Chwilę później
wszystko się rozmazało a ja widziałam tylko ciemność.
Weszłam na scenę i stanęłam na
środku próbując opanować stres, który zawsze mi towarzyszył ale
ten był silniejszy, ponieważ to pierwszy występ odkąd dołączyłam
do studia. Spojrzałam na widownię i oprócz pierwszego rzędu
mogłam dostrzec tylko ciemność. Rozejrzałam się i zobaczyłam
znajomą twarz uśmiechającą się w moim kierunku. Ucieszyłam się
na widok blondyna ale już po chwili musiałam się skoncentrować na
tańcu, ponieważ rozległa się muzyka. Jak zwykle niesamowicie się
wczułam chcąc każdy, jeden mały ruch wypełnić emocjami. Byłam
szczęśliwa, że znów mogę robić to co kocham. Idealnie w
momencie, w którym muzyka ucichła ja skończyłam układ czując
jak moja klatka piersiowa unosi się w górę i w dół. Po chwili
rozległy się gromkie brawa i wiwaty, a kiedy zauważyłam, że
Charlie wstał, szybko się ukłoniłam i zbiegłam ze sceny by się
w niego wtulić. Kiedy odsunęliśmy się od siebie, ten ujął moje
policzki w swoje ręce i cmoknął mnie w usta po czym powiedział:
-To studio było zdecydowanie
najlepszą decyzją jaką mogłaś podjąć kochanie, jesteś
niesamowita!
Już miałam mu odpowiedzieć kiedy
usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam
przyjaciółkę biegnącą w moją stronę.
-Pati! - mogłam słyszeć ją coraz
głośniej
-Pati!
- Pati, nie
rób sobie z nas żartów – błagalnie stwierdziła Klaudia a w tym
momencie moje oczy się otworzyły
Nade mną stali
dosłownie wszyscy i ze zmartwieniem mi się przyglądali.
Zorientowałam się, że leżę na jakiejś kanapie na backstage'u.
- Matko kochanie,
tak się martwiłem – powiedział Charlie klęczący obok mnie, a
ja zauważyłam, że trzyma moją rękę
- Jak się czujesz?
- zapytał mężczyzna w białym fartuchu siedzący po mojej drugiej
stronie
- Ja, nie wiem,
chyba dobrze ... Co się dzieje? - byłam trochę zdezorientowana
Jak zgaduję lekarz
poświecił mi latarką w oczy i sprawdził prawidłowość odruchów
po czym powiedział:
- W porządku, nic
jej nie jest. Pamięć powinna wrócić za chwilę.To była tylko
chwilowa utrata przytomności, nie ma powodów do zmartwienia! -
uśmiechnął się i po wymianie zdań z menadżerem chłopaków
opuścił pomieszczenie
- Wszystko w
porządku? - popatrzyła zasmucona przyjaciółka
- Um, tak... Głowa
mnie tylko trochę boli – odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- Pamiętasz co się
stało? - zainteresował się Leo
- Taak, tak mi się
wydaje... Mela zepchnęła mnie ze sceny, prawda? - upewniłam się a
kiedy otrzymałam potwierdzenie nagle mnie olśniło -Jeju, a co z
koncertem?
- Spokojnie, nic się
nie stanie jak poczekają dwadzieścia minut – zaśmiał się
Charlie
- Więc na co
czekacie? - uśmiechnęłam się słabo – Lećcie na scenę!
- Na pewno? - upierał
się blondyn
- Tak, Charlie...
Jest okej – mrugnęłam oczami
- Za niedługo
wracam – poinformował mnie i złożył krótki pocałunek na moich
ustach na co się uśmiechnęłam
Chłopcy weszli na
scenę a miejsce Charliego zajęła Klaudia.
- Mówiłam, że to
się źle skończy – zaczęła
- Daj spokój –
westchnęłam – A właśnie, co z Melanie?
- Zwolniłem ją –
poinformował mnie Simon siedzący obok a kiedy widziałam bezradność
na jego twarzy zrobiło mi się go szkoda
- Simon, ja
przepraszam. Nie chciałam, żeby to się tak skończyło –
skierowałam do niego słowa
- Spokojnie mała,
to nie twoja wina. Następnym razem będę ostrożniej dobierał
ludzi – obiecał sobie
- Jeśli chodzi o
pozostałe miasta, mogę zaoferować swoją pomoc – uśmiechnęłam
się
- Jak będziesz się
czuła na siłach to nie ma problemu – posłał mi uśmiech
- Dzięki –
szepnęłam
~*~
- Jak się czujesz?
- było pierwszą rzeczą, którą usłyszałam od blondyna po tym
jak zeszli ze sceny
Zaśmiałam się na
jego opiekuńczość i odpowiedziałam:
- Już lepiej –
uniosłam kąciki ust do góry
- Musimy pogadać
Pati – spoważniał
- Wiem, Charlie... -
westchnęłam
- Przepraszam za
moją reakcję ale ja..... Nie wiem.... Boję się Ciebie stracić,
nie chcę żebyś wyjechała, nie chcę żebyś mnie zostawiła –
złapał moją rękę
- Charlie to nie
tak, że Cię zostawiam. Ja po prostu chcę spełniać marzenia, bo
bez tańca nie umiem żyć, to jest moja pasja, coś co kocham.
Rozumiesz? Również się tego boję, boję się wyjechać
zostawiając wszystko co tu mam ale tak już chyba musi być...
Jesteśmy w tym razem, ej! - próbowałam go pocieszyć
- Mam nadzieję, że
ta decyzja będzie jedną z lepszych w Twoim życiu – wyznał a mi
się przypomniał mój sen na co się uśmiechnęłam
- Nawet nie wiesz
ile to dla mnie znaczy – ze łzami w oczach rzuciłam mu się w
ramiona
- Kocham Cię –
powiedział po polsku
- Kocham Cię –
powtórzyłam
~Klaudia~
Kiedy na dworze
trochę ucichło skierowaliśmy się do wyjścia chcąc bezpiecznie
dostać się do autokaru. Zauważyłam, że w pobliżu nie ma Leondre
i zaczęłam się zastanawiać czemu mój mózg wykrył ten fakt
skoro tak na prawdę on nie
obchodził mnie w tym momencie... Postanowiłam to zignorować i wraz
z resztą ekipy opuściłam klub. Na dworze było już ciemno, a ja
prawie umarłam kiedy poczułam czyjeś ręce na talii odciągające
mnie w bok. Już miałam krzyczeć i błagać o pomoc ale wtedy jego
spokojny głos mnie uciszył.
- Spokojnie, to tylko ja – szepnął a ja poczułam ciepło na mojej
szyi co spowodowało, że automatycznie się odwróciłam i
znalazłam twarzą w twarz z brunetem
-W takim razie sobie pójdę – wzruszyłam ramionami ale nie mogłam
odejść, ponieważ on mi na to nie pozwalał -Leo, puść mnie!
Pozwól mi pójść do ciepłego busa! - rozkazuję mu
- Jeśli ze mną porozmawiasz – nalega
- Okej – zgadzam się
- Nadal jesteś zła za te smsy? - spytał
- Leo... Nie jestem zła za smsy, bo nie obchodzi mnie z kim tam sobie
piszesz... - trochę skłamałam bo jeśli to jakaś laska, która
flirtuje z moim chłopakiem to chyba jednak mnie to obchodzi –
Jestem na Ciebie zła, bo ostatnio mnie ignorujesz, Leo! - wyjaśniłam
– A ignorujesz mnie czemu? Bo wolisz smsować z laską, której
nawet nie znasz! - wyrzuciłam ręce do góry
- Czyli jednak jesteś zła za smsy? - mówił powoli jakbym była
jakimś niedorozwojem
- Ugh, nie! - wykrzyknęłam – Jestem na Ciebie zła, bo cholera,
nie poświęcasz mi czasu a mamy go coraz mniej... - spuściłam
wzrok
- Cooo? - na jego twarzy wymalowany był szok - O czym Ty mówisz?
- Niedługo wracam do Polski, Leo... - przypomniałam mu radosną
nowinę i szybko pobiegłam do busa tak, by nie mógł mnie zatrzymać
Weszłam do środka i rzuciłam się na łóżko. Miałam ochotę
wyć, krzyczeć i płakać. Nie zwracałam uwagi nawet na Pati i
Charliego, którzy najwidoczniej się pogodzili. Nie obchodziło
mnie, że właśnie w tym momencie mogą patrzeć na mnie i brać
mnie za jakąś idiotkę widząc jak kopię i macham rękoma i
nogami. Na prawdę miałam wszystko w dupie. Odwróciłam się do
ściany i próbowałam się uspokoić kiedy poczułam obejmującą
mnie rękę.
- Kiedy musisz wrócić? - spokojnie zapytał
- Za tydzień kończą się wakacje, więc wyjeżdżam dzień po
zakończeniu trasy... - po moim policzku spłynęła pojedyncza łza
- To już... Niedługo – posmutniał i odnalazł moją dłoń po
czym złączył ją ze swoją
- Przykro mi Leondre – wyszeptałam i odwróciłam się do niego
- Nie chcę, żebyś wracała – pogłaskał mój policzek
- Ja też tego nie chcę, ale muszę... - uśmiechnęłam się smutno
- Kochanie, obiecuję Ci, że wykorzystamy ten czas jak najlepiej,
okej? - spytał a ja nie wytrzymałam i po moich policzkach zaczęły
sączyć się łzy – Ej, spokojnie – szepnął wycierając słoną
ciecz – Będzie dobrze – złączył nasze usta w czułym
pocałunku ale ja i tak wiedziałam, że nie będzie dobrze
Cala zapłakana usnęłam w jego kojących ramionach.
~Karolina~
Brooklyn nie odzywał się do mnie od czasu naszej randki w kinie. W
sumie ja sama nie miałam ochoty na kontaktowanie się z nim,
ponieważ zaczęłam się już w tym wszystkim gubić. Nie wiem czy
jego intencje są szczere lub czy nadal realizuje swój niecny plan.
To co dzieje się między nami jest do prawdy chore i nie powinno
nigdy się wydarzyć, bo miłość, o ile taka istnieje w tym
wypadku, nie powinna być przedmiotem zabaw? Nie można przecież
bawić się czyimiś uczuciami.
Nie ukrywałam zdziwienia kiedy dziś wieczorem niespodziewanie
dostałam smsa. Szybko chwyciłam telefon i odczytałam wiadomość.
od
Brooklyn
Wyjdź
na dwór! <3
do
Brooklyn
Zwariowałeś???
Jest 23!
od
Brooklyn
Nie
ważne, po prostu chodż! Czekam <3
Nie wiedząc czemu szybko zbiegłam po schodach oczywiście zważając
na to by nikogo nie obudzić. Najciszej jak umiałam otworzyłam, a
po chwili zamknęłam drzwi. Dostałam zawału kiedy ktoś pociągnął
mnie za rękę więc przestraszona pisnęłam.
- Ciszej, bo jeszcze kogoś obudzisz – spotkałam się z
rozśmieszonym spojrzeniem wyższego ode mnie bruneta
- Brooklyn co Ty do cholery wyprawiasz? - szeptem krzyczałam będąc
pod wpływem emocji
- Zabieram Cię na randkę – odparł jak gdyby była to
najoczywistsza rzecz na świecie po czym zakrył mi oczy na co się
spięłam
- Spokojnie, przecież nic Ci nie zrobię – zaśmiał się kiedy
gdzieś mnie prowadził
- Daleko jeszcze? - zajęczałam, ponieważ zaczęły mnie boleć nogi
- Już jesteśmy – szepnął i odsłonił mi oczy
Znajdowaliśmy się na jakimś wzgórzu, z którego było widać całe
oświetlone miasto co wyglądało wprost cudownie. Na trawie leżał
koc z koszykiem co jak zgaduję przygotował wcześniej.
- Woah – tylko tyle byłam w stanie powiedzieć
- Podoba Ci się? - spytał a ja przytaknęłam – Panie przodem –
uśmiechnął się i gestem ręki wskazał koc na którym usiedliśmy
- Nie wiedziałam, że jesteś takim romantykiem – oparłam się
plecami o jego klatkę piersiową
- No cóż, ja... Um... - zaczął się plątać co wydało mi się
słodkie więc cicho zachichotałam
Brunet zaczął mnie gilgotać, na co zaczęłam się szarpać, a już
po chwili oboje leżeliśmy na kocu wpatrując się w gwiazdy.
Ziewnęłam bo czułam się zmęczona ale jedno pytanie nie dawało
mi spokoju i po prostu musiałam je zadać:
- Dlaczego tak się starasz, Brooks?
Przez chwilę panowała cisza a ja co chwila spoglądałam to na jego
zamyśloną twarz to na gwiazdy.
- Bo Cię kocham... - stłumiony głos dobiegł moich uszu a mnie
zamurowało, tak że aż podniosłam się do pozycji siedzącej
- Ja... Powinnam już iść, przepraszam – szybko wstałam i
pobiegłam do domu
Nie umiałam w żaden racjonalny sposób wytłumaczyć tego co się
stało przed chwilą lub może po prostu nie chciałam. Moje
zachowanie mogło wydać się głupie, chamskie czy jeszcze jakieś
inne ale byłam zmieszana. Wiedziałam, że jego wyznanie nie było
już jakąś cholerną grą, tylko szczerym i prawdziwym uczuciem.
Najzwyczajniej w świecie to wiedziałam...
**
~Klaudia~
Obudziłam się przez pocałunek Leondre co automatycznie wywołało
u mnie uśmiech.
- Dzień dobry – powiedział zaspanym głosem
- Czeeść – ziewnęłam – To jakie dzisiaj miasto? - spytałam
orientując się, że jesteśmy w trasie
Mam
bardzo szybki refleks, szczególnie rano...
- Birmingham – odparł przewracając się na drugi bok
- Oki, w takim razie idę się przejść – powiedziałam wiedząc,
że już nie zasnę
- Nieee! - prawie, że krzyknął z powrotem odwracając się do mnie a
ja popatrzyłam na niego zdziwionym wzrokiem – Zostań ze mną,
prooooszę – mówił jak dziecko – Jesteś taka ciepła –
zaśmiałam się na jego dziwną paplaninę
- W porządku – zgodziłam się i zostałam przyciągnięta do jego
klatki piersiowej
Wstaliśmy godzinę później, ponieważ chłopców wzywały próby
jak zazwyczaj. Wyszli wcześniej a ja weszłam do łazienki z
wcześniej przygotowanymi ciuchami, gdzie je nałożyłam i się
ogarnęłam. Gotowa opuściłam pomieszczenie i zaczekałam na
przyjaciółkę po czym udałyśmy się do klubu, który szczerze
mówiąc wyglądał jak każdy inny. Większość naszego wolnego
czasu spędziłyśmy nudząc się i rozmawiając o jakichś
bezsensownych rzeczach. W pewnym momencie zauważyłam świecący
się ekran iPhona Leo, który leżał niedaleko. Mimowolnie
spojrzałam w tamtym kierunku aby ujrzeć tekst wiadomości
wyświetlający się na pasku powiadomień.
Już
niedługo się spotkamy kochanie :*
Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia bo to było dziwne, chore, i
psychiczne? Postanowiłam nie wnikać w to, aczkolwiek coś było nie
tak, ponieważ wątpię by Leo powiedział obcej osobie kim jest... W
takim razie skąd ta laska to wiedziała? Nie mogłam być zła na
bruneta tym bardziej, że ostatnio starał się ograniczać
korzystanie z telefonu za co byłam mu niezmiernie wdzięczna. Cała
ta sytuacja wydawała się być bardzo dziwna jednak nie chciałam
sobie zawracać tym głowy.
~Pati~
Siedziałyśmy z Klaudią na kanapie nudząc się niemiłosiernie, aż
w końcu chłopcy zeszli ze sceny co oznaczało koniec ich prób.
Blondyn od razu pokierował się w moim kierunku i usiadł obok mnie,
a po chwili przed nami stanął Simon.
- To jak z tym supportem, młoda? - zapytał
- Jeśli tym razem nikt nie zepchnie mnie ze sceny to mogę zaśpiewać
– zaśmiałam się czym wywołam uśmiech na twarzach wszystkich
obecnych
- Świetnie, chodź pokażę Ci możliwe podkłady – puścił mi
oczko a my razem z Charliem ruszyliśmy za nim trzymając się za
rękę
Podeszliśmy do ziomka odpowiedzialnego za muzykę a ten na
komputerze wyświetlił listę dostępnych piosenek, które jak
mniemam wybrała Melanie.
- Większość z nich to jakieś tanie gówno, jak ta laska w ogóle
się tu dostała? - szepnęłam do Charlsa a ten się zaśmiał
- Hmmm – zastanowiłam się patrząc na ekran – "Read all
about it" i "Let her go" będą idealne – wyznałam,
ponieważ lubiłam wolne piosenki
- Okej, okej... A co Ty na to byś również zaśpiewała tym razem do
końca "Uncover" Zary? Ostatnio jest na topie, więc
ludziom może się spodobać!
- Jasne, uwielbiam ją! - wykrzyknęłam
- W takim razie możesz iść na scenę, żeby wszystko przećwiczyć
– poinformował mnie a ja zrobiłam tak jak powiedział
Oczywiście Charlie mi towarzyszył, ponieważ stwierdził, że musi
być ze mną w tak ważnym dla mnie momencie... Bo to wcale nie tak,
że wcześniej już śpiewałam... No cóż, on zawsze ma jakieś
głupie pomysły. Podkłady leciały po kolei a ja nie mogłam
zaśpiewać ani jednej piosenki bez zaśmiania się, bo blondyn robił
wszystko aby mnie rozśmieszyć. Co chwila naśladował moje
charakterystyczne ruchy robiąc to prześmiewczo a ja się przecież
tylko wczuwałam. Co jakiś czas podchodził do mnie by zabrać mi
mikrofon i wrzasnąć coś bardzo głupiego. Jednym słowem
zachowywał się jak dzieciak.
- Charlie Joe Lenehan Green! - krzyknęłam w przerwie między
piosenkami
- Słucham księżniczko...? - udawał głupiego, w sumie nawet nie
musiał
- Czy dasz mi w spokoju zaśpiewać choć jedną piosenkę, czy będę
zmuszona do zrezygnowania, ponieważ mój wspaniałomyślny chłopak
nie pozwolił mi się przygotować? - spojrzałam na niego zwycięsko
wiedząc, że go złamałam
- No dobra – spuścił głowę a ja się uśmiechnęłam
Kiedy rozległy się pierwsze nuty 'Let her go' chłopak usiadł na
środku sceny po turecku i nie wyglądał jakby miał się ruszyć.
Pokręciłam jedynie glową i zaczęłam śpiewać tekst piosenki,
którą od zawsze kochałam, bo była po prostu idealna i życiowa.
Well,
you only need the light, when it's burning low
Only
miss the sun when it's stars to snow
Only
know you love her when you let her go
Only
know you've been high when you're feeling low
Only
hate the road when you're missing home
Only
know you love her when you let her go
And
you let her go
I w tym momencie spojrzałam na Charliego, a on zrobił to samo bo ta
piosenka dokładnie opisywała nas za kilka dni. Za te kilka
cholernych dni kiedy będę musiała wyjechać. To znaczy chyba... W
moich oczach zebrały się łzy a gdy chłopak to zauważył podszedł
do mnie i po prostu mnie przytulił. Resztę piosenki spędziłam
kołysząc się z nim na boki będąc wtulona w jego ramiona. Kiedy
moje próby już się skończyły pozostało nie wiele czasu do
rozpoczęcia m&g. Podczas gdy chłopcy świetnie się bawili
przytulając fanki, ja coraz bardziej się stresowałam faktem, że
za chwilę wyjdę na scenę i zaśpiewam aż trzy piosenki.
Ostatecznie udało mi się jednak opanować z pomocą przytulasa od
blondyna. Zostałam zapowiedziana i weszłam na scenę, kiedy Charlie
się wychylił i krzyknął do mikrofonu:
- To moja dziewczyna!
W klubie rozległy się dzikie piski a ja miałam ochotę go zabić
za bycie takim idiotą. Przewróciłam oczami i skupiłam się na
śpiewaniu, co wyszło mi chyba nieźle, ponieważ na koniec
podziękowano mi głośnymi brawami. Uśmiechnęłam się sama do
siebie i zeszłam ze sceny chcąc przytulić się do Charliego jednak
ten mnie zaskoczył i złączył nasze usta w pocałunku, który
natychmiast oddałam.
Simon oczywiście mnie pochwalił, tak samo jak Leo z Klaudią.
Głośne piski dziewczyn przypomniały nam o właściwej części
tego wieczoru i już po chwili chłopcy znajdowali się na scenie z
tą samą pozytywną energią co zawsze. Przyglądałyśmy się ich
występowi z uśmiechem na ustach przypominając sobie czasy
koncertów w Polsce. Po zakończonym koncercie dość szybko się
pożegnali i wrócili na backstage. Nie rozumiałam skąd ten
pośpiech ale wytłumaczono mi, że kolejne miasto jest kawałek stąd
i należałoby wyjechać najwcześniej jak to możliwe. W tym wypadku
szybko opuściliśmy klub, a na zewnątrz zdążyła się już
stworzyć spora grupa Bambinos, a ja pomyślałam, że pierwszy raz
goryle się na coś przydadzą. Ochroniarze torowali nam drogę co
ale i tak duży ścisk był odczuwalny.
- Nie chcę zginąć! - krzyknęłam do Charlsa, który szedł przede
mną
Odwrócił głowę w moją stronę, złapał mnie za rękę i
powiedział:
- Ze mną nigdy nie zginiesz
Uśmiechnęłam się na ten gest, a po chwili wydostaliśmy się z
tłumu i znaleźliśmy w busie, który ruszył do Blackpool.