odnalezienie się w tym wszystkim. Kątem oka
zauważyłam również wszelkie sprzęty pomagające pracować nad
rozciąganiem. I wtedy pomyślałam, że to studio jest nie tylko
ogromną szansą dla mnie ale także spełnieniem marzeń. Ocknęłam
się z tego dziwnego transu kiedy Johny zamknął mi drzwi przed
nosem i śmiejąc się pomachał ręką przede mną.
- O matko – zaśmiałam się –
Przepraszam, chyba gdzieś odpłynęłam... Czy możemy zobaczyć
jedną z tych mniejszych sal? - dodałam po chwili
- Oczywiście – uśmiechnął się i
poprowadził kawałek dalej
Nacisnął na klamkę i wtedy do
naszych uszu dobiegła muzyka a ja ujrzałam ćwiczącą piękny
układ dziewczynę. Oczywiście była pod nadzorem jednego z trenerów
jak zgaduję. Nerwowo spojrzałam na mojego towarzysza bojąc się,
że przeszkadzamy ale on uspokoił mnie wzrokiem i dał znak
nauczycielowi tańca, żeby sobie nie zawracał głowy nami.
Wzruszyłam ramionami i kontynuowałam przyglądanie się tancerce.
Była niezła a idea małej sali zdawała się faktycznie sprawdzać.
Kilkakrotnie podczas naszego chwilowego pobytu, trener podchodził do
swojej uczennicy i jej coś tłumaczył, poprawiał pozycję i
motywował do dalszej pracy. Tutaj chyba mają lepsze metody nauki
niż w Port Talbot gdzie pani Sally zostawiała nas samych sobie
twierdząc, że znamy układ i na pewno sobie poradzimy. Mhm... W
pewnym momencie Johny skinął głową abyśmy już wyszli i
pozwolili im w spokoju dokończyć, więc tak zrobiliśmy. Pokazał mi
jeszcze szatnie, które ku mojemu zdziwieniu też były urządzone w
całkiem nowoczesnym stylu.
- To by chyba było na tyle jeśli
chodzi o wygląd całego studia, więc teraz możemy przejść do
pytań – uśmiechnął się w moją stronę kiedy siedzieliśmy już
w jego biurze
- Cóż... - zaczęłam – Jeśli
chodzi o pytanie to tak naprawdę mam jedno zasadnicze bo co do
szkoły jestem już zdecydowana... To znaczy, chyba – trochę się
plątałam
- Chyba? Widzę, że nie jesteś do
końca pewna, co Cię powstrzymuje? - zapytał
- Niii, nie wiem... To znaczy...
Przyjaciele, tak, chyba przyjaciele... Ciężko będzie mi ich
zostawić – westchnęłam
- Rozumiem Cię doskonale, sam kiedy
jeszcze byłem młody musiałem podjąć podobną decyzję...
Niestety to musisz obgadać sama z nimi, zapytaj ich o zdanie, a na
pewno Ci doradzą! Tylko pamiętaj, że decyzja należy do Ciebie! To
Twoje życie i Twoje marzenia – powiedział ciepło a mi zrobiło
się miło bo przecież wcale nie musiał mi radzić
- Jasne – uśmiechnęłam się – A
co do pytania... Więc jeśli zdecyduję się na stypendium, które
zostało mi przydzielone to co z... um... To znaczy, gdzie ja będę
mieszkać? Nie jestem jeszcze w stanie wynająć mieszkania, a z Port
Talbot kawałek jest... - przygryzłam wargę zastanawiając się jak
głupio to zabrzmiało
- Ah tak, w naszym kompleksie jest coś
takiego jak internat, który jest wliczany w stypendium, więc o to
nie musisz się martwić – rozbawiony odparł a ja odetchnęłam z
ulgą
- Wspaniale – zaśmiałam się – Jak
na razie wiem chyba wszystko co mnie interesuje, dlatego dziękuję
Panu bardzo za to spotkanie, było mi bardzo miło – wstałam i
podałam mu rękę
- Mi również, niech Pani przemyśli
sobie jeszcze raz wszystko na spokojnie i mam nadzieję, że
zobaczymy się już nie długo – posłał mi uśmiech i odprowadził
do drzwi
Podziękowałam mu jeszcze raz,
pożegnałam się i opuściłam jego biuro. Po chwili już
znajdowałam się na świeżym powietrzu, które przywróciło mnie
do rzeczywistości. Kierowałam się w kierunku klubu a myśli nie
dawały mi spokoju. Studio wywarło na mnie ogromne wrażenie, co do
tego jestem pewna. Czy chciałabym się tu uczyć? Cóż, sama nie
wiem. To znaczy, oczywiście, że tak! To jest prestiżowa szkoła a
nie codziennie ktoś staje przed tobą i daje Ci tak ogromną szansę.
Taniec jest czymś co kocham, czymś czemu mogę się w pełni oddać.
Z drugiej strony, czy moje dotychczasowe życie nie jest tym czego od
zawsze pragnęłam? W najskrytszych marzeniach snułam podobne
opowieści a kiedy one okazują się być rzeczywistością... No
właśnie, co wtedy? Co teraz? Mam ich po prostu zostawić, wyjechać
i zapomnieć o wszystkim?
Z przemyśleń na szczęście wyrwał
mnie widok klubu, w którym odbywa się koncert. Nie chciałam tam
wchodzić... Właściwie, to nie chciałam konfrontacji z Charliem,
chociaż wątpię, żeby chciał teraz ze mną gadać. To lepiej, bo
ja również nie mam zamiaru tego robić, nie mam z czego się
tłumaczyć. Przed klubem stała już spora kolejka dziewczyn. Jedne
się śmiały, drugie nerwowo się poruszały, trzecie z kolei
płakały a jeszcze inne podśpiewywały piosenki chłopaków.
Uśmiechnęłam się na ten widok przypominając sobie jak ja się
czułam przed koncertami. Rozejrzałam się wokół czy na pewno nie
ma tu jakichś nieproszonych osób i nacisnęłam na klamkę od drzwi
na backstage modląc się by nikt nie zadawał zbędnych pytań. Jak
się okazało nie musiałam się o to martwić, ponieważ wszyscy
byli zajęci sobą. Do moich uszu dobiegły dźwięki jakby
rozstrojonej gitary i wtedy dostrzegłam siedzących do mnie tyłem
na kanapie Melanie i Charliego. Na pierwszy rzut oka wyglądało to
jakby on uczył ją grać na
tym jakże skomplikowanym instrumencie, czyli ta sucz wczoraj kłamała
chcąc zagrać. Oh, tak
chcesz się bawić, kochanie?
Zignorowałam ten fakt i postanowiłam im nie przeszkadzać, aby
mogli nacieszyć się sobą. Na moje szczęście zauważyłam
przyjaciółkę, która już pospiesznym krokiem szła w moją
stronę.
~Klaudia~
Odsunęłam się od chłopaka i
uświadomiłam sobie, że nadal mam jego telefon. Spuściłam wzrok i
oddałam mu iPhona, a on podniósł mój podbrudek i się uśmiechnął.
Mam tylko nadzieję, że nie będzie zadawał pytań ani nie domyśli
się, że widziałam te smsy. Niepotrzebnie się o to obawiałam bo
po chwili spojrzał na ekran, odblokował i zaczął pisać. No
zajebiście. Mając dość
patrzenia jak mój chłopak wspaniale się bawi smsując z jakąś
loszką, po prostu wyciągnęłam swój telefon i zajęłam się sobą
nie zwracając uwagi na nic. Nie rozumiem gościa, chwilę temu mówi,
że mnie kocha a teraz najzwyczajniej w świecie mnie ignoruje.
Później siedzieliśmy już tylko w ciszy, przybijającej ciszy bo
ja miałam świadomość, że z każdą minutą tracimy nasz cenny
czas, którego niedługo już wcale nie będzie. Ta myśl rozwalała
mnie od środka, przegrać tyle to dopiero trzeba mieć farta. Będąc
tak pogrążona przesiedziałam nawet nie wiem ile. W pewnym momencie
podszedł do nas Simon, który chciał coś od Leo. Ten jednak jak
zwykle go nie zauważył, ponieważ był zajęty czym innym...
- Halooo, Leoondre!
- pomachał mu ręką przed nosem
- Co jest, Simon? -
wytrącony spytał jakby nic się nie stało
- Dzieciaku, co
takiego jest aż tak ważne abyś nie zorientował się jak wołam
Cię na scenę? - menadżer złapał się za głowę
- Woli pisać z
jakąś fajną laską ,która jak widać jest ważniejsza również
ode mnie– wtrąciłam się i wstałam
Opuściłam to
pomieszczenie nie przysłuchując się ich dalszej rozmowie.
Znalazłam jakieś cichy i pusty korytarz, gdzie nikogo nie było.
Osunęłam się po ścianie i schowałam głowę w dłonie.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, a za nią spłynęły
kolejne.
- Jesteś taka
żałosna – powiedziałam sama do siebie
Jak mogę być
zazdrosna o jakąś laskę, której nie znam? Przecież zachowuję
się jak jakaś idiotka. Po prostu już nie wyrabiam. Wizja powrotu
do Polski nie daje mi spokoju. Już teraz wiem, że nie będę umiała
tego wszystkiego zostawić, zapomnieć. To będzie tak cholernie
bolało a ja nie mam ochoty tego ponownie znosić. Pamiętam jak
czułam się po koncertach, byłam totalnie załamana. A co będzie
teraz? Teraz kiedy mam ich na co dzień, to będzie milion razy gorsze
uczucie. Nie dam sobie rady, nie będę umiała wrócić do
rzeczywistości. To oni są moją rzeczywistością, zawsze nią
byli.
Usłyszałam dźwięk
muzyki dochodzący ze sceny, co znaczyło, że w najbliższym czasie
nie zobaczę Leo, więc wstałam i znalazłam toaletę gdzie się
trochę ogarnęłam. Resztę czasu spędziłam na przemieszczaniu się
wkoło po klubie, od czasu do czasu spoglądałam w stronę sceny ale
kiedy przypadkiem złapałam kontakt wzrokowy z Leo od razu odwracałam
głowę. Kiedy zeszli ze sceny ja szybko poszłam gdzie indziej aby
unikać konfrontacji z brunetem. Jak na razie mi się to udawało
wiec byłam zadowolona. Jakiś czas później usłyszałam jak drzwi
wejściowe się otwierają a to znaczyło, że Pati wróciła.
Potrzebowałam jej w tym momencie, pewnie jak ona mnie więc udałam
się w kierunku drzwi wejściowych. Zauważyłam ją i resztę ekipy,
która na szczęście zajęta była sobą, dlatego szybkim krokiem
podeszłam do przyjaciółki.
- Chyba musimy
pogadać – powiedziałyśmy w tym samym momencie i się zaśmiałyśmy
- Taak, ale może
nie tu – zasugerowałam ciszej a ona przytaknęła, więc wyszłyśmy
na zewnątrz
Pogoda była na
prawdę ładna a od wejścia do klubu dobiegały stłumione dźwięki
fanek czekających na otwarcie bram, bo przecież za chwilę zaczyna
się m&g.
- Mów jak było –
pisnęłam
- Matko – złapała
się za głowę – Idealnie, mówię Ci. To studio to spełnienie
marzeń, dosłownie! - widać, że była zadowolona – Tylko, że
Charlie się wkurzył, pokłóciliśmy się – przewróciła oczami
- Witaj w klubie –
uśmiechnęłam się ironicznie
- Co? Wy też? -
wyglądała na mocno zszokowaną a ja kiwnęłam głową – O co
poszło? - dodała
- Od jakiegoś czasu
często mnie ignoruje, a dzisiaj jak dał mi swój telefon
zauważyłam, że pisze z jakąś laską... To znaczy, wiedziałam,
że z kimś smsuje ale nie sądziłam, że to jakaś dziewczyna...
- Może ona się
pomyliła? - z nadzieją zapytała
- Niestety... Ta
rozmowa ciągnie się od kilku dni – posmutniałam
- Jejku mała, nie
martw się. Wiesz przecież, że Leo Cię kocha – przytuliła mnie
- Co z tego jeśli i
tak niedługo wracam do Polski? - westchnęłam
- Klaudia no –
złapała mnie za rękę – Coś wymyślimy – uśmiechnęła się
promiennie
- Pati, proszę
Cię... Co wymyślimy? Dobrze wiesz, że będę musiała wrócić,
wiedziałaś od początku. Mam tam rodzinę, szkołę. Nie mogę tego
rzucić, mimo że bardzo bym chciała. Tutaj już nic nie da się
wymyślić – stwierdziłam
Widziałam, że
chciała coś powiedzieć, coś poradzić ale po prostu nie wiedziała
co, więc mnie przytuliła. To mi wystarczyło, świadomość, że
mam ją przy sobie i mogę na nią liczyć... ZAWSZE.
Po krzykach, które
było słychać ze środka wywnioskowałyśmy, że m&g właśnie
się zaczęło, więc stwierdziłyśmy, że przez ten czas pochodzimy
sobie jeszcze bo dobrze nam to zrobi. Miło spędzałyśmy czas,
który mijał dość szybko. Robiąc kolejną rundkę wokół budynku
kiedy cały wcześniejszy tłum był już wpuszczony do środka
zauważyłam jakąś smutną dziewczynę, która siedząc opierała
się o mur, wyglądała na dość przygnębioną. Dyskretnie
poinformowałam o tym przyjaciółkę i podeszłyśmy do niej.
- Hej, wszystko w
porządku? - spytałam a ona spojrzała na nas
Była śliczną
blondynką o zielonych oczach, z których aktualnie kapały łzy.
Szybko je otarła i wstała by być z nami na równi.
- Um tak, to znaczy
nie – plątała się
- Spokojnie – Pati
posłała jej uśmiech – Chcesz pogadać czy coś? Jak masz na
imię?
- Jestem Lucy –
podała nam rękę a my również się przedstawiłyśmy
- Co się stało,
Lucy? Czemu siedziałaś sama a w dodatku zapłakana? - troskliwie
spytałam a ona westchnęła
- Uhhh, znacie to
uczucie kiedy robicie wszystko, żeby spełnić Wasze marzenia, a i
tak coś Wam staje na drodze? - popatrzyła się na nas a Pati dała
jej znak aby kontynuowała – No właśnie, zawsze chciałam
zobaczyć BAM na żywo a co więcej ich przytulić, ale do tego
ostatniego nigdy się nie łudziłam bo wiem, że to niemożliwe.
Jednak kiedy usłyszałam, że będą w moim mieście bardzo się
ucieszyłam, że może w końcu chociaż ich zobaczę. Powiedziałam
o wszystkim mamie, ale mimo tego, że wie jak bardzo są dla mnie
ważni nie była w stanie zafundować mi tej przyjemności, bo nie
ukrywajmy ale nie powodzi nam się najlepiej. Nie miałam jej tego za
złe bo od zawsze robiła wszystko, żeby mi dogodzić. Dzisiaj
zdesperowana przyszłam jednak pod klub licząc na jakiś cud, no
wiecie jak w tych wszystkich fan fiction i tak dalej – tutaj się
zaśmiała – Ale jednak nie mam chyba farta – uśmiechnęła się
smutno tym samym kończąc swoją historię
Zrobiło mi się
jej szkoda bo doskonale wiedziałam co czuje i wcale jej nie
zazdrościłam. Odsunęłyśmy się na chwilę na bok z Pati a ta
zaczęła:
- Klaudia, musimy!
- Tak ale... -
zawahałam się
- Nie ma żadnych
ale! - szybko wtrąciła
- Jesteśmy
pokłóceni – przypomniałam jej
- Walić to, nie
musimy nawet nic mówić – mówiła pośpiesznie
- Nie... - stanowczo
powiedziałam
- Tak! - krzyknęła
- Wszystko okej? -
Lucy dziwnie na nas spojrzała a ja mrugnęłam do przyjaciółki na
znak, że się zgadzam
- Tak, tak! No
widzisz... - zaczęła Pati – Tak się składa, że jednak tego
farta chyba masz – poinformowała blondynkę z szerokim uśmiechem
- Cooo? - jej
źrenice się rozszerzyły a my się zaśmiałyśmy
- Po prostu chodź z
nami – pociągnęłam ją za rękę i kierowałyśmy się w stronę
wejścia na backstage gdzie oczywiście postawili ochroniarza
- Laski, serio
doceniam to ale ten gość nas nie wpuści – wskazała na 'goryla'
- Zostaw
to mnie – stwierdziła Pati i puściła mu oczko a ten zrozumiawszy
o co jej chodzi otworzył nam drzwi
- Ale... Co? Jak
Wy..? - plątała się spoglądając to na mnie to na przyjaciółkę
Kiedy dostrzegłam
chłopaków w głębi pomieszczenia skierowałam jej wzrok w tamtym
kierunku i powiedziałam:
- To tam powinnaś
spojrzeć
Lucy pisnęła i
szybko podbiegła do nich przytulając się i płacząc. Z początku
wydawali się być zdziwieni tym zdarzeniem ale już po chwili
zauważyłam, że blondynka coś im tłumaczy pokazując na nas. Cała
trójka patrzyła na nas i się uśmiechała a ja westchnęłam,
podobnie jak Pati. Jednak byłyśmy zadowolone, że pomogłyśmy tej
dziewczynie spełnić marzenia.
~Pati~
Patrzyłam jak Lucy
spełnia marzenia i uśmiechałam się jak idiotka sama do siebie.
Cieszyłam się jej szczęściem. Moje dobre samopoczucie nie trwało
jednak długo bo ze sceny usłyszałam głos Melanie, która
powiedziała, że zaśpiewa ostatnią piosenkę. Szczerze to miałam
ochotę podejść do operatora i jakoś zmienić jej podkład. Tak,
to byłoby dość zabawne. Zapewne szczerzyłam się niemiłosiernie,
bo wtedy Lucy spytała czy wszystko okej. Zdziwiłam się, że tutaj
w ogóle stoi więc spytałam.
- A Ty nie jesteś z
chłopakami?
- Musieli iść się
przygotować do wejścia na scenę ale zaproponowali mi obejrzenie
koncertu z backstage'u – odparła podekscytowana
- To świetnie –
ucieszyłam się – W takim razie możemy już podejść bliżej
sceny – zasugerowałam i tak zrobiłyśmy
Stojąc i czekając
aż sztuczna blondi opuści scenę Lucy w końcu zapytała:
- Jakim cudem w
ogóle udało nam się tu wejść? Nadal tego nie rozumiem – śmiała
się
- Jesteśmy ich
dziewczynami – wyjaśniła Klaudia co jak dla mnie trochę dziwnie
zabrzmiało
- Ojejku, naprawdę?
- zaskoczona aż podskoczyła – Jakie z Was farciary – dodała a
my z przyjaciółką popatrzyłyśmy się na siebie znacząco
- Mhm –
przytaknęłam
- O co chodzi? Nie
wyglądacie na szczęśliwe – popatrzyła pytająco
- Ostatnio trochę
się sprzeczamy – wyznała Klaudia
- Niestety –
wtrąciłam
- Oj tam, nie
przejmujcie się! Chłopcy są kochani, na pewno Wam się ułoży –
promiennie powiedziała
Akurat w tym
momencie ze sceny zeszła Melanie, popatrzyła na nas krzywo i
zapytała:
- Oh, moim małym
księżniczkom nie układa się w związku? - zrobiła 'smutną'
minkę
- Daruj sobie –
syknęłam
- A to kto? -
zainteresowała się blondynką i zaczęła bawić się jej włosami,
wtf kto tak robi
- Zabieraj łapy –
odezwała się Lucy
- Nie masz żadnej
przepustki, wydaje mi się, że nie wolno Ci tutaj przebywać! Tam są
drzwi – wskazała palcem na co ja wybuchnęłam śmiechem
- A mi się wydaje –
podeszłam bliżej suki – Że ona jest z nami, a z tego co pamiętam
Ty jesteś tu tylko jako support i nie masz prawa decydować kto może
tu być a kto nie. Tak więc jeśli nie masz już więcej zastrzeżeń
to 'tam są drzwi' – z wrednym uśmieszkiem powiedziałam kładąc
szczególny nacisk na ostatnie słowa
Ta pisnęła tylko
ze zdenerwowania i poszła gdzieś, w sumie nie obchodziło mnie
gdzie była póki nie znajdowała się w moim pobliżu.
- Kto to był? -
zapytała blondynka z szeroko otwartymi oczami
- Melanie... To
support chłopaków – wyjaśniła Klaudia
- Matko, przecież
to jakaś kompletna sucz – zauważyła na co my jedynie
westchnęłyśmy
Chwilę później
rozległy się dźwięki pierwszej piosenki a chłopcy wparowali na
scenę. W oczach Lucy mogłam dostrzec łzy i byłam szczęśliwa
wiedząc, że to łzy szczęścia. Charlie i Leo co jakiś czas
spoglądali w naszą stronę sprawiając, że dziewczyna ledwo co
trzymała się na nogach.
A ja? Ja mimo
wszystko zostawałam uśmiechnięta, bo to nadal moi idole.
Po tym jak chłopcy
zeszli ze sceny, Lucy większość czasu spędziła przy nich czemu
się nie dziwiłam, bo korzystała z szansy, która została jej
dana. Jednak w momencie, w którym Simon podszedł do nich aby coś z
nimi ustalić, dziewczyna skierowała się w naszym kierunku.
- Matko, laski nie
wiem jak Wam dziękować! To jest najlepszy dzień w moim życiu i to
wszystko tylko dzięki Wam – uradowana nas przytuliła
- Ejj, nie musisz
dziękować, cieszymy się razem z Tobą – powiedziała Klaudia a
ja przytaknęłam
- Zobaczymy się
jeszcze? - z nadzieją spytała
- Nie wydaje mi się
– zmartwiła się przyjaciółka – Pod koniec wakacji wracam do
Polski...
- Jesteście z
Polski? - zdziwiła się a my twierdząco pokiwałyśmy głowami
- My możemy się
jeszcze spotkać – skierowałam słowa do blondynki –
Prawdopodobnie od nowego semestru będę uczyć się w tutejszej
szkole tańca – wyjaśniłam
- Ojaaa, serio? To
strasznie blisko mnie – ucieszyła się – Co tańczysz? - spytała
- Tańczymy –
wtrąciła się Klaudia – Jazz – poinformowała ją
- Nieźle –
posłała nam uśmiech
Rozmowa się
ciągnęła a ja czułam jakbym znała tę uroczą dziewczynę od
lat. Wymieniałyśmy się numerami kiedy obok nas pojawił się
Charlie. Przełknęłam ślinę i czekałam na dalszy rozwój
sytuacji. Jego bliskość sprawiała, że nawet kiedy byliśmy
pokłóceni mój żołądek wywracał fikołki.
- Możemy
porozmawiać? - spytał
- Charlie... -
westchnęłam
- Pati – spojrzał
na mnie swoimi niebieskimi tęczówkami i już po chwili
znajdowaliśmy się na boku
Na początku nikt
nic nie mówił. Po prostu staliśmy w kompletnej ciszy, która
sprawiała że miałam ochotę wrócić do interesującej rozmowy z
przyjaciółmi. W końcu złapał moją rękę, którą szybką
wyswobodziłam z jego uścisku.
- Czemu mi nie
powiedziałaś wcześniej? Czemu musiałem się tego dowiedzieć od
Melanie? - zapytał a kiedy usłyszałam imię tej zdziry chciało mi
się rzygać
- Oh z tego co
pamiętam, świetnie się bawiliście z Melą, więc może nie będę
zanudzać swoimi wytłumaczeniami, które są zbędne – z gorzkim
uśmiechem odpowiedziałam
- Przestań... -
podszedł bliżej
- Nie Charlie, idź
do niej. Może znowu dasz jej lekcje gry na gitarze? Brzmi kusząco,
nie? - zrobiłam krok w tył
- Pati, proszę....
- westchnął a ja pokręciłam tylko głową i odeszłam
Wróciłam do dwóch
blondynek, które bawiły się w najlepsze i nie dałam po sobie
poznać, że coś jest nie tak. Kiedy zapytały o naszą rozmowę
jedynie wzruszyłam ramionami. Na szczęście nie pytały o nic
więcej. Jakiś czas później na dworze trochę ucichło co
znaczyło, że można wyjść bez klubu bez narażania się na atak
fanek. Dla nas było to bardzo wygodne aczkolwiek wiem, że chłopcy
mogliby i wyjść w tłum tylko, żeby ucieszyć każdą jedną
Bambino. Upewniając się czy wszystko zostało zabrane opuściliśmy
klub. Lucy pożegnała się z nami przy okazji dziękując tysiąc
razy, a potem poleciała do chłopaków. Minęło dość dużo czasu
zanim się od nich odkleiła co szczerze uważałam za słodkie.
Jeszcze raz nam pomachała i zniknęła za rogiem klubu. Weszliśmy
do busa, który ruszył do kolejnego miasta czyli New Castle, a po wieczornej toalecie weszłam na górę
piętrowego łóżka. Zauważyłam, że przyjaciółka robi to samo
więc smutno się do niej uśmiechnęłam. Kiedy Charlie wyszedł z
łazienki popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem na co ja tylko
przewróciłam oczami i odwróciłam się na bok. Wymęczona tym
wszystkim szybko zasnęłam.
~*~
Rano, a właściwie
koło 12 obudziło mnie walenie w drzwi. Chłopców już nie było,
to jasne, że musieli iść na próby. Zwlokłam się z łóżka
zdenerwowana zastanawiając się kto i czego ode mnie chce.
Nienawidzę jak przerywa mi się sen. Otworzyłam drzwi do tour busa
i ujrzałam wytapetowaną twarz Melanie więc nie słuchając co ma do
powiedzenia od razu zamknęłam drzwi przed jej nosem.
- Jeszcze z Tobą
pogadam gówniaro – usłyszałam jej stłumiony głos
Nie przejęłam się
tym zbytnio i mając dość wszystkiego wróciłam z powrotem do
łóżka. Obudziłam się ponownie dwie godziny później. Moja
przyjaciółka już nie spała, a kiedy zauważyła, że już
otworzyłam oczy spytała:
- Był tutaj ktoś
rano?
- Taa, Mela znowu
coś chciała ale jakoś nie miałam ochoty jej słuchać –
przeciągnęłam się
- Ona jest chora –
skomentowała a ja przyznałam jej rację
Wyjęłam ciuchy z
walizki i weszłam do łazienki gdzie się przebrałam. Pomalowałam
się i gotowa opuściłam pomieszczenie. Miałyśmy ochotę na jakieś
bardziej pożywne śniadanie niż płatki z mlekiem, więc wybrałyśmy
się w poszukiwaniu jakiejś restauracji. Niedaleko klubu znalazłyśmy
naleśnikarnię, gdzie spędziłyśmy dobrą godzinę. Tak więc
kiedy w końcu dotarłyśmy na backstage było już koło 16. Dzień
mijał spokojnie, do czasu... Siedząc na kanapie w pewnym momencie
zauważyłam przechadzających się po klubie Melanie i Charliego.
Kiedy ta sztuczna blondi mnie dostrzegła szybko złapała Charlsa za
rękę. Uniosłam brwi bo nie wiedziałam, że są już na tak
zaawansowanym etapie. Blondyn z kolei rzucił mi błagalne spojrzenie
i wyrwał dłoń z jej uścisku na co mi ulżyło. W tym momencie
byłam wściekła na Melanie, byłam wściekła na nią jeszcze
bardziej niż kiedykolwiek. Charlie poszedł gdzieś indziej więc
Mela usiadła obok mnie.
- Hej –
powiedziała
- Nara – rzuciłam
- Oh widzę, że
dzisiaj nie w humorze, przykro mi, że będę musiała jeszcze
bardziej popsuć Ci humorek...
- Co znowu? -
obojętnie spytałam
- Lepiej zacznij się
martwić o swój związek z Charliem, bo już nie długo ktoś może
Cię zastąpić, a tym kimś będę ja – uśmiechnęła się wrednie
i wstała
- Pożałujesz tego
suko – posłałam jej uśmiech
Wstałam i zaczęłam
nerwowo chodzić po pomieszczeniu. Co ona sobie wyobraża? Odkąd się
tu znalazła przynosi same kłopoty i jeszcze śmie mi takie rzeczy
mówić. Zastanawiałam się czy mam się śmiać czy płakać, aż w
końcu wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem. Dobrze, że nikogo w
pobliżu nie było bo moje zachowanie musiało wyglądać co najmniej
dziwnie. Musiałam dać upust moim emocjom ale nie wiedziałam jak.
Zazwyczaj tańczę lub śpiewam... To jest to!
- Klaudiaaa! -
wydarłam się zorientowawszy, że długo jej nie widziałam
- Matko, czemu się
tak drzesz? - wywróciła oczami wchodząc do pomieszczenia
- Posłuchaj, musisz
mi pomóc – uniosłam brwi do góry zaczynając opowiadać swój
plan
- O matko, Pati nie
możesz – zakryła ręką usta kiedy skończyłam
- Daj spokój, Simon
mnie lubi – zauważyłam
- Ale ona Cię
zabije – potrząsnęła mną jakby chciała, żeby rozum wrócił
mi do głowy
- Ona mnie nie
obchodzi ,tak samo jak jej życie. Będzie dobrze, zrób to dla mnie
– poprosiłam
- Okeeej –
niechętnie odparła a na moje usta wkradł się uśmiech
Do rozpoczęcia
koncertu pozostało około dziesięciu minut i jak na zawołanie
pojawiła się Melanie. Klaudia od razu przystąpiła do działania a
ja zajęłam się swoją częścią planu. Podeszłam do operatora i
wcisnęłam mu gadkę, że Mela prosiła mnie, żebym ją dziś
zastąpiła. Ten ku mojemu zdziwieniu uwierzył mi i bez większego
problemu pokazał mi listę podkładów i powiedział abym coś
wybrała.
- Myślę, że
"Uncover" będzie idealne – uśmiechnęłam się do niego
a on przytaknął
Kiedy przechodziłam
aby stanąć przy wejściu na scenę obejrzałam się czy przypadkiem
w pobliżu nie ma tej sztucznej lali. Miałam szczęście bo Klaudia
jak widać z powodzeniem zajęła się Melą. Po drodze spotkałam
Simona, który domyślił się moich zamiarów i nieco się zdziwił
ale gdy spojrzałam na niego prosząco ten się zaśmiał i
powiedział:
-Leć rozwal tę
scenę!
Wywołał tym
uśmiech na mojej twarzy więc szepnęłam ciche 'Dziękuję'.
Czekałam na jego znak, który pozwoliłby mi wejść na scenę a
kiedy go otrzymałam ruszyłam przed siebie i po chwili znajdowałam
się w świetle reflektorów. Rozległy się pierwsze nuty ślicznej
piosenki a ja już zdążyłam się wczuć. Cały stres, który
kiedyś mi towarzyszył nagle znikł a ja czułam się po prostu
dobrze. Wszystko szło świetnie dopóki nie usłyszałam jakichś
hałasów dochodzących zza kulis. Spojrzałam tam i zauważyłam
oczywiście Melanie. Później wszystko działo się bardzo szybko.
Blondynka wkurzona wparowała na scenę, próbując wyrwać mi
mikrofon i zepsuć występ. Kiedy jednak jej się to nie udało
popchnęła mnie tak mocno, że straciłam uwagę i spadłam ze
sceny. Poczułam przeszywający ból, słyszałam czyjeś głosy i
widziałam ludzi biegnących w moją stronę. Chwilę później
wszystko się rozmazało a ja widziałam tylko ciemność.
Jejku jejku chcę dalej 💗💗💗💗💗
OdpowiedzUsuńJejku jejku chcę dalej 💗💗💗💗💗
OdpowiedzUsuńMartynkaaa 💗💗
Usuńkobieto :o next szybko! uzależniłam się <3 super długi rozdział!
OdpowiedzUsuńkc❤
UsuńHej. Oj Pati i jej pomysły. Dobrze tak Melanie. Pati powinna iść do tej szkoły. Współczuję Klaudii, że musi wracać. Biedna Pati. Zazdroszczę Lucy. Czekam na next i życzę weny. Zapraszam do mnie toocomplicated-bamff.blogspot.com
OdpowiedzUsuńuwielbiam czytać takie komentarze! ❤
UsuńNext!! <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle swietyny <3
OdpowiedzUsuńawww ❤
UsuńJezuu wspaniały jak zwykle czekam na kolejny :* ♡♡♡
OdpowiedzUsuńdziękuję x
Usuńjejku jakie cudowne
OdpowiedzUsuńkocham Polcia ❤
Usuńzabiję Cię. Licze do trzech. Raz , dwa... Nie każ mi mówić trzy
OdpowiedzUsuńza co? hahah
OdpowiedzUsuń1. Nie dodajesz rozdziału.
Usuń2. W sumie to nie wiem