czwartek, 28 stycznia 2016

XXII rozdział

Coś mało osóbek widziało ostatni rozdział, więc jeśli przegapiliście to cofnijcie <3 Miłego czytania!


Zasnęłam mimo wszystko mając nadzieję na miły dzień w nadmorskiej miejscowości.

W nocy nie mogłam spać, moja podświadomość była łaskawa co chwila przypominać mi o Brighton. Może uda mi się odespać w samolocie. Powoli zwlokłam się z łóżka budząc Klaudię.
Nie zauważyłam Karoliny, pewnie jest rannym ptaszkiem. Podeszłam do szafy, z której wyjęłam szare dresy i czarną, luźną koszulkę aby było mi wygodnie podczas podróży. Weszłam do łazienki.
Przemyłam twarz wodą mówiąc:

- Będzie dobrze, Pati

Osuszyłam ją ręcznikiem i zrobiłam lekki makijaż. Ubrałam przygotowane ciuchy, uczesałam włosy i gotowa wyszłam z toalety. Do walizki włożyłam prostownicę i zapytałam przyjaciółkę:

- Masz już wszystko zapakowane?

Otrzymałam twierdzącą odpowiedź więc zasunęłam suwak. Zmieściłyśmy się do jednej, w końcu nie jedziemy tam na tak długo. Zniosłam bagaż na dół gdzie zastałam już chłopców.

~Karolina~
Wstałam dość wcześnie, zresztą jak zwykle. Postanowiłam nie budzić dziewczyn i dać im się wyspać. Zeszłam na dół bo wiedziałam, że już nie zasnę. Lubię gotować więc w ramach niespodzianki zaczęłam robić śniadanie, żeby umilić dziewczynom dzień. W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi, a że nie było nikogo na dole, pozwoliłam sobie je otworzyć. Stali tam moi idole, do których momentalnie się przytuliłam. Oni popatrzyli po sobie i zaśmiali się.

- Przepraszam, chyba długo będę się przyzwyczajać - zawstydziłam się
- Nie szkodzi, lubimy przytulać fanki - uśmiechnął się Leo

Zorientowałam się, że nadal nie wpuściłam ich do środka więc to zrobiłam.

- Czy to omlety tak ładnie pachną? - zainteresował się brunet
- Dokładnie, są na słodko - zaśmiałam się - Jak chcecie to bierzcie - wskazałam na talerz i zjedliśmy razem śniadanie
To takie dziwne, nigdy nie pomyślałabym, że będę jeść śniadanie z Bars and Melody. Życie płata figle... Gdy już pozmywałam na dół zeszła Pati witając się buziakiem z Charliem. Moja siostra oficjalnie wygrała życie. Uśmiechnęłam się na ten widok i zobaczyłam stojącego przede mną Leo.

- Mamy coś dla Ciebie - wyszczerzył ząbki podając mi wejściówkę na backstage
- Jezu, nie wierzę - wykrzyknęłam - Dziękuję - przytuliłam go mocno, to takie wspaniałe uczucie
- Nie ma za co - pocałował mnie w policzek, umieram  - Dla Bambinos zrobimy wszystko -oświadczył i poszedł przywitać się z Klaudią, która właśnie do nas dołączyła

~Pati~
Charlie przywitał mnie pocałunkiem. Kochany, zawsze wie jak poprawić humor. Kiedy się oderwaliśmy od siebie zapytałam:

- Co Wy tak wcześnie?
- Nie chcemy tracić dnia - uśmiechnął się
- Poza tym, macie dokładnie 20 minut do wyjścia, potem musimy jechać prosto na lotnisko - wtrącił brunet zmierzając w kierunku Klaudii, która właśnie weszła do kuchni
- A co gdybyśmy nadal spały? - zaśmiałam się
- Wtedy byśmy Was obudzili - Charlie objął mnie od tyłu
- Coś ostatnio lubisz mnie budzić kotek - stwierdziłam
- Ktoś musi, nie? - odparł całując mnie w policzek
- Jesteście głodne? - spytała Karolina przypatrująca się naszej czwórce
- I to jak - wykrzyknęła Klaudia
- Siadajcie, macie tutaj omlety! Smacznego - z radością obwieściła

Jeju to takie kochane z jej strony. Wcale nie musiała tego robić, a poświęciła swój czas. Usiadłyśmy do stołu, właściwie to wszyscy obecni usiedli. Zdziwiona i trochę skrępowana, że tylko my spożywamy posiłek zapytałam:

- A wy nie jecie?
- Już jedliśmy - zaśmiał się brunet
**
Wyszliśmy przed dom gdzie stało już auto Pani Victorii. Chłopcy załadowali naszą walizkę do bagażnika i czekali aż wsiądziemy do samochodu, a mianowicie aż ja wsiądę, bo Klaudia siedziała już w środku. Chciałam pożegnać się z siostrą, co za ironia losu.

- Dasz radę? - spytałam
- Spokojnie, to tylko dzień - zaśmiała się
- No wiem, wiem ale dopiero co się poznałyśmy, trochę głupio wyszło - westchnęłam
- Eee tam, to nie Twoja wina... Poza tym jutro się widzimy, mam wejściówkę! - wykrzyknęła
- Jejku, mówiłam, że Ci dadzą - przytuliłam ją
- Dobra leć już do nich - pogoniła mnie - Baw się dobrze! - pomachała gdy wsiadałam do środka
- Mam nadzieję -szepnęłam sama do siebie

Droga jak zwykle mijała w przyjaznej atmosferze. Pani Victoria dawała nam ostatnie wskazówki by upewnić się, że bezpiecznie i bez problemów dotrzemy na miejsce. Zajechaliśmy pod lotnisko, chłopcy wyjęli walizki i wszyscy pożegnaliśmy się z mamą Leo. Charlie zaproponował, że pomoże nieść mi bagaż, to kochane z jego strony. Weszliśmy na teren lotniska. Odprawa poszła szybciej niż się spodziewaliśmy. Do lotu zostało 45 minut.


~Karolina~
Żegnałam się z dziewczynami patrząc jak odjeżdżają na lotnisko. Te to mają cudowne życie, chociaż na swoje też nie narzekam. Samochód odjechał a po drugiej stronie ulicy zauważyłam Brooklyna, wiec szybko obróciłam się na pięcie mając nadzieję, że mnie nie zobaczy. Pospiesznym krokiem szłam w kierunku drzwi, lecz tuż przed nimi powstrzymała mnie jego ręka spoczywająca na moim ramieniu.

- Cześć - uśmiechał się, zakładam, że miało być to czarujące...
- No hej - odpowiedziałam obojętnie dając mu do zrozumienia, że nie jestem łatwą laską
- Tak sobie pomyślałem, że może masz dzisiaj czas i byśmy gdzieś wyskoczyli - puścił mi oczko
- Koleś, po pierwsze znowu zaczynasz mnie irytować a po drugie dzisiaj muszę pomóc przy przeprowadzce więc nie dam rady - uśmiechnęłam się zwycięsko
- Spoko, mogę pomóc - stwierdził tak po prostu wchodząc do środka
- No i świetnie - odparłam automatycznie nie analizując co właśnie powiedział, chwila co?
- Nie, nie trzeba, Naprawdę poradzimy sobie - zaśmiałam się nerwowo wchodząc za nim do domu jednocześnie próbując go stąd wyrzucić
Z czym sobie poradzimy? - zeszła z góry mama
- Z przeprowadzką - wycedziłam chcąc by przyznała mi rację
- Chętnie przyda nam się dodatkowa para rąk - uśmiechnęła się i przywitała z brunetem
- Zajebiście - mruknęłam pod nosem

No i super. Utkwię z nim na cały dzień, czemu? Nie, że mam coś do niego ale typ jest dość irytujący czasami. Ale co tam? Ja nie dam rady? Ja?
Pół godziny później byliśmy już pod domem gdzie ciężarówka przywiozła wszelkie tzw. Graty, które zaczęliśmy rozpakowywać i ustawiać w domu. Kiedy Brooklyn niósł pudło krzyknęłam do niego:

- Tylko nie wywal tych pudeł idioto

Nie będzie miał ze mną łatwo... Chce mnie zdobyć to będzie musiał się wysilić... Oczywiście nikt jeszcze nie powiedział, że dam mu się omotać... (hehehe nie grzeczna Karolinka xddd)


~Klaudia~
Korzystając z faktu, że do lotu zostało nam jeszcze trochę czasu poszliśmy do Starbucksa po kawę, która nie wątpliwie się przyda. Akurat zdążymy ją kupić i pójdziemy pod terminal. Szybko się z tym uwinęliśmy i mając napoje w rękach wyszliśmy z kawiarni (jeśli Starbucksa można nazwać kawiarnią). Przed wejściem stała dość duża grupka dziewczyn, które zaczęły piszczeć gdy tylko chłopcy opuścili pomieszczenie. Fanki, no tak... Gdzie nie pójdziesz i tak się jakieś znajdą. Wiadomo jaki stosunek do Bambino mają Leo z Charliem, nie przeszkadza mi to ale niech się pospieszą błagam. Zdjęcie, przytulas, kolejne zdjęcie bo tamto wyszło brzydkie. Dziewczyno ciesz się, że w ogóle je masz. Czasami ludzie nie doceniają tego co dostają. No cóż poradzisz... Przecież im nie odmówią. Stałyśmy z Pati z boku przyglądając się całej sytuacji, kiedy doszłyśmy do wniosku, że połowa dziewczyn nie ma jeszcze zdjęć.

- Możecie troszkę szybciej? - zwróciłam grzecznie uwagę
- Daj spokój, masz ich na co dzień - stwierdziła jedna z nich
- Tak, ale trochę się spieszymy - zauważyłam

Nie otrzymałam już żadnej odpowiedzi. Westchnęłam tylko patrząc jak inne dziewczyny przytulają się do mojego chłopaka. Nie jestem zazdrosna, taaa. Popatrzyłam na Pati, która też nie była zadowolona.

- Boli? - zapytałam
- To tak jakby patrzeć jak ktoś inny trzyma cały Twój świat w ramionach - spuściła wzrok
- Z drugiej strony to tylko fanki - stwierdziłam - My jesteśmy kimś więcej
- Pocieszające - odpowiedziała lekko kpiącym głosem - Chyba musimy się przyzwyczaić - zauważyła
- Chyba tak - przyznałam jej rację

Spojrzałam na zegarek i myślałam, że się przewrócę. 4 minuty do lotu. Na pewno zdążymy.

- Koniec tego dobrego - wkurzona prawie że wykrzyczałam pociągając Leo za rękę
 -Co się dzieje miś? - zapytał lekko rozkojarzony
- A wiesz która godzina? - spytałam a kiedy zorientował się zaczęliśmy wszyscy biec
- Gdzie mamy dotrzeć? - krzyknął Charlie
- Na drugi koniec lotniska - odpowiedziała mu Pati

Kiedy dobiegliśmy przez szybę zauważyliśmy startujący samolot, prawdopodobnie nasz samolot. Po chwili na elektronicznej tablicy zobaczyliśmy informację dotyczącą naszego lotu, a mianowicie, że wystartował. Świetnie, przegapiliśmy samolot... Bezsilnie opadłam na krzesło aby przeanalizować wszystko raz jeszcze. Nie mogłam myśleć, że będzie idealnie. Dlaczego miałam taką nadzieję? Wyjazd do Brighton z nim to zbyt piękna wizja, najwyraźniej nie realna. Ale gdyby nie one, gdyby nie fanki. Zaraz ja też jestem jedną z nich, nie mogę ich o to obwiniać. Wiem, że nie mogę ale spójrzmy prawdzie w oczy. Gdyby nie przeszkodziły. Chłopcy też mogli pilnować czasu. Jestem zła, to miał być mój prezent... Charlie razem z Pati usiedli nieco dalej, a Leo przysiadł się do mnie.

- Co teraz robimy? - zapytał ze stoickim spokojem, tak jak gdyby nigdy nic, co jeszcze bardziej mnie wkurzyło
- Jak to co teraz? Zapytaj może swoje fanki - naskoczyłam
- Nie obwiniaj ich - poprosił - Spróbuję jakoś zamienić te bilety na następny lot
- Leo, jak mam ich nie obwiniać? Nie spóźnilibyśmy się gdyby nie one - zauważyłam
- Zrozum, Bambinos są ważne dla nas - złapał mnie za rękę którą szybko wyswobodziłam z jego ucisku
-Ważniejsze niż wspólny wyjazd z dziewczyną? A może nie jestem taka ważna jak mi mówiłeś? - wykrzyczałam gwałtownie wstając i odchodząc
-Klaudia... - usłyszałam tylko tyle

Podeszłam do przyjaciółki i blondyna, rozmawiali o zaistniałej sytuacji.

- Hej mała, co jest? - spytał zatroskany Charlie
- Nic, nic - uśmiechnęłam się - Nie przeszkadzam Wam?
- No coś Ty - zaśmiała się Pati
- Właściwie to będę chyba szedł z Leo załatwiać te bilety, może uda nam się polecieć kolejnym lotem -  stwierdził a obok niego pojawił się brunet, spojrzał na mnie a ja spuściłam głowę by uniknąć jego wzroku

Zostałyśmy same obserwując jak chłopcy dyskutują z pracownikiem z punktu obsługi klienta.
Przyjaciółka przyglądała mi się przez chwilę po czym odezwała się:

- O co chodzi, hm?
- Pierwsza sprzeczka z Leo - posłałam jej smutny uśmiech - A tak właściwie to jestem wściekła na niego
- Eeee tam - westchnęła - Będzie dobrze, zobaczysz. Nie przejmuj się tym wcale, zobaczysz zaraz załatwią wszystko i będziemy się cieszyć pobytem w Brighton -  zapewniła - Albo Ty będziesz się cieszyć - dodała po chwili
- O matko, misia! - przytuliłam ją - Totalnie zapomniałam, Jeju dajesz radę? - zapytałam
- Muszę - westchnęła - Jak na razie wmawiam sobie, że będzie dobrze. Nie przejmuj się mną - pocałowała mnie w policzek – Skup się na związku z Leo, nie możesz dopuścić aby się popsuł!

Może ma rację, może nie powinnam się na niego wkurzać. Ale jest mi przykro, zapowiadało się wspaniale. No tak, cisza przed burzą. Zawsze pójdzie coś nie tak. Życie to nie bajka proszę państwa. Pół godziny później, po nieustannym awanturowaniu się, angażowaniu w to ludzi wyższej rangi czyli menadżerów chłopców (takie propsy mają sławy) udało się bez większych strat bilety z przegapionego lotu przemienić na następny. Przynajmniej tyle dobrego. Godzinę później zaczęto wpuszczać nas na pokład. Podnieśliśmy się wszyscy z krzeseł.

- Możemy porozmawiać? - usłyszałam jego głos
- Myślałam, że wolisz rozmawiać z fankami... - nie odwróciłam się nawet w jego stronę
- Klaudiaaa - przeciągnął
- Tak mam na imię - uśmiechnęłam się pod nosem - A teraz przepraszam, nie chcę spóźnić się na lot. Znowu. - odparłam wchodząc za przyjaciółką do tak zwanego rękawa

Jak już mówilam przyjaciółka była przede mną co nie wyszło mi na dobre bo usiadła tuż obok Charliego. Miałam nadzieję, że uda mi się siedzieć z dala od Leo. Charlie siedział jednak przy oknie więc nie miałam wyjścia. Po chwili brunet usiadł obok mnie. Wiedziałam, że będzie próbował rozmawiać. Chcąc tego uniknąć szybko włożyłam słuchawki do uszu dając mu do zrozumienia aby zostawił mnie w spokoju. Nigdy nie lubiłam latać samolotami dlatego też tuż po starcie odruchowo zasnęłam.

~Leo~
Cała sytuacja z Klaudią mnie przybija. Przecież jeszcze wczoraj było idealnie. No głupio wyszło z tym lotem ale ostatecznie się udało. Ona musi zrozumieć, że Bambinos są dla nas ważne. Nie potrafiłbym odmówić fance, taki już jestem. Mam nadzieję, że jej niedługo przejdzie. Na prawdę nie mam ochoty się z nią kłócić. Chciałem z nią porozmawiać ale założyła słuchawki. Nie nawidzi mnie. Czy zawszę muszę coś zrobić źle? Zawsze musisz coś spierdolić idioto? Spojrzałem na nią. Zasnęła, jest taka śliczna jak śpi. Zawsze jest śliczna. Przechyliła głowę. Korzystając z okazji, delikatnie by jej nie obudzić przyciągnąłem ją do siebie aby było jej wygodniej.

- Kocham Cię - wymruczała a ja mimo wszystko uśmiechnąłem się do siebie wiedząc, że nie jest świadoma swoich słów

Również założyłem słuchawki na uszy i zacząłem gryźć kabelek od nich. Zawsze tak robię gdy się denerwuję. Przeszkodziła mi Pati szturchając mnie w rękę.

- Hmm?
- Nie przejmuj się tak nią, niedługo jej przejdzie - uśmiechnęła się pokrzepiająco
- Nie chcę by mnie obwiniała ale rozumiem ją, ma prawo się wkurzać. To jej prezent... - westchnąłem – Zawaliłem
- Nawet tak nie mów, Leo. Daj jej czas - posłała mi oczko i wtuliła się w Charlsa

Kochana z niej przyjaciółka. Ma rację... Muszę coś wymyślić. Lot się dłużył biorąc pod uwagę jak długo myślałem na naszym związkiem, jednak doczekałem się końca podróży. Kiedy w końcu wylądowaliśmy pogłaskałem Klaudię po policzku mówiąc:

- Wstawaj śpioszku

~Klaudia~
- Wstawaj śpioszku - usłyszałam znajomy głos otwierając oczy

Rozejrzałam się i zobaczyłam, że leżę w jego objęciach. Zmieszałam się nieco. Musiałam nieświadomie się w niego wtulić będąc już w trakcie snu. Uznałam to za niestosowne w sytuacji w jakiej się znajdujemy więc wydukałam cicho:

- Przepraszam

On nie odpowiedział tylko przyciągnął do siebie i delikatnie pocałował. Kiedy się odsunęliśmy wzięłam tylko swoją torebkę i skierowałam się do wyjścia. Chwilę później wszyscy razem siedzieliśmy w taksówce jadąc do hotelu. Wyglądałam za okno i muszę przyznać, że jest tu na prawdę uroczo.

~~*~~
- Mamy apartament? - zapytała Pati przysłuchując się rozmowie chłopców z recepcjonistką hotelową
- Dokładnie -odparł Charlie zabierając kluczyk do pokoju - Ale podziękowania należą się Leo, w końcu on to wszystko zorganizował - zaznaczył spoglądając na mnie przez co sprawił, że zaczęłam mieć wyrzuty sumienia
- Starałem się by było idealnie - wtrącił brunet również patrząc na mnie na co wymusiłam lekki uśmiech

Apartament był przecudowny. Jednym słowem luksus. Podzielony był na dwa dwu osobowe pokoje, do jednego z nich weszła przyjaciółka z blondynem. Podeszłam do wielkiej szyby, która rozciągała się po długości. Widok na morze i piękną kamienną plażę z białym molo zapierał dech w piersiach. Więcej uroku dodawał fakt, że znajdowaliśmy się na ostatnim piętrze. Stałam tam nadal nie mogąc ruszyć się z wrażenia, jest tak ślicznie. Po chwili poczułam jak Leo obejmuje mnie w talii. Teraz nie byłam już na niego zła, raczej na siebie za to jak się zachowałam wobec niego. On tak się starał a ja po prostu go zlałam. Ze łzami w oczach odwróciłam się wtulając się w jego tors.

- Przepraszam i dziękuję - kilka łez wypłynęło z moich oczu
- Kocham Cię my polish queen - zarapował ten wers co jeszcze bardziej mnie wzruszyło
- Ja Ciebie bardziej - odchyliłam się i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku

~Pati~
Od momentu wylądowania starałam się nie myśleć o tym gdzie właśnie się znajdujemy. Apartament przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Jest taki cudowny, znajduje się na najwyższym pietrze i jest podzielony na dwa mniejsze pokoje. Weszliśmy z Charliem do jednego z nich. Znajdowało sie tam ogromne łóżko dwu osobowe, oddzielna łazienka i duży plazmowy telewizor stojący na komodzie. Wszystko było bardzo nowoczesne. W oczy rzucała się duża szyba za, która rozciągał się nieziemski widok. Zaryzykowałam i podeszłam bliżej, to był chyba błąd. Kamienista plaża, morze, molo. Wszystko dokładnie tak samo jak zapamiętałam. Moje oczy momentalnie się zaszkliły na samo wspomnienie, więc odeszłam patrząc w dół by Charlie nie zauważył nic. Niestety na niego wpadłam a on się zaśmiał:

- Ejj, uważaj jak chodzisz
- Prze...Przepraszam - wydusiłam najmniej rozpaczliwie jak było to możliwe a on podniósł mój podbrudek do góry i akurat wtedy dwie łzy postanowiły wypłynąć z moich oczu
- Co się dzieje? - otarł je i zapytał zmartwiony
- Nnnic, to dlatego że jest tutaj tak pięknie - skłamałam, właściwie to nie do końca, jest na prawdę bardzo ładnie - To ze wzruszenia - wymyśliłam jakieś beznadziejne kłamstwo, co on teraz o mnie pomyśli

Blondyn mocno mnie przytulił, a ja czułam się beznadziejnie. Znacie to uczucie kiedy tak cholernie chce Wam się zacząć płakać, macie już nawet załzawione oczy ale nie możecie? Musicie powstrzymywać łzy co wcale nie jest łatwe, i udawać, że jesteście silni kiedy tak naprawdę wszystko Wam się wali? Do tego nie do końca wiadomo w jaki sposób się uspokoić, wyjść z tej całej histerii jeśli mogę tak to nazwać. Tak właśnie się czułam. Nie mogłam dać uciec łzom, po prostu nie mogłam. Gdybym była teraz sama, mogłabym się rzucić na łóżko i wylewać swoje żale w poduszkę. Ale jestem z nim, nie mogę się poddać. To oni mnie tego nauczyli przecież. Z trudem się uspokoiłam...

- Co powiesz na mały spacer? - spytał radośnie Charlie

Nie chciałam tego, dobrze wiem, że nie chciałam. Wolałabym zostać tutaj, Zamknąć się w pokoju i pójść spać. Jednak nie byłam w stanie mu odmówić.

- Czemu nie? - lekko się uśmiechnęłam - Tylko daj mi chwilkę
- Dobrze słonko - odparł i pocałował mnie w czoło

Wyjęłam z walizki zwykłe jeansy na przebranie i wzięłam ze sobą kosmetyczkę do łazienki. Przebrałam się, odświeżyłam makijaż i gotowa wyszłam z pomieszczenia. Charls złapał mnie za rękę i wyszliśmy z pokoju po drodze mijając przytulających się Klaudię i Leo.

- Wiedziałam, że się pogodzicie zakochańce - wykrzyknęłam śmiejąc się na co zostałam uderzona poduszką
- Dobra już Was zostawiamy samych - dodał Charls

~~*~~
Spacerowaliśmy wąskimi uliczkami Brighton, były urocze. Dziwiłam się, że nie dopadły nas jeszcze żadne fanki. W końcu jutro chłopcy mają tutaj koncert. Brighton jednak wydaje się takie spokojne, trochę jak miasteczko marzeń, wyjęte ze snów. Wszystko jest tu inne, jakby przenieść się do innego świata. Chłodny wiatr rozwiewał moje włosy, na szczęście miałam na sobie pierwszą lepszą kurtkę dzięki czemu nie było mi zimno. Robiło się coraz później a my wciąż wciągnięci w rytm życia nadmorskiej miejscowości przechadzaliśmy się między jego zakątkami. W pewnym momencie Charlie stanął przede mną, jedną ręką zakrył mi oczy a drugą położył na moich plecach i zaczął mnie gdzieś prowadzić.

- Co się dzieje? - zaśmiałam się
- Wszystko pod kontrolą kochanie - odparł i dalej mnie prowadził

Po kilku minutach się zatrzymaliśmy a on odsłonił mi oczy.

- Pięknie co? -zapytał cały uśmiechnięty

Staliśmy na kamienistej plaży. Szum morza obijał się o uszy. Znowu wszystko wróciło. Tak jakby to wydarzyło się przed chwilą. Nie mogę tak. Dłużej nie wytrzymam. Moje oczy po raz kolejny napełniły się łzami, tym razem nie umiałam ich powstrzymać i nie miałam nawet takiego zamiaru. Zaczęły lecieć strumieniami a ja stałam jak ta idiotka tępo wpatrując się w morze.

-Pati? - zwrócił się do mnie chwiejnym głosem łapiąc mnie za ramię

Cała zapłakana spojrzałam na niego i zamiast coś odpowiedzieć uciekłam. Tak po prostu uciekłam.


Biegłam przed siebie, czując i słysząc kamienie pod stopami. Nie oglądałam się za siebie. Po co ja właściwie biegłam? Nie ucieknę przed tym co się już wydarzyło. Zrezygnowana usiadłam nad brzegiem morza i tak jak wtedy ze łzami patrzyłam na bezkres morza.

~Klaudia~
Stałam w objęciach Leo wpatrując się w ten piękny widok za oknem. Znów jest idealnie. Zawsze są przecież jakieś wzloty i upadki. Ale to tylko nas umacnia.

- Podoba Ci się tutaj? - wyszeptał odgarniając moje włosy za ucho
- Jeszcze pytasz? Jest cudownie - rozczuliłam się
- To tylko część prezentu - stwierdził
- Jak to? - aż się odsunęłam miło zaskoczona
- Zabieram Cię na urodzinową randkę - zaśmiał się całując mnie w czoło
- A mówiłam już jak bardzo Cię kocham? - spytałam
- Dzisiaj chyba jeszcze nie - odparł
- Więc mówię teraz, kocham Cię - chciałam go pocałować ale jestem niższa a on specjalnie mi to utrudniał
- No ej - stanęłam na palcach nie poddając się a on podniósł mnie do góry, owinęłam nogi wokół jego pasa i złączyłam nasze usta w pocałunku
Nadal trzymając mnie na rękach położył się na łóżku nie przestając składać pocałunków na moich ustach. Brunet nie wyglądał jakby chciał zaprzestać wręcz przeciwnie... Miałam tylko nadzieję, że do pokoju nie wparują nasi przyjaciele.

- To tak wygląda ta randka? - spytałam łapiąc oddech między pocałunkami

Pocałował mnie i odpowiedział:

- Powiedzmy, że to tylko wstępna jej część - zagryzł wargę
- Leo no, kusisz - wywróciłam oczami a ten przyciągnął mnie do siebie i po raz kolejny pocałował
- Co z kolejną częścią? - droczyłam się z nim
- Może poczekać - uśmiechnął się zbliżając swoją twarz do mojej ale ja ją szybko odsunęłam
- Nie tak szybko kolego, mieliśmy gdzieś wyjść - usiadłam wiedząc, że właśnie wyprowadzam go z równowagi
- Klaudia proszę Cię, w tym momencie? - spytał błagalnie
- Spokojnie Leo, mamy jeszcze czas na to - zaśmiałam się - A na dworze zaraz będzie ciemno -wyjaśniłam tę jakże trudną do pojęcia sprawę zgarniając ciuchy i wchodząc do łazienki

Założyłam tak zwane boyfriendy i zwykłą białą bluzkę, pomalowałam się i gotowa wyszłam z pomieszczenia. Na łóżku cały czas leżał Leo, tym razem bez koszulki świecił sześciopakiem.

- Co Ty wyprawiasz idioto? - zaśmiałam się - Ubieraj się i to już! - rozbawiona nakazałam
- No dobra dobra - zgodził się zrezygnowany

~~*~~
- Gdzie właściwie idziemy? - spytałam kiedy wyszliśmy już z hotelu
- Pamiętasz widok z okna?
- Trudno zapomnieć - uśmiechnęłam się
- Pospacerujemy na tym molo - wskazał na biały obiekt w tej chwili znajdujący się przed nami
Przy wejściu widniał napis "Brighton Pier"

                                                       
Molo nie było jak wszystkie inne. Jest jedyne w swoim rodzaju. Nie wspominając o wielu budkach, kasynach i wesołym miasteczku znajdującym się na samym końcu molo, które oczywiście musimy odwiedzić. Leo oczywiście chciał iść na roller coaster, którego panicznie się bałam ale ostatecznie mnie do tego zmusił. Wsiedliśmy do wagoników a ja już się zestresowałam, kiedy kolejka ruszyła zrobiło się jeszcze gorzej, Brunet to spostrzegł i przyciągnął mnie do siebie przez co poczułam się bezpiecznie. Wyszaleliśmy się na dobre, dosłownie. Skorzystaliśmy chyba z każdej atrakcji jaka byla możliwa. Na pamiątkę tego cudownego dnia weszliśmy do budki ze zdjęciami i strzeliliśmy sobie super foto, które za chwilę były wywołane. Zadowoleni wróciliśmy do hotelu.

~Pati~
Szum fal obijał się o moje uszy a moje mokre od płaczu oczu wyświetlały przede mną wspomnienia. Nie chciałam na to znowu patrzeć, znowu tego przeżywać. Miałam dość, chwyciłam kamień w rękę, zamachnęłam się i krzycząc wrzuciłam go do wody patrząc jak w niej tonie. Chwyciłam kolejny, wzięłam zamach ale czyjaś ręka nie pozwoliła wykonać mi kolejnego ruchu. Swoimi rękoma owinął moją zaciśniętą pięść i powoli przysiadł obok mnie. Dłonią wysuszył załzawione policzki i uniósł mój podbrudek do góry bym skierowała na niego wzrok. Kiedy to zrobiłam zamknął mnie w mocnym uścisku jakby nie chciał pozwolić nikomu mnie skrzywdzić.

- Co się dzieje kochanie? - zmartwił się kiedy wreszcie mnie puścił
- Charlie... - spuściłam głowę
- Co się dzieje? - powtórzył z troską
- Nn...Nic - wydukałam
- Wiesz, że możesz mi zaufać - pogłaskał mnie po policzku
- Wiem ale zrozum, to dla mnie trudne - westchnęłam - Brighton źle mi się kojarzy, tylko tyle...
- Na pewno chodzi o coś więcej, nie byłabyś w takim stanie przez "tylko tyle". Wiesz mała, czasem lepiej się wygadać - złapał moje ręce przykrywając je swoimi

Może zrobi mi się lepiej kiedy to z siebie wyduszę. Przez chwilę milczałam, spojrzałam na blondyna a on posłał mi spojrzenie dając znać, że jest ze mną. Dodał mi trochę otuchy...

- Byłam, byłam kiedyś w Brighton - zaczęłam - Na szkolnej wycieczce. To był mój prezent urodzinowy bo terminy zbiegały się mniej więcej w tym samym czasie... W klasie miałam jedną przyjaciółkę, inni ludzie byli fałszywi dlatego też nie chciałam się z nimi zadawać. Z Niką zawsze się świetnie dogadywałyśmy, byłyśmy nie rozłączne. W końcu znałyśmy się od dziecka. Jednak ten wyjazd zmienił wszystko. Z dnia na dzień przestała się do mnie odzywać, tak po prostu. Do dziś nie wiem czemu... Olewała mnie, zachowywała się tak jakby mnie nie było. To był cios poniżej pasa, bolało jak cholera. Wszystko musiałam zwiedzać sama, wszędzie chodzić sama. Przyzwyczaiłam się ale kiedy przyjechaliśmy tutaj, coś we mnie pękło, nie wytrzymałam. Tak jak teraz usiadłam nad brzegiem morza i zaczęłam płakać, z bezsilności. Może się wydawać, że to błahostka ale ona była moją najlepszą przyjaciółką, dotknęło mnie to bardziej niż Ci się wdaje... Nie umiałam sobie z tym poradzić tym bardziej będąc tysiące kilometrów od domu. Nie móc do kogo się przytulić i wyżalić. Siedziałam i płakałam, nie chciałam by inni to widzieli. Nie potrafiłam się uspokoić. Wiesz jak to jest kiedy osoba, którą znałeś przez prawie całe swoje życie tak nagle znika, tak bardzo Cię rani? Później tylko się już zastanawiasz, co z tobą jest nie tak, co zrobiłeś źle. Dobrze jeszcze pamiętam pierwszy dzień wyjazdu, wszystko było idealnie, śmiałyśmy się razem bawiąc się w najlepsze. Nie mam zielonego pojęcia co stało się potem? Czym sobie zasłużyłam? Czy zostawiła mnie bo jej się znudziłam? Czy może nigdy tak naprawdę się nie przyjaźniłyśmy? Po prostu, jednego dnia wszystko zmieniło się o 180 stopni. - poczułam strumienie łez na policzkach – Nie potrafiłam się już cieszyć z wyjazdu, odliczałam dni do końca by móc już być w domu. Chciałam płakać, krzyczeć ale nie mogłam. Wszyscy zobaczyliby jaka byłam słaba. Wiesz kto mi pomógł wtedy? Wy... Cały czas słuchałam 'Stay Strong' i 'Hopeful'... Od tamtej pory się nie przyjaźnimy... Minęły dwa lata, myślałam, że już mi przeszło ale kiedy znalazłam się tutaj ,wszystko wróciło...
- Tęsknisz za nią? - spytał przyciągając mnie bliżej siebie
- Nie, chyba nie... - stwierdziłam - Wiesz tęskniłam za nią na początku, nie mogłam się z tym wszystkim pogodzić, jednak z biegiem czasu zaczęło to do mnie docierać. Zaakceptowałam fakt, że nie byłam jej potrzebna - uśmiechnęłam się smutno - Chciałam zacząć od nowa... Na kilka miesięcy przed tym wydarzeniem pojawiła się Klaudia, która mnie wspierała i nie zostawiła, nadal jest...
- Bo widzisz, niektórzy ludzi po prostu nie są nam pisani. Być może i lepiej, że tak się stało. Dzięki tej sytuacji zżyłyście się z Klaudią. Ona jest i zawsze będzie, podobnie jak ja i Leo. Wiem, że wspomnienia bolą, nawet bardzo jednak nie zmienimy tego co już było. Teraz jesteśmy tutaj razem, nie pozwolę nikomu już nigdy Cię skrzywidzić. Skup się na teraźniejszości Pati i daj się ponieść emocjom a zobaczysz jak wszystko powoli zacznie się układać - szepnął złączając nasze usta w pocałunku
- Kocham Cię, wiesz? Dziękuję, że jesteś zawsze kiedy tego potrzebuję - mocno się w niego wtuliłam
- Zawszę będę - wyznał całując mnie w szyję

Siedzieliśmy wtuleni w siebie nad brzegiem morza. To takie romantyczne. Czas chyba stworzyć sobie nowe, lepsze wspomnienie co do Brighton a tamto raz na zawsze wyrzucić z głowy. Od tej pory kiedyś ktoś wspomni o nadmorskiej miejscowości w mojej głowie będzie obraz dwóch zakochanych nastolatków siedzących nad brzegiem wzburzonego morza i zachodzącym przed nimi słońcem.

"Just close your eyes, the sun is going down
You'll be alright, no one can hurt you now"





Dorzucam Wam też moje zdjęcia z Brighton, enjoy xx (tak wiem, dużo ich ahahaha)


hejka <3 wiem wiem, długo mnie nie było :/ wybaczcie mi ale w tamtym tygodniu miałam dużo rzeczy do załatwienia i nie miałam po prostu czasu na pisanie ani weny :(( jednak ostatnio ruszyłam dupę, siedziałam po nocach i oddaję Wam rozdział, nie wiem co o nim sądzić w sumie, chyba mi się podoba aczkolwiek wydaje mi się, że jest inny niż wszystkie hm :)) sami oceńcie i napiszcie mi w komentarzu <3 a teraz trochę od strony technicznej xdd wybaczcie za tego gifa ale chciałam być oryginalna i sama go robiłam więc darujcie mi to, że nie jest doskonały :) a co do zdjęcia pojawiającego się w opisie molo w Brighton , wszelkie prawa autorskie są zastrzeżone, dziękuję i pozdrawiam moją koleżankę Adę (jej foto jakby ktoś nie ogarnął xd), która i tak tego pewnie nie czyta bo jej superowy iPhone 6 psuje się gdy wchodzi na mojego bloga *hahahaahaha* KC <3

dobra misie moje kolorowe (tak mówi mój pan od geografii xdd) standardowo ucieszą mnie jakieś fajowe komki itd <3 mam nadzieję,że się podobało i do zobaczenia jak najszybciej <3 :*



17 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju genialny kc 💛💙💜💚❤💗💓💕💖💞💘💋

    OdpowiedzUsuń
  3. nie przejmuj się tym że długo nie dodawałaś rozdziału , ale powinnaś się cieszyć że nie przestałaś pisać , a uwierz że ja mogę czekać na rozdział i nie musisz się tak poświęcać i pisać po nocach a co do gif'a to bardzo oryginalne , bo na innych blogach tego nie był
    czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń
  4. Super wreszcie się doczekałam zaglądałam codziennie xD pisz dalej...

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział jak zawsze :) nie mogłam się doczekać ;* czekam z niecierpliwością na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra, trochę późno ale zawsze <3 super bardzo mi się podoba, tylko niech Brooklyn nie rani Karoliny :-( on się w niek zakocha nieożna się przecież oprzeć urokowi moich imienniczek
    -Karolina xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie! Ja i moje literówki :-( i tak większość poprawiłam zanim opublikowałam kom
      *niej
      *nie można

      Usuń
  7. Genialny,kocham 💖💖
    Zapraszam do siebie www.barsandmelodymylove.blogspot.com ❤
    ~Z.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział ❤️ Nie będę się rozpisywała, bo nie jest to potrzebne ❤️ Nie było cioci Agaty :') Mam nadzieję, że nowy rozdział już niedługo ❤️

    OdpowiedzUsuń
  9. Pati ja nie żyje bez twojego pisania.Pliss dodaj jak najszybciej!!Pozdrawiam Karolina.

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś mało osóbek widziało następny rozdział... bo go nie ma! Dawaj nexta, ale już! Ja naprawdę znajdę Cię i zajrzę Ci do mózgu, żeby wiedzieć co się ma dziać. A później po prostu Cię zabiję :-) :-*

    OdpowiedzUsuń
  11. cudne w wolnej chwili zapraszam do mnie
    http://pl.simplesite.com/builder/pages/preview3.aspx#(mój blog)

    OdpowiedzUsuń