Coś mało osóbek widziało ostatni rozdział, więc jeśli przegapiliście to cofnijcie <3 Miłego czytania!
Zasnęłam mimo wszystko mając nadzieję na miły dzień w nadmorskiej miejscowości.
Zasnęłam mimo wszystko mając nadzieję na miły dzień w nadmorskiej miejscowości.
W
nocy nie mogłam spać, moja podświadomość była łaskawa co
chwila przypominać mi o Brighton. Może uda mi się odespać w
samolocie. Powoli zwlokłam się z łóżka budząc Klaudię.
Nie
zauważyłam Karoliny, pewnie jest rannym ptaszkiem. Podeszłam do
szafy, z której wyjęłam szare dresy i czarną, luźną koszulkę
aby było mi wygodnie podczas podróży. Weszłam do łazienki.
Przemyłam
twarz wodą mówiąc:
- Będzie
dobrze, Pati
Osuszyłam
ją ręcznikiem i zrobiłam lekki makijaż. Ubrałam przygotowane
ciuchy, uczesałam włosy i gotowa wyszłam z toalety. Do walizki
włożyłam prostownicę i zapytałam przyjaciółkę:
- Masz
już wszystko zapakowane?
Otrzymałam
twierdzącą odpowiedź więc zasunęłam suwak. Zmieściłyśmy się
do jednej, w końcu nie jedziemy tam na tak długo. Zniosłam bagaż
na dół gdzie zastałam już chłopców.
~Karolina~
Wstałam
dość wcześnie, zresztą jak zwykle. Postanowiłam nie budzić
dziewczyn i dać im się wyspać. Zeszłam na dół bo wiedziałam,
że już nie zasnę. Lubię gotować więc w ramach niespodzianki
zaczęłam robić śniadanie, żeby umilić dziewczynom dzień. W
pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi, a że nie było nikogo
na dole, pozwoliłam sobie je otworzyć. Stali tam moi idole, do
których momentalnie się przytuliłam. Oni popatrzyli po sobie i
zaśmiali się.
- Przepraszam,
chyba długo będę się przyzwyczajać - zawstydziłam się
- Nie
szkodzi, lubimy przytulać fanki - uśmiechnął się Leo
Zorientowałam
się, że nadal nie wpuściłam ich do środka więc to zrobiłam.
- Czy
to omlety tak ładnie pachną? - zainteresował się brunet
- Dokładnie,
są na słodko - zaśmiałam się - Jak chcecie to bierzcie - wskazałam na talerz i zjedliśmy razem śniadanie
To
takie dziwne, nigdy nie pomyślałabym, że będę jeść śniadanie z
Bars and Melody. Życie płata figle... Gdy już pozmywałam na dół
zeszła Pati witając się buziakiem z Charliem. Moja siostra
oficjalnie wygrała życie. Uśmiechnęłam się na ten widok i
zobaczyłam stojącego przede mną Leo.
- Mamy
coś dla Ciebie - wyszczerzył ząbki podając mi wejściówkę na
backstage
- Jezu,
nie wierzę - wykrzyknęłam - Dziękuję - przytuliłam go
mocno, to takie wspaniałe uczucie
- Nie
ma za co - pocałował mnie w policzek, umieram - Dla Bambinos
zrobimy wszystko -oświadczył i poszedł przywitać się z
Klaudią, która właśnie do nas dołączyła
~Pati~
Charlie
przywitał mnie pocałunkiem. Kochany, zawsze wie jak poprawić
humor. Kiedy się oderwaliśmy od siebie zapytałam:
- Co
Wy tak wcześnie?
- Nie
chcemy tracić dnia - uśmiechnął się
- Poza
tym, macie dokładnie 20 minut do wyjścia, potem musimy jechać
prosto na lotnisko - wtrącił brunet zmierzając w kierunku
Klaudii, która właśnie weszła do kuchni
- A
co gdybyśmy nadal spały? - zaśmiałam się
- Wtedy
byśmy Was obudzili - Charlie objął mnie od tyłu
- Coś
ostatnio lubisz mnie budzić kotek - stwierdziłam
- Ktoś
musi, nie? - odparł całując mnie w policzek
- Jesteście
głodne? - spytała Karolina przypatrująca się naszej czwórce
- I
to jak - wykrzyknęła Klaudia
- Siadajcie,
macie tutaj omlety! Smacznego - z radością obwieściła
Jeju
to takie kochane z jej strony. Wcale nie musiała tego robić, a
poświęciła swój czas. Usiadłyśmy do stołu, właściwie to
wszyscy obecni usiedli. Zdziwiona i trochę skrępowana, że tylko my
spożywamy posiłek zapytałam:
- A
wy nie jecie?
- Już
jedliśmy - zaśmiał się brunet
**
Wyszliśmy
przed dom gdzie stało już auto Pani Victorii. Chłopcy załadowali
naszą walizkę do bagażnika i czekali aż wsiądziemy do samochodu,
a mianowicie aż ja wsiądę, bo Klaudia siedziała już w środku.
Chciałam pożegnać się z siostrą, co za ironia losu.
- Dasz
radę? - spytałam
- Spokojnie,
to tylko dzień - zaśmiała się
- No
wiem, wiem ale dopiero co się poznałyśmy, trochę głupio wyszło - westchnęłam
- Eee
tam, to nie Twoja wina... Poza tym jutro się widzimy, mam
wejściówkę! - wykrzyknęła
- Jejku,
mówiłam, że Ci dadzą - przytuliłam ją
- Dobra
leć już do nich - pogoniła mnie - Baw się dobrze! - pomachała
gdy wsiadałam do środka
- Mam
nadzieję -szepnęłam sama do siebie
Droga
jak zwykle mijała w przyjaznej atmosferze. Pani Victoria dawała nam
ostatnie wskazówki by upewnić się, że bezpiecznie i bez problemów
dotrzemy na miejsce. Zajechaliśmy pod lotnisko, chłopcy wyjęli
walizki i wszyscy pożegnaliśmy się z mamą Leo. Charlie
zaproponował, że pomoże nieść mi bagaż, to kochane z jego
strony. Weszliśmy na teren lotniska. Odprawa poszła szybciej niż
się spodziewaliśmy. Do lotu zostało 45 minut.
~Karolina~
Żegnałam
się z dziewczynami patrząc jak odjeżdżają na lotnisko. Te to
mają cudowne życie, chociaż na swoje też nie narzekam. Samochód
odjechał a po drugiej stronie ulicy zauważyłam Brooklyna, wiec
szybko obróciłam się na pięcie mając nadzieję, że mnie nie
zobaczy. Pospiesznym krokiem szłam w kierunku drzwi, lecz tuż przed
nimi powstrzymała mnie jego ręka spoczywająca na moim ramieniu.
- Cześć - uśmiechał się, zakładam, że miało być to czarujące...
- No
hej - odpowiedziałam obojętnie dając mu do zrozumienia, że nie
jestem łatwą laską
- Tak
sobie pomyślałem, że może masz dzisiaj czas i byśmy gdzieś
wyskoczyli - puścił mi oczko
- Koleś,
po pierwsze znowu zaczynasz mnie irytować a po drugie dzisiaj muszę
pomóc przy przeprowadzce więc nie dam rady - uśmiechnęłam się
zwycięsko
- Spoko,
mogę pomóc - stwierdził tak po prostu wchodząc do środka
- No
i świetnie - odparłam automatycznie nie analizując co właśnie
powiedział, chwila co?
- Nie,
nie trzeba, Naprawdę poradzimy sobie - zaśmiałam się nerwowo
wchodząc za nim do domu jednocześnie próbując go stąd wyrzucić
- Z
czym sobie poradzimy? - zeszła z góry mama
- Z
przeprowadzką - wycedziłam chcąc by przyznała mi rację
- Chętnie
przyda nam się dodatkowa para rąk - uśmiechnęła się i
przywitała z brunetem
- Zajebiście - mruknęłam pod nosem
No
i super. Utkwię z nim na cały dzień, czemu? Nie, że mam coś do
niego ale typ jest dość irytujący czasami. Ale co tam? Ja nie dam
rady? Ja?
Pół
godziny później byliśmy już pod domem gdzie ciężarówka
przywiozła wszelkie tzw. Graty, które zaczęliśmy rozpakowywać i
ustawiać w domu. Kiedy Brooklyn niósł pudło krzyknęłam do
niego:
- Tylko
nie wywal tych pudeł idioto
Nie
będzie miał ze mną łatwo... Chce mnie zdobyć to będzie musiał
się wysilić... Oczywiście nikt jeszcze nie powiedział, że dam mu
się omotać... (hehehe nie grzeczna Karolinka xddd)
~Klaudia~
Korzystając
z faktu, że do lotu zostało nam jeszcze trochę czasu poszliśmy do
Starbucksa po kawę, która nie wątpliwie się przyda. Akurat
zdążymy ją kupić i pójdziemy pod terminal. Szybko się z tym
uwinęliśmy i mając napoje w rękach wyszliśmy z kawiarni (jeśli
Starbucksa można nazwać kawiarnią). Przed wejściem stała dość
duża grupka dziewczyn, które zaczęły piszczeć gdy tylko chłopcy
opuścili pomieszczenie. Fanki, no tak... Gdzie nie pójdziesz i tak
się jakieś znajdą. Wiadomo jaki stosunek do Bambino mają Leo z
Charliem, nie przeszkadza mi to ale niech się pospieszą błagam.
Zdjęcie, przytulas, kolejne zdjęcie bo tamto wyszło brzydkie.
Dziewczyno ciesz się, że w ogóle je masz. Czasami ludzie nie
doceniają tego co dostają. No cóż poradzisz... Przecież im nie
odmówią. Stałyśmy z Pati z boku przyglądając się całej
sytuacji, kiedy doszłyśmy do wniosku, że połowa dziewczyn nie ma
jeszcze zdjęć.
- Możecie
troszkę szybciej? - zwróciłam grzecznie uwagę
- Daj
spokój, masz ich na co dzień - stwierdziła jedna z nich
- Tak,
ale trochę się spieszymy - zauważyłam
Nie
otrzymałam już żadnej odpowiedzi. Westchnęłam tylko patrząc jak
inne dziewczyny przytulają się do mojego chłopaka. Nie jestem
zazdrosna, taaa. Popatrzyłam na Pati, która też nie była
zadowolona.
- Boli?
- zapytałam
- To
tak jakby patrzeć jak ktoś inny trzyma cały Twój świat w
ramionach - spuściła wzrok
- Z
drugiej strony to tylko fanki - stwierdziłam - My jesteśmy kimś
więcej
- Pocieszające - odpowiedziała lekko kpiącym głosem - Chyba musimy się
przyzwyczaić - zauważyła
- Chyba
tak - przyznałam jej rację
Spojrzałam
na zegarek i myślałam, że się przewrócę. 4 minuty do lotu. Na
pewno zdążymy.
- Koniec
tego dobrego - wkurzona prawie że wykrzyczałam pociągając Leo
za rękę
-Co
się dzieje miś? - zapytał lekko rozkojarzony
- A
wiesz która godzina? - spytałam a kiedy zorientował się
zaczęliśmy wszyscy biec
- Gdzie
mamy dotrzeć? - krzyknął Charlie
- Na
drugi koniec lotniska - odpowiedziała mu Pati
Kiedy
dobiegliśmy przez szybę zauważyliśmy startujący samolot,
prawdopodobnie nasz samolot. Po chwili na elektronicznej tablicy
zobaczyliśmy informację dotyczącą naszego lotu, a mianowicie, że
wystartował. Świetnie, przegapiliśmy samolot... Bezsilnie opadłam
na krzesło aby przeanalizować wszystko raz jeszcze. Nie mogłam
myśleć, że będzie idealnie. Dlaczego miałam taką nadzieję?
Wyjazd do Brighton z nim to zbyt piękna wizja, najwyraźniej nie
realna. Ale gdyby nie one, gdyby nie fanki. Zaraz ja też jestem
jedną z nich, nie mogę ich o to obwiniać. Wiem, że nie mogę ale
spójrzmy prawdzie w oczy. Gdyby nie przeszkodziły. Chłopcy też
mogli pilnować czasu. Jestem zła, to miał być mój prezent...
Charlie razem z Pati usiedli nieco dalej, a Leo przysiadł się do
mnie.
- Co
teraz robimy? - zapytał ze stoickim spokojem, tak jak gdyby nigdy
nic, co jeszcze bardziej mnie wkurzyło
- Jak
to co teraz? Zapytaj może swoje fanki - naskoczyłam
- Nie
obwiniaj ich - poprosił - Spróbuję jakoś zamienić te bilety
na następny lot
- Leo,
jak mam ich nie obwiniać? Nie spóźnilibyśmy się gdyby nie one - zauważyłam
- Zrozum, Bambinos są ważne dla nas - złapał mnie za rękę którą
szybko wyswobodziłam z jego ucisku
-Ważniejsze
niż wspólny wyjazd z dziewczyną? A może nie jestem taka ważna
jak mi mówiłeś? - wykrzyczałam gwałtownie wstając i odchodząc
-Klaudia...
- usłyszałam tylko tyle
Podeszłam
do przyjaciółki i blondyna, rozmawiali o zaistniałej sytuacji.
- Hej
mała, co jest? - spytał zatroskany Charlie
- Nic,
nic - uśmiechnęłam się - Nie przeszkadzam Wam?
- No
coś Ty - zaśmiała się Pati
- Właściwie
to będę chyba szedł z Leo załatwiać te bilety, może uda nam się
polecieć kolejnym lotem - stwierdził a obok niego pojawił się
brunet, spojrzał na mnie a ja spuściłam głowę by uniknąć jego
wzroku
Zostałyśmy
same obserwując jak chłopcy dyskutują z pracownikiem z punktu
obsługi klienta.
Przyjaciółka
przyglądała mi się przez chwilę po czym odezwała się:
- O
co chodzi, hm?
- Pierwsza
sprzeczka z Leo - posłałam jej smutny uśmiech - A tak
właściwie to jestem wściekła na niego
- Eeee
tam - westchnęła - Będzie dobrze, zobaczysz. Nie przejmuj się
tym wcale, zobaczysz zaraz załatwią wszystko i będziemy się
cieszyć pobytem w Brighton - zapewniła - Albo Ty będziesz się
cieszyć - dodała po chwili
- O
matko, misia! - przytuliłam ją - Totalnie zapomniałam, Jeju
dajesz radę? - zapytałam
- Muszę - westchnęła - Jak na razie wmawiam sobie, że będzie dobrze.
Nie przejmuj się mną - pocałowała mnie w policzek – Skup się
na związku z Leo, nie możesz dopuścić aby się popsuł!
Może
ma rację, może nie powinnam się na niego wkurzać. Ale jest mi
przykro, zapowiadało się wspaniale. No tak, cisza przed burzą.
Zawsze pójdzie coś nie tak. Życie to nie bajka proszę państwa.
Pół godziny później, po nieustannym awanturowaniu się,
angażowaniu w to ludzi wyższej rangi czyli menadżerów chłopców
(takie propsy mają sławy) udało się bez większych strat bilety z
przegapionego lotu przemienić na następny. Przynajmniej tyle
dobrego. Godzinę później zaczęto wpuszczać nas na pokład.
Podnieśliśmy się wszyscy z krzeseł.
- Możemy
porozmawiać? - usłyszałam jego głos
- Myślałam,
że wolisz rozmawiać z fankami... - nie odwróciłam się nawet w
jego stronę
- Klaudiaaa - przeciągnął
- Tak
mam na imię - uśmiechnęłam się pod nosem - A teraz
przepraszam, nie chcę spóźnić się na lot. Znowu. - odparłam
wchodząc za przyjaciółką do tak zwanego rękawa
Jak
już mówilam przyjaciółka była przede mną co nie wyszło mi na
dobre bo usiadła tuż obok Charliego. Miałam nadzieję, że uda mi
się siedzieć z dala od Leo. Charlie siedział jednak przy oknie
więc nie miałam wyjścia. Po chwili brunet usiadł obok mnie.
Wiedziałam, że będzie próbował rozmawiać. Chcąc tego uniknąć
szybko włożyłam słuchawki do uszu dając mu do zrozumienia aby
zostawił mnie w spokoju. Nigdy nie lubiłam latać samolotami
dlatego też tuż po starcie odruchowo zasnęłam.
~Leo~
Cała
sytuacja z Klaudią mnie przybija. Przecież jeszcze wczoraj było
idealnie. No głupio wyszło z tym lotem ale ostatecznie się udało.
Ona musi zrozumieć, że Bambinos są dla nas ważne. Nie potrafiłbym
odmówić fance, taki już jestem. Mam nadzieję, że jej niedługo
przejdzie. Na prawdę nie mam ochoty się z nią kłócić. Chciałem
z nią porozmawiać ale założyła słuchawki. Nie nawidzi mnie. Czy
zawszę muszę coś zrobić źle? Zawsze musisz coś spierdolić
idioto? Spojrzałem na nią. Zasnęła, jest taka śliczna jak śpi.
Zawsze jest śliczna. Przechyliła głowę. Korzystając z okazji,
delikatnie by jej nie obudzić przyciągnąłem ją do siebie aby
było jej wygodniej.
- Kocham
Cię - wymruczała a ja mimo wszystko uśmiechnąłem się do
siebie wiedząc, że nie jest świadoma swoich słów
Również
założyłem słuchawki na uszy i zacząłem gryźć kabelek od nich.
Zawsze tak robię gdy się denerwuję. Przeszkodziła mi Pati
szturchając mnie w rękę.
- Hmm?
- Nie
przejmuj się tak nią, niedługo jej przejdzie - uśmiechnęła
się pokrzepiająco
- Nie
chcę by mnie obwiniała ale rozumiem ją, ma prawo się wkurzać. To
jej prezent... - westchnąłem – Zawaliłem
- Nawet
tak nie mów, Leo. Daj jej czas - posłała mi oczko i wtuliła się
w Charlsa
Kochana
z niej przyjaciółka. Ma rację... Muszę coś wymyślić. Lot się
dłużył biorąc pod uwagę jak długo myślałem na naszym
związkiem, jednak doczekałem się końca podróży. Kiedy w końcu
wylądowaliśmy pogłaskałem Klaudię po policzku mówiąc:
- Wstawaj
śpioszku
~Klaudia~
- Wstawaj
śpioszku - usłyszałam znajomy głos otwierając oczy
Rozejrzałam
się i zobaczyłam, że leżę w jego objęciach. Zmieszałam się
nieco. Musiałam nieświadomie się w niego wtulić będąc już w
trakcie snu. Uznałam to za niestosowne w sytuacji w jakiej się
znajdujemy więc wydukałam cicho:
- Przepraszam
On
nie odpowiedział tylko przyciągnął do siebie i delikatnie
pocałował. Kiedy się odsunęliśmy wzięłam tylko swoją torebkę
i skierowałam się do wyjścia. Chwilę później wszyscy razem
siedzieliśmy w taksówce jadąc do hotelu. Wyglądałam za okno i
muszę przyznać, że jest tu na prawdę uroczo.
~~*~~
- Mamy
apartament? - zapytała Pati przysłuchując się rozmowie chłopców
z recepcjonistką hotelową
- Dokładnie -odparł Charlie zabierając kluczyk do pokoju - Ale
podziękowania należą się Leo, w końcu on to wszystko
zorganizował - zaznaczył spoglądając na mnie przez co sprawił,
że zaczęłam mieć wyrzuty sumienia
- Starałem
się by było idealnie - wtrącił brunet również patrząc na
mnie na co wymusiłam lekki uśmiech
Apartament
był przecudowny. Jednym słowem luksus. Podzielony był na dwa dwu
osobowe pokoje, do jednego z nich weszła przyjaciółka z blondynem.
Podeszłam do wielkiej szyby, która rozciągała się po długości.
Widok na morze i piękną kamienną plażę z białym molo zapierał
dech w piersiach. Więcej uroku dodawał fakt, że znajdowaliśmy się
na ostatnim piętrze. Stałam tam nadal nie mogąc ruszyć się z
wrażenia, jest tak ślicznie. Po chwili poczułam jak Leo obejmuje
mnie w talii. Teraz nie byłam już na niego zła, raczej na siebie
za to jak się zachowałam wobec niego. On tak się starał a ja po
prostu go zlałam. Ze łzami w oczach odwróciłam się wtulając się
w jego tors.
- Przepraszam
i dziękuję - kilka łez wypłynęło z moich oczu
- Kocham
Cię my polish queen - zarapował ten wers co jeszcze bardziej mnie
wzruszyło
- Ja
Ciebie bardziej - odchyliłam się i złączyłam nasze usta w
namiętnym pocałunku
~Pati~
Od
momentu wylądowania starałam się nie myśleć o tym gdzie właśnie
się znajdujemy. Apartament przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.
Jest taki cudowny, znajduje się na najwyższym pietrze i jest
podzielony na dwa mniejsze pokoje. Weszliśmy z Charliem do jednego z
nich. Znajdowało sie tam ogromne łóżko dwu osobowe, oddzielna
łazienka i duży plazmowy telewizor stojący na komodzie. Wszystko
było bardzo nowoczesne. W oczy rzucała się duża szyba za, która
rozciągał się nieziemski widok. Zaryzykowałam i podeszłam
bliżej, to był chyba błąd. Kamienista plaża, morze, molo.
Wszystko dokładnie tak samo jak zapamiętałam. Moje oczy
momentalnie się zaszkliły na samo wspomnienie, więc odeszłam
patrząc w dół by Charlie nie zauważył nic. Niestety na niego
wpadłam a on się zaśmiał:
- Ejj,
uważaj jak chodzisz
- Prze...Przepraszam - wydusiłam najmniej rozpaczliwie jak było to możliwe a on
podniósł mój podbrudek do góry i akurat wtedy dwie łzy
postanowiły wypłynąć z moich oczu
- Co
się dzieje? - otarł je i zapytał zmartwiony
- Nnnic,
to dlatego że jest tutaj tak pięknie - skłamałam, właściwie
to nie do końca, jest na prawdę bardzo ładnie - To ze wzruszenia - wymyśliłam jakieś beznadziejne kłamstwo, co on teraz o mnie
pomyśli
Blondyn
mocno mnie przytulił, a ja czułam się beznadziejnie. Znacie to
uczucie kiedy tak cholernie chce Wam się zacząć płakać, macie
już nawet załzawione oczy ale nie możecie? Musicie powstrzymywać
łzy co wcale nie jest łatwe, i udawać, że jesteście silni kiedy
tak naprawdę wszystko Wam się wali? Do tego nie do końca wiadomo w
jaki sposób się uspokoić, wyjść z tej całej histerii jeśli
mogę tak to nazwać. Tak właśnie się czułam. Nie mogłam dać
uciec łzom, po prostu nie mogłam. Gdybym była teraz sama, mogłabym
się rzucić na łóżko i wylewać swoje żale w poduszkę. Ale
jestem z nim, nie mogę się poddać. To oni mnie tego nauczyli
przecież. Z trudem się uspokoiłam...
- Co
powiesz na mały spacer? - spytał radośnie Charlie
Nie
chciałam tego, dobrze wiem, że nie chciałam. Wolałabym zostać
tutaj, Zamknąć się w pokoju i pójść spać. Jednak nie byłam w
stanie mu odmówić.
- Czemu
nie? - lekko się uśmiechnęłam - Tylko daj mi chwilkę
- Dobrze
słonko - odparł i pocałował mnie w czoło
Wyjęłam
z walizki zwykłe jeansy na przebranie i wzięłam ze sobą
kosmetyczkę do łazienki. Przebrałam się, odświeżyłam makijaż
i gotowa wyszłam z pomieszczenia. Charls złapał mnie za rękę i
wyszliśmy z pokoju po drodze mijając przytulających się Klaudię
i Leo.
- Wiedziałam,
że się pogodzicie zakochańce - wykrzyknęłam śmiejąc się na
co zostałam uderzona poduszką
- Dobra
już Was zostawiamy samych - dodał Charls
~~*~~
Spacerowaliśmy
wąskimi uliczkami Brighton, były urocze. Dziwiłam się, że nie
dopadły nas jeszcze żadne fanki. W końcu jutro chłopcy mają
tutaj koncert. Brighton jednak wydaje się takie spokojne, trochę
jak miasteczko marzeń, wyjęte ze snów. Wszystko jest tu inne,
jakby przenieść się do innego świata. Chłodny wiatr rozwiewał
moje włosy, na szczęście miałam na sobie pierwszą lepszą kurtkę
dzięki czemu nie było mi zimno. Robiło się coraz później a my
wciąż wciągnięci w rytm życia nadmorskiej miejscowości
przechadzaliśmy się między jego zakątkami. W pewnym momencie
Charlie stanął przede mną, jedną ręką zakrył mi oczy a drugą
położył na moich plecach i zaczął mnie gdzieś prowadzić.
- Co
się dzieje? - zaśmiałam się
- Wszystko
pod kontrolą kochanie - odparł i dalej mnie prowadził
Po
kilku minutach się zatrzymaliśmy a on odsłonił mi oczy.
- Pięknie
co? -zapytał cały uśmiechnięty
Staliśmy
na kamienistej plaży. Szum morza obijał się o uszy. Znowu wszystko
wróciło. Tak jakby to wydarzyło się przed chwilą. Nie mogę tak.
Dłużej nie wytrzymam. Moje oczy po raz kolejny napełniły się
łzami, tym razem nie umiałam ich powstrzymać i nie miałam nawet
takiego zamiaru. Zaczęły lecieć strumieniami a ja stałam jak ta
idiotka tępo wpatrując się w morze.
-Pati?
- zwrócił się do mnie chwiejnym głosem łapiąc mnie za ramię
Cała
zapłakana spojrzałam na niego i zamiast coś odpowiedzieć
uciekłam. Tak po prostu uciekłam.
Biegłam
przed siebie, czując i słysząc kamienie pod stopami. Nie oglądałam
się za siebie. Po co ja właściwie biegłam? Nie ucieknę przed tym
co się już wydarzyło. Zrezygnowana usiadłam nad brzegiem morza i
tak jak wtedy ze łzami patrzyłam na bezkres morza.
~Klaudia~
Stałam
w objęciach Leo wpatrując się w ten piękny widok za oknem. Znów
jest idealnie. Zawsze są przecież jakieś wzloty i upadki. Ale to
tylko nas umacnia.
- Podoba
Ci się tutaj? - wyszeptał odgarniając moje włosy za ucho
- Jeszcze
pytasz? Jest cudownie - rozczuliłam się
- To
tylko część prezentu - stwierdził
- Jak
to? - aż się odsunęłam miło zaskoczona
- Zabieram
Cię na urodzinową randkę - zaśmiał się całując mnie w czoło
- A
mówiłam już jak bardzo Cię kocham? - spytałam
- Dzisiaj
chyba jeszcze nie - odparł
- Więc
mówię teraz, kocham Cię - chciałam go pocałować ale jestem
niższa a on specjalnie mi to utrudniał
- No
ej - stanęłam na palcach nie poddając się a on podniósł mnie
do góry, owinęłam nogi wokół jego pasa i złączyłam nasze usta
w pocałunku
Nadal
trzymając mnie na rękach położył się na łóżku nie przestając
składać pocałunków na moich ustach. Brunet nie wyglądał jakby
chciał zaprzestać wręcz przeciwnie... Miałam tylko nadzieję, że
do pokoju nie wparują nasi przyjaciele.
- To
tak wygląda ta randka? - spytałam łapiąc oddech między
pocałunkami
Pocałował
mnie i odpowiedział:
- Powiedzmy,
że to tylko wstępna jej część - zagryzł wargę
- Leo
no, kusisz - wywróciłam oczami a ten przyciągnął mnie do
siebie i po raz kolejny pocałował
- Co
z kolejną częścią? - droczyłam się z nim
- Może
poczekać - uśmiechnął się zbliżając swoją twarz do mojej
ale ja ją szybko odsunęłam
- Nie
tak szybko kolego, mieliśmy gdzieś wyjść - usiadłam wiedząc,
że właśnie wyprowadzam go z równowagi
- Klaudia
proszę Cię, w tym momencie? - spytał błagalnie
- Spokojnie
Leo, mamy jeszcze czas na to - zaśmiałam się - A na dworze
zaraz będzie ciemno -wyjaśniłam tę jakże trudną do pojęcia
sprawę zgarniając ciuchy i wchodząc do łazienki
Założyłam
tak zwane boyfriendy i zwykłą białą bluzkę, pomalowałam się i
gotowa wyszłam z pomieszczenia. Na łóżku cały czas leżał Leo,
tym razem bez koszulki świecił sześciopakiem.
- Co
Ty wyprawiasz idioto? - zaśmiałam się - Ubieraj się i to już! -
rozbawiona nakazałam
- No
dobra dobra - zgodził się zrezygnowany
~~*~~
- Gdzie
właściwie idziemy? - spytałam kiedy wyszliśmy już z hotelu
- Pamiętasz
widok z okna?
- Trudno
zapomnieć - uśmiechnęłam się
- Pospacerujemy
na tym molo - wskazał na biały obiekt w tej chwili znajdujący
się przed nami
Przy
wejściu widniał napis "Brighton Pier"
Molo
nie było jak wszystkie inne. Jest jedyne w swoim rodzaju. Nie
wspominając o wielu budkach, kasynach i wesołym miasteczku
znajdującym się na samym końcu molo, które oczywiście musimy
odwiedzić. Leo oczywiście chciał iść na roller coaster, którego
panicznie się bałam ale ostatecznie mnie do tego zmusił.
Wsiedliśmy do wagoników a ja już się zestresowałam, kiedy
kolejka ruszyła zrobiło się jeszcze gorzej, Brunet to spostrzegł
i przyciągnął mnie do siebie przez co poczułam się bezpiecznie.
Wyszaleliśmy się na dobre, dosłownie. Skorzystaliśmy chyba z
każdej atrakcji jaka byla możliwa. Na pamiątkę tego cudownego
dnia weszliśmy do budki ze zdjęciami i strzeliliśmy sobie super
foto, które za chwilę były wywołane. Zadowoleni wróciliśmy do
hotelu.
~Pati~
Szum
fal obijał się o moje uszy a moje mokre od płaczu oczu wyświetlały
przede mną wspomnienia. Nie chciałam na to znowu patrzeć, znowu
tego przeżywać. Miałam dość, chwyciłam kamień w rękę,
zamachnęłam się i krzycząc wrzuciłam go do wody patrząc jak w
niej tonie. Chwyciłam kolejny, wzięłam zamach ale czyjaś ręka
nie pozwoliła wykonać mi kolejnego ruchu. Swoimi rękoma owinął
moją zaciśniętą pięść i powoli przysiadł obok mnie. Dłonią
wysuszył załzawione policzki i uniósł mój podbrudek do góry bym
skierowała na niego wzrok. Kiedy to zrobiłam zamknął mnie w
mocnym uścisku jakby nie chciał pozwolić nikomu mnie skrzywdzić.
- Co
się dzieje kochanie? - zmartwił się kiedy wreszcie mnie puścił
- Charlie...
- spuściłam głowę
- Co
się dzieje? - powtórzył z troską
- Nn...Nic - wydukałam
- Wiesz,
że możesz mi zaufać - pogłaskał mnie po policzku
- Wiem
ale zrozum, to dla mnie trudne - westchnęłam - Brighton źle mi
się kojarzy, tylko tyle...
- Na pewno
chodzi o coś więcej, nie byłabyś w takim stanie przez "tylko
tyle". Wiesz mała, czasem lepiej się wygadać - złapał
moje ręce przykrywając je swoimi
Może
zrobi mi się lepiej kiedy to z siebie wyduszę. Przez chwilę
milczałam, spojrzałam na blondyna a on posłał mi spojrzenie dając
znać, że jest ze mną. Dodał mi trochę otuchy...
- Byłam,
byłam kiedyś w Brighton - zaczęłam - Na szkolnej wycieczce.
To był mój prezent urodzinowy bo terminy zbiegały się mniej
więcej w tym samym czasie... W klasie miałam jedną przyjaciółkę,
inni ludzie byli fałszywi dlatego też nie chciałam się z nimi
zadawać. Z Niką zawsze się świetnie dogadywałyśmy, byłyśmy
nie rozłączne. W końcu znałyśmy się od dziecka. Jednak ten
wyjazd zmienił wszystko. Z dnia na dzień przestała się do mnie
odzywać, tak po prostu. Do dziś nie wiem czemu... Olewała mnie,
zachowywała się tak jakby mnie nie było. To był cios poniżej
pasa, bolało jak cholera. Wszystko musiałam zwiedzać sama,
wszędzie chodzić sama. Przyzwyczaiłam się ale kiedy
przyjechaliśmy tutaj, coś we mnie pękło, nie wytrzymałam. Tak
jak teraz usiadłam nad brzegiem morza i zaczęłam płakać, z
bezsilności. Może się wydawać, że to błahostka ale ona była
moją najlepszą przyjaciółką, dotknęło mnie to bardziej niż Ci
się wdaje... Nie umiałam sobie z tym poradzić tym bardziej będąc
tysiące kilometrów od domu. Nie móc do kogo się przytulić i
wyżalić. Siedziałam i płakałam, nie chciałam by inni to
widzieli. Nie potrafiłam się uspokoić. Wiesz jak to jest kiedy
osoba, którą znałeś przez prawie całe swoje życie tak nagle
znika, tak bardzo Cię rani? Później tylko się już zastanawiasz,
co z tobą jest nie tak, co zrobiłeś źle. Dobrze jeszcze pamiętam
pierwszy dzień wyjazdu, wszystko było idealnie, śmiałyśmy się
razem bawiąc się w najlepsze. Nie mam zielonego pojęcia co stało
się potem? Czym sobie zasłużyłam? Czy zostawiła mnie bo jej się
znudziłam? Czy może nigdy tak naprawdę się nie przyjaźniłyśmy?
Po prostu, jednego dnia wszystko zmieniło się o 180 stopni. -
poczułam strumienie łez na policzkach – Nie potrafiłam się już
cieszyć z wyjazdu, odliczałam dni do końca by móc już być w
domu. Chciałam płakać, krzyczeć ale nie mogłam. Wszyscy
zobaczyliby jaka byłam słaba. Wiesz kto mi pomógł wtedy? Wy...
Cały czas słuchałam 'Stay Strong' i 'Hopeful'... Od tamtej pory
się nie przyjaźnimy... Minęły dwa lata, myślałam, że już mi
przeszło ale kiedy znalazłam się tutaj ,wszystko wróciło...
- Tęsknisz
za nią? - spytał przyciągając mnie bliżej siebie
- Nie,
chyba nie... - stwierdziłam - Wiesz tęskniłam za nią na
początku, nie mogłam się z tym wszystkim pogodzić, jednak z
biegiem czasu zaczęło to do mnie docierać. Zaakceptowałam fakt,
że nie byłam jej potrzebna - uśmiechnęłam się smutno - Chciałam zacząć od nowa... Na kilka miesięcy przed tym
wydarzeniem pojawiła się Klaudia, która mnie wspierała i nie
zostawiła, nadal jest...
- Bo
widzisz, niektórzy ludzi po prostu nie są nam pisani. Być może i
lepiej, że tak się stało. Dzięki tej sytuacji zżyłyście się z
Klaudią. Ona jest i zawsze będzie, podobnie jak ja i Leo. Wiem, że
wspomnienia bolą, nawet bardzo jednak nie zmienimy tego co już
było. Teraz jesteśmy tutaj razem, nie pozwolę nikomu już nigdy
Cię skrzywidzić. Skup się na teraźniejszości Pati i daj się
ponieść emocjom a zobaczysz jak wszystko powoli zacznie się
układać - szepnął złączając nasze usta w pocałunku
- Kocham
Cię, wiesz? Dziękuję, że jesteś zawsze kiedy tego potrzebuję - mocno się w niego wtuliłam
- Zawszę
będę - wyznał całując mnie w szyję
Siedzieliśmy
wtuleni w siebie nad brzegiem morza. To takie romantyczne. Czas chyba
stworzyć sobie nowe, lepsze wspomnienie co do Brighton a tamto raz
na zawsze wyrzucić z głowy. Od tej pory kiedyś ktoś wspomni o
nadmorskiej miejscowości w mojej głowie będzie obraz dwóch
zakochanych nastolatków siedzących nad brzegiem wzburzonego morza i
zachodzącym przed nimi słońcem.
"Just
close your eyes, the sun is going down
Dorzucam Wam też moje zdjęcia z Brighton, enjoy xx (tak wiem, dużo ich ahahaha)